2011-10-01 16:29:25
1 października obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Seniora. Choć wiele wyzwań związanych ze starzeniem się społeczeństw i zmianami statusu w nich osób starszych ma charakter ogólno cywilizacyjny. jakość życia seniorów zależy też od polityki realizowanej poszczególnych krajach czy społecznościach lokalnych. W tymże kontekście spojrzeliśmy na sytuację osób starszych w przygotowanym przez Ośrodek Myśli Społecznej raporcie "Z godnością w jesień życia. Socjaldemokratyczny program dla osób starszych’’. pod red.Michała Syski.
Do lektury zachęcam, a tymczasem na okoliczność święta, pozwolę sobie na przytoczenie kilku wniosków płynących z raportu. Zwłaszcza tych umykających nieraz publicznej debacie, w której obraz życia seniorów bywa zniekształcony. Widać to na przykładzie stosunku do instytucji KRUS, którą przedstawia się niemal wyłącznie jako instytucję obciążającą budżet , wyraz nieracjonalności i niesprawiedliwości systemu socjalnego w Polsce, a osoby otrzymujące z niego świadczenia jako niemalże pasożytów. Zapomina się, że w okresie transformacji to właśnie wieś wchłonęła wiele rodzących się problemów społecznych jak ubóstwo czy bezrobocie, a KRUS był w zasadzie jedyną instytucją osłonową dla tych grup. Przede wszystkim jednak – jak pokazuje w raporcie specjalistka od spraw zabezpieczenia społecznego Janina Petelczyc - osobne systemy zabezpieczenia emerytalnego rolników są standardem także w innych krajach, co wynika choćby z charakteru pracy tej grupy zawodowej ( dochody są niepewne, zależne np. od warunków pogodowych). Jak dodaje badaczka, wszystkie omawiane przez nią kraje ( Niemcy, Francja i Finlandia) dofinansowują w dużej z budżetu ten segment zabezpieczenia społecznego. Jednocześnie w Polsce udział rolniczej ludności jest po prostu znacznie większy niż w wielu innych krajach, co może rzutować częściowo na poziom wydatków na ten cel. Patrząc na to z perspektywy tego co otrzymuje świadczeniobiorca w systemie KRUS, podstawowa emerytura rolnicza jest bardzo skromna – wynosiła w 2011 tylko 718 zł ( 2,5 razy mniej niż przeciętna emerytura w systemie powszechnym). W debacie publicznej notorycznie przypomina się o tym, że rolnicy płacą niskie składki, ale skrzętnie pomija to, że równie mało otrzymują w zamian.
Autorka choć dostrzega nieprawidłowości w funkcjonowaniu KRUS i widzi potrzebę zmian, przypomina, że nie powinniśmy patrzeć na problem seniorów na wsi przez pryzmat KRUS ( do czego nieraz sprowadza się to w publicznej debacie) ale dostrzec szersze uwarunkowania i przemiany życia na polskiej wsi. Proponowane przez nią rekomendację obejmują ową wielowymiarowość.
