Socjalizm z mi³o¶ci, czyli libera³owie po piwie
2008-11-04 19:18:38
Na falach Tok FM mo¿na natkn±æ siê na audycjê PIWO, czyli Program Informacyjny Weso³y Opiniotwórczy, który w ka¿dym swym wydaniu mie¶ci zazwyczaj tyle sensu, ile komunikuje swoim tytu³em. Polega na tym, ¿e prowadz±cy sprowadza do studia osoby, których nazwisko co najmniej raz pojawi³o siê w mediach i zachêca ich do plecenia trzy po trzy na tematy, o których „siê mówi”. Ostatnio wziêto zatem na warsztat kryzys finansowy, a nawet – i to jest niesamowite – postawiono pytanie o alternatywê dla kapitalizmu. Ta za¶ – jak domniemywali PIWOsze – zrodzi siê w ³onie alterglobalizmu. Prowadz±cy, Miko³aj Lizut, dopu¶ci³ siê na antenie coming outu i wyzna³, ¿e by³ na jakim¶ zje¼dzie alterglobalistów, a nawet rozmawia³… (uwaga!) z trockistami! To, rzecz jasna, nie mog³o zdj±æ mnie szokiem, bo na podobnej imprezie równie¿ by³em, a z trockistami rozmawiam na co dzieñ. Jakie¿ jednak by³o me zdziwienie, gdy pod laurkami dla alterglobalizmu zacz±³ podpisywaæ siê Tomek Lipiñski – dwadzie¶cia lat temu w zespole Tilt, dzi¶ w zespole Tusk. Ten sam, który w kampanii ¶piewa³ piosenki dla PO.


Potwierdzi³o to moje przypuszczenia zarówno co do emocjonalnej motywacji zwolenników „polityki mi³o¶ci”, jak i natury polskiego liberalizmu. Pomijaj±c postaci ze ¶wiata biznesu, jak np. Henryka Bochniarz, czy Jeremi Mordasewicz, twarze naszego rodzimego liberalizmu swoj± ideologiczna to¿samo¶æ opieraj± na powtarzaniu hase³ artyku³owanych przez sympatycznych facetów w krawatach, mówi±cych ³agodnym g³osem. Poniewa¿ ostatnie dwie dekady up³ynê³y pod has³em wolno¶ci, spontanicznie uto¿samiali siê z libera³ami, wêsz±c homo sovieticusa wszêdzie tam, gdzie wolno¶æ jeszcze nie tryska. Co zatem maj± niebo¿êta zrobiæ, gdy Greenspan oznajmia wszem i wobec, ¿e jego ideologia doprowadzi³a do krachu, a by³y wiceprezes Lehman Brothers okre¶la Wall Street jako „stado bizonów zmierzaj±ce na skraj przepa¶ci”? Zaczynaj± szukaæ innego miejsca, gdzie jest fajnie i kolorowo, piosenki mo¿na po¶piewaæ, dlatego lgn± do alterglobalistów.

Nie nale¿y ¶miaæ siê z tych ludzi, lekcewa¿yæ ich, ani podk³adaæ im nogi na ulicy. Oni chc± kochaæ i byæ kochani. Najprawdopodobniej has³o przewodnie ulegnie teraz zmianie. Bêd± wiêc czê¶ciej strzelaæ do ludzi „zmian±” i „nadziej±” (bo to zwolennicy Obamy), lub ewentualnie popularnym ostatnio „zaufaniem”. Lewicowcy, pozwólmy im to robiæ, bo co prawda do niczego politycznie konkretnego to nie doprowadzi, zdezorientuje jednak klasê rz±dz±c± i spowoduje, ¿e trudniej bêdzie formu³owaæ polityczne rozwi±zania pal±cych problemów spo³ecznych przez nawo³ywanie do urynkowienia wszystkiego a¿ po horyzont. Polski liberalizm ma charakter koniunkturalny i jest zaledwie wariantem kopiowania Wuja Sama. Przez jaki¶ czas bêdziemy obserwowaæ, jak Polska, czerpi±c z tradycji bycia ostatnim bastionem „warto¶ci chrze¶cijañskich”, pozostaje ostatnim bastionem „jedynej ekonomii”, potem z kolei p³ynnie przejdzie na jaki¶ neokeynesizm, lub co¶ w tym gu¶cie, a w ksiêgarniach zaczn± pojawiaæ siê ksi±¿ki Krugmana. Dokona siê to miêdzy innymi dziêki Tomkom Lipiñskim.

My tymczasem mozolnie torujmy drogê socjalizmowi. Przypominam, ¿e polegaæ ma on na uspo³ecznieniu ¶rodków produkcji poprzez przekazanie ich pod demokratyczn± kontrolê klasie pracuj±cej, co wymaga ¶cie¿ki politycznej. Poniewa¿ alterglobalizm jest prawie ca³kowicie apolityczny, mo¿e byæ jedynie symptomem spadku zaufania do systemu, nie dostarczy jednak rozwi±zañ. Lewica spotyka siê obecnie z zarzutami samych lewicowców, ¿e nie ma pomys³u na obecny kryzys. Tymczasem marksi¶ci maj± pomys³ niezmienny od lat, wymagaj±cy jednak nieustannego modyfikowania jêzyka i taktyki tak, by pasowa³y do zmieniaj±cych siê warunków. Krótko: trzeba budowaæ ruch pracowniczy i jego polityczn± awangardê, która zdolna bêdzie do przejêcia w³adzy w pañstwie, celem stworzenia warunków sprzyjaj±cych upowszechnieniu siê kolektywistycznego podej¶cia do wytwarzania i dystrybucji dóbr. Warunki te bêd± mo¿liwe do osi±gniêcia w momencie powszechnego zw±tpienia w system oparty na skrajnej indywidualizacji ¿ycia gospodarczego. Nie wiadomo, czy doprowadzi do tego obecny kryzys, ale sam kryzys nigdy do tego nie doprowadzi. Polityczna mobilizacja jest niezbêdna, a koniunkturalny charakter polskich drobnobur¿uazyjnych „elit transformacji”, mo¿e okazaæ siê pomocny. Jak pomóc spo³eczeñstwu przej¶æ na Lew± Stronê Mocy? Czy budowanie ¶mia³ych wizji, rozwijanie abstrakcyjnych modeli takich, jak ParEcon, atakowanie socjalizmem „romantycznym”, bezczelnie lekcewa¿±cym wszelkie za³o¿enia kapitalizmu, mo¿e siê na cos przydaæ? Jasne, ¿e mo¿e, bo bez wizji nie ma polityki. Ta jednak, oprócz wizjonerstwa wymaga skuteczno¶ci. Dlatego potrzebna jest partia reprezentuj±ca ludzi pracy, zdolna do zajêcia siê w ich interesie bie¿±cymi sprawami kluczowymi dla jako¶ci ich ¿ycia: s³u¿b± zdrowia, systemem emerytalnym, szkolnictwem, kosztami energii, inflacj± cen ¿ywno¶ci.

Pozdrowienia dla radia Tok FM. Czekam na red. Mosza rozwa¿aj±cego alternatywy dla kapitalizmu. Niech Lewa Strona Mocy bêdzie z wami!

Pawe³ Jaworski

nastêpny komentarze