ale trudniej mądrze rządzić aby pokonać piętrzące się przeciwności losu.
Chociaż ten opis sytuacji przed wojną jak i w czasie wojny wygląda na prawdziwy, przynajmniej zgodny z tym co wiem od ludzi uczestniczących w tych działaniach, to jednak analiza przyczyn klęski wrześniowej nie jest chyba poprawna.
Zbyt wiele wagi przydaje się tutaj stosunkom dyplomatycznym. Polska była traktowana jako słaby, niestabilny i niepełnoprawny twór, *bękart Europy* czego wyrazem był Pakt z Locarno podpisany 16 października 1925 roku.
Stan dyplomatyczny był następujący:
*Polska, skonfliktowana z prawie każdym z sąsiadów, była regionalnie osamotniona i dlatego na początku lat 30. za namową marszałka Józefa Piłsudskiego zaczęto w kręgach rządowych polepszać relacje z największymi sąsiadami – Niemcami i ZSRR.*
*Załagodzeniem konfliktów na linii Warszawa–Moskwa miał być podpisany 25 lipca 1932 roku w radzieckiej stolicy układ o nieagresji.*
26 stycznia 1934 w Berlinie podpisano deklarację o niestosowaniu przemocy między Polską a III Rzeszą.
5 maja 1934 roku Beck przedłużył pakt o nieagresji ze Związkiem Radzieckim z 25 lipca aż do 31 grudnia 1945
( Informacje z http://www.konflikty.pl/historia/1918-1939/polska-polityka-zagraniczna-na-tle-polityki-europejskiej-1921-1939/)
Historia pokazuje, że dyplomacja niewiele znaczy, wobec interesów, dążeń i siły aktorów w danej części świata.
Potrafisz liczyć? To raczej licz na siebie.
Polska była słaba skłócona zewnętrznie i wewnętrznie, osłabiana *demokratycznie* walką o władzę. Dopiero po przewrocie majowym w 1926 była szansa na sanację i wzmocnienie państwa.
Niemcy były w podobnej albo jeszcze gorszej sytuacji po wojnie zakończonej w 1918. Dopiero dojście Hitlera do władzy w styczniu 1933 dało Niemcom nadzieję na powrót do sił.
Polska miała zatem 13 lat na odzyskanie sił, podczas gdy Niemcy tylko 6 lat.
Jak to się stało, że Niemcy stały się potegą gospodrczą i militarną w tak krótkim czasie?
Było to przecież widoczne i dlaczego pozwolono im na to?
Chyba dlatego, że po IWŚ państwa Ententy głównie Anglia i Francja miały dość wojennych snów, zapanowały nastroje pacyfistyczne.
W 1939 roku Polska została skonfrontowana z nowoczesną wojną totalną na którą nie była w żaden sposób przygotowana. Skutek był taki jaki musiał być.
Nam pozostaje tylko rozważać co by było gdyby.
Wydaje się, że Polska mogła budować lepsze stosunki z krajami, które dzisiaj należą do Grupy Wyszehradzkiej. Czechosłowacja była dość dobrze rozwiniętym krajem. Zabrakło jednak tej idei.
Nic tu się nie stało. Niemcy zawsze były zawsze są i zawsze bedą potęga. Gospodarcza. Na ogół też militarna. Jako też i polityczną. To wynika choćby z ich wielkości. Adekwatnych to tego ambicji. Nb. widać to także dziś. W pewnym sensie między Niemcami a Europą (EU) można postawić dziś znak równości.
>Niemcy zawsze były zawsze są i zawsze bedą potęga.<
Na wieki wieków. Amen. :)
Ale to tylko wyznanie wiary, motylu.
Bywało różnie, np. Republika Weimarska trwająca praktycznie 1918 do 1933 nie była wzorcem rozwoju gospodarczej potęgi, a to jednak już 15 lat. Chyba coś szwankowało w systemie, a kryzys światowy 1929 dobił ostatecznie marzenia o odbiciu się od dna. Trudno się dziwić, że Hitler który się pojawił we właściwym czasie i miejscu został przyjęty przez Niemców jako zbawiciel.
Wysil się troszkę motylu i spróbuj wyjaśnić jak to się stało, że w ciągu zaledwie 6 lat Niemcy znów stały się potegą gospodarczą i militarną zagrażającą światu.
Wierzysz w cuda?
Wielkie dzięki za tytuł, bo w pierwszej chwili, czytając od środka, pomyślałem, że pisze prorok. Jednak wrażenie jest z gruntu fałszywe. Tam "Armaty zamiast masła" i "Eintopfsuppen". Żadne plusy, żadnych zakupów broni za granicą, żadnych trzynastek dla emerytów. Odetchnąłem z ulgą i powoli wstaje z kolan. Budżet zrównoważony, Ami produkują dla nas rakiety, WOT czuwa w kraju, a liczba czołgów przewyższy dwie kolejne razem wzięte potęgi. Jakie zatem znaczenie ma kolejna zamknięta księgarnia, czy antykwariat w samej stolicy? Mnie tam wystarczą czarne togi, z takim mozołem czuwające nad naszą sprawiedliwością. A z tym trybunałem po wojnie to nawet nie byłoby kogo sądzić. Pomarli w Rumunii , internowani przez jedynego sojusznika, a ci , którzy dotarli do mglistego Albionu zostali z miejsca wsadzeni przez generała Sikorskiego na szkocką wyspę, żeby przypadkiem znowu nie pojawili się na froncie. Ot, zwykła polska życzliwość. Jakże daleka od Piłsudskiego z pierwszych miesięcy Niepodległości, kiedy jeszcze głosił zasadę, że nową Polskę trzeba budować z tymi, którzy są.