Średnia przydatność wartości
średniej
Toteż warunki życia seniorów na wsi nie są łatwe, na co składa się wiele innych, także pozamaterialnych, powodów. Ubóstwo jednak jest jednym z nich. Zagadnieniu temu, nie tylko w kontekście wsi, poświęciliśmy osobny rozdział. Polemizujemy tu z obecnym w dyskursie przeświadczeniem, że wykluczenie seniorów ma zazwyczaj charakter głównie pozaekonomiczny ( w odróżnieniu od absolwentów, dzieci czy młodych rodzin).Przeświadczenie to choć, oparte na statystykach, pomija ważne kwestie. Często na przykład problem biedy seniorów zamiata się pod dywan, zasłaniając się wartością średnich emerytur. Przedwczoraj w TVN widziałem wymianę zdań między posłem SLD Wiklińskim a ministrem PO Jackiem Rostkowskim. Wikliński podawał liczby osób muszących przeżyć za głodowe najniższe emerytury, na co Rostowski ripostować, że średnia emerytura nie jest wcale niska i wynosi tyle a tyle. Komentarz dziennikarza ( z wykresem w tle pokazującym przeciętny poziom emerytur ) był taki, że bliższy prawdy jest minister Rostkowski. Otóż to świadoma lub nieświadoma dziennikarka manipulacja. Oba twierdzenia się przecież nie wykluczają. Przy średniej emeryturze, którą podał minister finansów, jest możliwe istnienie grupy ludzi którzy żyją na tak niskim poziomie jak powiedział poseł SLD. Obaj więc mówili prawdę, przy czym prawda Rostowskiego odnosiła się do wielkości która jest mało miarodajna. Nie mówi ona bowiem o rozkładzie dochodów. Weźmy prosty przykład. W jednym dwuosobowym układzie jedna osoba ma milion złotych a druga nic, zaś w drugim obie osoby po 500 000 złotych . Średnia w obu układach jest ta sama, mimo że są one ze społecznego punktu widzenia zgoła odmienne. W przypadku emerytur i tak te różnice są spłaszczone w porównaniu np. z rozpiętością w zarobkach, a tym bardziej majątkach, tym niemniej i tu zróżnicowanie występuje, a jego pochodną jest to iż część osób starszych żyje naprawdę bardzo skromnie.
Nad progiem, a wciąż wykluczeni
Wymiarów tego zróżnicowania jest sporo, choćby ze względu na płeć, czego głębszej systemowej analizy zwieńczonej rekomendacjami dokonała w raporcie Maria Skóra. Od siebie dodam, że źródłem tego oprócz dobrze rozpoznanej dyskryminacji na rynku pracy, przerywaniem kariery zawodowej w związku z macierzyństwem czy wcześniejszym wiekiem przechodzenia na emeryturę ( przy równocześnie dłuższym okresie życia) jest także to co omawiamy w innym rozdziale – czyli rodzinny model opieki nad seniorami. Osoby w wieku 50+, w tym zwłaszcza kobiety, często wycofują się z rynku pracy właśnie ze względu na konieczność opieki nad sędziwymi seniorami. W tym punkcie według mnie programy aktywizacji osób 50+, jak ten rządowy, napotykają na istotną, a nie zawsze braną pod uwagę barierę. W Polsce w przypadku osób po 50, szczególnie silny musi się stawać syndrom tzw. sandwich generation – osób obciążonych z dwóch stron opieką nad rodzicami w wieku podeszłym i własnymi wnukami. Pokutuje tu fakt, że w Polsce słabo zinstytucjonalizowana jest opieka zarówno nad najstarszymi jak i najmłodszymi obywatelami. Prowadzi to do przeciążenia i osłabienia potencjału zdrowotnego i społecznego starzejących się opiekunów, nie otrzymujących ani gratyfikacji ani wsparcia z tego tytułu.
Wracając do problemu dochodów, innym rzekomym dowodem na niezłą sytuację emerytów ma być fakt, że osoby starsze stosunkowo rzadko żyją poniżej linii ubóstwa relatywnego). To prawda, tyle że miarę tę też należy traktować z pewnym dystansem. Znów wykorzystajmy prosty schemat . Załóżmy, że granica ubóstwa wynosi X złotych a wszyscy seniorzy otrzymują X+1 zł emerytury. Wówczas zagrożenie ubóstwem w tej grupie wiekowej jest równe 0, ale czy faktycznie mówi to aż tak wiele o jej sytuacji materialnej? Oczywiście to tylko sytuacja abstrakcyjna, w istocie mamy w Polsce osoby starsze i zamożne i biedne, ale schemat ten w kontekście realnej sytuacji materialnej osób starszych warto było przytoczyć, bowiem istotnie wielu z nich osiąga dochody niewiele wyższe od minimum socjalnego, co często prowadzi do tego, że żyją bardzo skromnie. W Polsce gdzie progi ubóstwa są ustalone dość nisko w relacji do potrzeb, nawet nieznaczne ich przekroczenie często nie umożliwia życia na godnym poziomie. I tak – jak wynika z porównawczych badań nad ubóstwem seniorów dokonywanych przez Asghara Zaidi – choć polscy seniorzy są na tle rówieśników z UE stosunkowo słabo dotknięci ryzykiem ubóstwa relatywnego, to już jeśli chodzi o zagrożenie materialną deprywacją , jest ono wśród polskich seniorów szczególnie wysokie. Trudno znaleźć drugi unijny kraj gdzie w tej grupie wiekowej różnice wiedzy tymi dwoma miarami ubóstwa były tak pokaźne.
Poza tym relatywna granica ubóstwa jest właśnie mierzona „względem” innych grup. W sytuacji wysokiego bezrobocia, kiedy wiele osób w wieku produkcyjnym popada w ubóstwo, poziom dochodów emerytów staje się „relatywnie’’ znośny, co jednak nie musi oznaczać tego, że żyje im się realnie nieźle. W Polsce – między innymi za sprawą marginalizacji polityki rodzinnej - część młodych rodzin z dziećmi ( zwłaszcza tych wielodzietnych) żyje w takiej biedzie w przeliczeniu na głowę w gospodarstwie domowym, że na ich tle nawet bardzo skromna ( ale przynajmniej stabilna) emerytura jawi się niemalże jako materialny luksus.
Nie przesadza się starych drzew
Tyle jeśli chodzi o dochody. A przecież nie mniej ważna jest struktura wydatków. W przypadku seniorów wysokich ze względu na ogromne koszty na zdrowie ( zwłaszcza leki) a także inne koszty stałe związane z utrzymaniem mieszkania. Duży udział wydatków stałych w budżetach domowych emerytów sprawia, że w obliczu trudnej sytuację materialnej trudno oszczędzać. Ludzie starzy często zamieszkają poza tym mieszkania zbyt duże do swoich potrzeb, których utrzymanie jest kosztowne. I to trudno zmienić, nie tylko ze względu na skurczoną bazę mieszkaniową, ale przede wszystkim na czynniki psychologiczne, których nie możemy pominąć myśląc o polityce wobec osób starszych. Z wiekiem zmniejsza się podatność na zmiany, a przywiązanie do miejsc w których się żyło od lat rośnie. Nie dotyczy to zresztą samego mieszkania, ale też otoczenia, do miejsc w których bywają. Siła przywiązania do niektórych miejsc wśród osób starszych jest nieraz ogromna. Obserwują to swojej ulubionej kawiarni na rogu placu Zbawiciela, gdzie niemal codziennie w porze obiadowej można spotkać te same, starsze osoby. Przywiązanie do znajomych miejsc, może być potęgowane faktem, że w najstarszym pokoleniu jest wciąż wysoki poziom wykluczenia cyfrowego ( w raporcie pisze o tym bardziej wnikliwie Agnieszka Dziemianowicz-Bąk) wobec czego możliwości integracji na odległość są ograniczone, a większego znaczenia nabierają kontakty bezpośrednie, w najbliższym otoczeniu.
Dlatego jedną z głównych rekomendacji wieńczących rozdział poświęcony opiece nad seniorami jest potrzeba przesunięciaa akcentów z opieki stacjonarnej na środowiskową i półotwartą. W Polsce mamy dla osób niesamodzielnych póki co taką alternatywę: z jednej strony pozostawanie w domu bez opieki, pod opieką członka rodziny ( który z reguły nie otrzymuje z tego tytułu wparcia)lub opieką zatrudnionego najczęściej na czarno obcego, nie zawsze przygotowanego, opiekuna; a z drugiej strony przebywanie w często niegwarantującym intymności domu pomocy społecznej, w pewnej izolacji, z dala od swojego otoczenia. Tymczasem zbyt słabo rozwinięta jest wciąż infrastruktura form pośrednich od dziennych domów pomocy społecznej przez rodzinne domy pomocy i mieszkania chronione przez usługi świadczone w domu świadczeniobiorcy. Można też rozważyć – jak sugeruje Andrzej Mielczarek- „ Możliwość wspólnego zamieszkania seniorów w domach opiekuńczych, położonych w pobliżu ich miejsca zamieszkania, z zapewnieniem całodobowej opieki medycznej (Szwecja)’’. Okazuje się, że opieka instytucjonalna nie musi być wykorzeniona ze środowiska dotychczasowego życia osoby starszej. Żeby te formy środowiskowe były efektywnie wykorzystane i spełniły swój zasadniczy cel inkluzji – potrzebne jest jednak nie tylko zapewnienie wspomnianych usług, ale także poprawa całej infrastruktury architektonicznej i transportowej, by była przyjazna dla osoby niepełnosprawnej, czy wręcz niesamodzielnej.
Niedocenione zasługi i możliwości
Wpis zacząłem od wypunktowania problemów ( a jest ich znacznie więcej) ale Międzynarodowy Dzień Seniora może także stanowić pretekst by powiedzieć o pozytywnych rzeczach, o społecznych zasługach – minionych i obecnych – starszej generacji oraz ich – niestety często nie wykorzystanym – potencjale. Te zasługi są często pomijane w ramach narzekań, że oto nieproduktywni emeryci staruszkowie korzystają z wypracowanych przez młodszych składek. Nieraz towarzyszy temu retoryka tzw. demografii apokaliptycznej, w myśl której starzenie społeczeństwa doprowadzi do zawalenia się całego systemu społecznego. Taka perspektywa stawia osoby starsze, zwłaszcza te które już nie pracują, w kłopotliwej sytuacji, gdyż czują się nie tylko niepotrzebne ale jakby winne tych zagrożeń. Może to – wraz z obecnym we współczesnej kulturze kultem niezależności i młodości – prowadzić do wycofywania się osób starszych z życia społecznego a nieraz z życia w ogóle ( przed dwoma laty w Polityka zamieściła artykuł o samobójstwach wśród osób starszych). Dyskurs niezadowolenia, że ze składek dziś pracujących ( a częściowo także z budżetu) finansuje się emerytury dzisiejszym emerytom, nie uwzględnia tego, że przecież to starsze pokolenie w swoim okresie produkcyjnych z kolei finansowało emerytury poprzednikom. Taki jest mechanizm solidarności międzypokoleniowej. Poza tym – co również warto podkreślić – stworzyli oni warunki, dzięki którym młodsi są dziś w stanie pracować ( choćby poprzez zapewnienie im wcześniej wychowania, opieki i systemu edukacji). Aczkolwiek osoby starsze mają zasługi nie tylko przeszłe, ale i obecne. Różne zestawienia porównawcze pokazują, że w Polsce osoby starsze w znacznie większym stopniu angażują się w opiekę nad wnukami i pomoc rodzinie. To oczywiście częściowo także skutek zaniedbań w publicznej polityce rodzinnej. Pokolenie dziadków za sprawą swojej pomocy w opiece nad wnuczętami przynajmniej częściowo hamuje spadek dzietności i dezaktywizacji kobiet w wieku produkcyjnym, a tym samym trochę ratuje strukturę demograficzną!Niestety aktywności osób starszych w sferze rodzinnej, towarzyszy znacznie mniejsza niż w większości krajów UE partycypacja w życiu społecznym. Jedno z resztą wiąże się z drugim. Zamknięcie przedstawicieli starszego pokolenia tylko w kręgu ról rodzinnych miewa negatywne skutki zwłaszcza dla tych osób starszych, które żyją z dala od swojej rodziny. Bo poza nią nie ma dla nich stworzonej odpowiedniej przestrzeni uczestnictwa. Szczególnie ważne wydaje się wykorzystanie osób starszych w sektorze społecznym. Tymczasem w debacie publicznej raczej podkreśla się potrzebę jak najdłuższej ich obecności na rynku pracy. Dla mnie to nie jest aż tak oczywiste, bowiem w obliczu ograniczoności miejsc pracy ( i dość niemrawej polityki polskich władz by je stymulować ich tworzenie zarówno w sektorze prywatnym jak i publicznym) pojawia się ryzyko, że pracy będzie jeszcze mniej dla młodych pokoleń. Niewielką aktywność starszego pokolenia też wiąże się z marną kondycją zdrowotną polskiego społeczeństwa ( por. raport Centrum Analiz Ekonomicznych) co daje o sobie znać najbardziej w starszym wieku. Dlatego też polityka wobec starości powinna silniej akcentować rehabilitację i profilaktykę ( przy czym mówiąc o profilaktyce mam na myśli nie tylko oddziaływanie na zachowania ale także na warunki życia i pracy, które rzutują na stan zdrowia ludzi).
A na koniec pozytywny akcent. Mimo złego stanu zdrowia Polaków, zwłaszcza tych najstarszych, są odstępstwa od tej zasady. Niedawno się dowiedziałem, ze w tym roku w moim instytucie seminarium doktoranckie poprowadzi po raz kolejny prof. Rajkiewicz – postać ważna w dziedzinie polityki społecznej. Dziś Pan Profesor ma lat 90, a zajęcia są wciąż żywe. W zeszłym roku bywało, że rozpoczynały się od przytaczanych przez prowadzącego nowinek jakie to publikacje w ostatnim czasie ukazały się w tematyce podejmowanej przez doktorantów . Mam nadzieję, że dzięki skutecznej polityce wobec osób starszych, z czasem więcej osób będzie mogło dożyć starości we względnym zdrowiu i możliwości uczestnictwa w społeczeństwie. Ale tu ważna uwaga – nie należy absolutyzować paradygmatu „active old age”. Polityka społeczna nadal powinna sobie stawiać za cel nie tyle to by wszyscy byli jak najsprawniejsi, ale przede wszystkim to by także osoby słabsze i mniej sprawne mogły cieszyć się możliwie godnym życiem.
Do lektury zachęcam, a tymczasem na okoliczność święta, pozwolę sobie na przytoczenie kilku wniosków płynących z raportu. Zwłaszcza tych umykających nieraz publicznej debacie, w której obraz życia seniorów bywa zniekształcony. Widać to na przykładzie stosunku do instytucji KRUS, którą przedstawia się niemal wyłącznie jako instytucję obciążającą budżet , wyraz nieracjonalności i niesprawiedliwości systemu socjalnego w Polsce, a osoby otrzymujące z niego świadczenia jako niemalże pasożytów. Zapomina się, że w okresie transformacji to właśnie wieś wchłonęła wiele rodzących się problemów społecznych jak ubóstwo czy bezrobocie, a KRUS był w zasadzie jedyną instytucją osłonową dla tych grup. Przede wszystkim jednak – jak pokazuje w raporcie specjalistka od spraw zabezpieczenia społecznego Janina Petelczyc - osobne systemy zabezpieczenia emerytalnego rolników są standardem także w innych krajach, co wynika choćby z charakteru pracy tej grupy zawodowej ( dochody są niepewne, zależne np. od warunków pogodowych). Jak dodaje badaczka, wszystkie omawiane przez nią kraje ( Niemcy, Francja i Finlandia) dofinansowują w dużej z budżetu ten segment zabezpieczenia społecznego. Jednocześnie w Polsce udział rolniczej ludności jest po prostu znacznie większy niż w wielu innych krajach, co może rzutować częściowo na poziom wydatków na ten cel. Patrząc na to z perspektywy tego co otrzymuje świadczeniobiorca w systemie KRUS, podstawowa emerytura rolnicza jest bardzo skromna – wynosiła w 2011 tylko 718 zł ( 2,5 razy mniej niż przeciętna emerytura w systemie powszechnym). W debacie publicznej notorycznie przypomina się o tym, że rolnicy płacą niskie składki, ale skrzętnie pomija to, że równie mało otrzymują w zamian.
Autorka choć dostrzega nieprawidłowości w funkcjonowaniu KRUS i widzi potrzebę zmian, przypomina, że nie powinniśmy patrzeć na problem seniorów na wsi przez pryzmat KRUS ( do czego nieraz sprowadza się to w publicznej debacie) ale dostrzec szersze uwarunkowania i przemiany życia na polskiej wsi. Proponowane przez nią rekomendację obejmują ową wielowymiarowość.
Średnia przydatność wartości
średniej
Toteż warunki życia seniorów na wsi nie są łatwe, na co składa się wiele innych, także pozamaterialnych, powodów. Ubóstwo jednak jest jednym z nich. Zagadnieniu temu, nie tylko w kontekście wsi, poświęciliśmy osobny rozdział. Polemizujemy tu z obecnym w dyskursie przeświadczeniem, że wykluczenie seniorów ma zazwyczaj charakter głównie pozaekonomiczny ( w odróżnieniu od absolwentów, dzieci czy młodych rodzin).Przeświadczenie to choć, oparte na statystykach, pomija ważne kwestie. Często na przykład problem biedy seniorów zamiata się pod dywan, zasłaniając się wartością średnich emerytur. Przedwczoraj w TVN widziałem wymianę zdań między posłem SLD Wiklińskim a ministrem PO Jackiem Rostkowskim. Wikliński podawał liczby osób muszących przeżyć za głodowe najniższe emerytury, na co Rostowski ripostować, że średnia emerytura nie jest wcale niska i wynosi tyle a tyle. Komentarz dziennikarza ( z wykresem w tle pokazującym przeciętny poziom emerytur ) był taki, że bliższy prawdy jest minister Rostkowski. Otóż to świadoma lub nieświadoma dziennikarka manipulacja. Oba twierdzenia się przecież nie wykluczają. Przy średniej emeryturze, którą podał minister finansów, jest możliwe istnienie grupy ludzi którzy żyją na tak niskim poziomie jak powiedział poseł SLD. Obaj więc mówili prawdę, przy czym prawda Rostowskiego odnosiła się do wielkości która jest mało miarodajna. Nie mówi ona bowiem o rozkładzie dochodów. Weźmy prosty przykład. W jednym dwuosobowym układzie jedna osoba ma milion złotych a druga nic, zaś w drugim obie osoby po 500 000 złotych . Średnia w obu układach jest ta sama, mimo że są one ze społecznego punktu widzenia zgoła odmienne. W przypadku emerytur i tak te różnice są spłaszczone w porównaniu np. z rozpiętością w zarobkach, a tym bardziej majątkach, tym niemniej i tu zróżnicowanie występuje, a jego pochodną jest to iż część osób starszych żyje naprawdę bardzo skromnie.
Nad progiem, a wciąż wykluczeni
Wymiarów tego zróżnicowania jest sporo, choćby ze względu na płeć, czego głębszej systemowej analizy zwieńczonej rekomendacjami dokonała w raporcie Maria Skóra. Od siebie dodam, że źródłem tego oprócz dobrze rozpoznanej dyskryminacji na rynku pracy, przerywaniem kariery zawodowej w związku z macierzyństwem czy wcześniejszym wiekiem przechodzenia na emeryturę ( przy równocześnie dłuższym okresie życia) jest także to co omawiamy w innym rozdziale – czyli rodzinny model opieki nad seniorami. Osoby w wieku 50+, w tym zwłaszcza kobiety, często wycofują się z rynku pracy właśnie ze względu na konieczność opieki nad sędziwymi seniorami. W tym punkcie według mnie programy aktywizacji osób 50+, jak ten rządowy, napotykają na istotną, a nie zawsze braną pod uwagę barierę. W Polsce w przypadku osób po 50, szczególnie silny musi się stawać syndrom tzw. sandwich generation – osób obciążonych z dwóch stron opieką nad rodzicami w wieku podeszłym i własnymi wnukami. Pokutuje tu fakt, że w Polsce słabo zinstytucjonalizowana jest opieka zarówno nad najstarszymi jak i najmłodszymi obywatelami. Prowadzi to do przeciążenia i osłabienia potencjału zdrowotnego i społecznego starzejących się opiekunów, nie otrzymujących ani gratyfikacji ani wsparcia z tego tytułu.
Wracając do problemu dochodów, innym rzekomym dowodem na niezłą sytuację emerytów ma być fakt, że osoby starsze stosunkowo rzadko żyją poniżej linii ubóstwa relatywnego). To prawda, tyle że miarę tę też należy traktować z pewnym dystansem. Znów wykorzystajmy prosty schemat . Załóżmy, że granica ubóstwa wynosi X złotych a wszyscy seniorzy otrzymują X+1 zł emerytury. Wówczas zagrożenie ubóstwem w tej grupie wiekowej jest równe 0, ale czy faktycznie mówi to aż tak wiele o jej sytuacji materialnej? Oczywiście to tylko sytuacja abstrakcyjna, w istocie mamy w Polsce osoby starsze i zamożne i biedne, ale schemat ten w kontekście realnej sytuacji materialnej osób starszych warto było przytoczyć, bowiem istotnie wielu z nich osiąga dochody niewiele wyższe od minimum socjalnego, co często prowadzi do tego, że żyją bardzo skromnie. W Polsce gdzie progi ubóstwa są ustalone dość nisko w relacji do potrzeb, nawet nieznaczne ich przekroczenie często nie umożliwia życia na godnym poziomie. I tak – jak wynika z porównawczych badań nad ubóstwem seniorów dokonywanych przez Asghara Zaidi – choć polscy seniorzy są na tle rówieśników z UE stosunkowo słabo dotknięci ryzykiem ubóstwa relatywnego, to już jeśli chodzi o zagrożenie materialną deprywacją , jest ono wśród polskich seniorów szczególnie wysokie. Trudno znaleźć drugi unijny kraj gdzie w tej grupie wiekowej różnice wiedzy tymi dwoma miarami ubóstwa były tak pokaźne.
Poza tym relatywna granica ubóstwa jest właśnie mierzona „względem” innych grup. W sytuacji wysokiego bezrobocia, kiedy wiele osób w wieku produkcyjnym popada w ubóstwo, poziom dochodów emerytów staje się „relatywnie’’ znośny, co jednak nie musi oznaczać tego, że żyje im się realnie nieźle. W Polsce – między innymi za sprawą marginalizacji polityki rodzinnej - część młodych rodzin z dziećmi ( zwłaszcza tych wielodzietnych) żyje w takiej biedzie w przeliczeniu na głowę w gospodarstwie domowym, że na ich tle nawet bardzo skromna ( ale przynajmniej stabilna) emerytura jawi się niemalże jako materialny luksus.
Nie przesadza się starych drzew
Tyle jeśli chodzi o dochody. A przecież nie mniej ważna jest struktura wydatków. W przypadku seniorów wysokich ze względu na ogromne koszty na zdrowie ( zwłaszcza leki) a także inne koszty stałe związane z utrzymaniem mieszkania. Duży udział wydatków stałych w budżetach domowych emerytów sprawia, że w obliczu trudnej sytuację materialnej trudno oszczędzać. Ludzie starzy często zamieszkają poza tym mieszkania zbyt duże do swoich potrzeb, których utrzymanie jest kosztowne. I to trudno zmienić, nie tylko ze względu na skurczoną bazę mieszkaniową, ale przede wszystkim na czynniki psychologiczne, których nie możemy pominąć myśląc o polityce wobec osób starszych. Z wiekiem zmniejsza się podatność na zmiany, a przywiązanie do miejsc w których się żyło od lat rośnie. Nie dotyczy to zresztą samego mieszkania, ale też otoczenia, do miejsc w których bywają. Siła przywiązania do niektórych miejsc wśród osób starszych jest nieraz ogromna. Obserwują to swojej ulubionej kawiarni na rogu placu Zbawiciela, gdzie niemal codziennie w porze obiadowej można spotkać te same, starsze osoby. Przywiązanie do znajomych miejsc, może być potęgowane faktem, że w najstarszym pokoleniu jest wciąż wysoki poziom wykluczenia cyfrowego ( w raporcie pisze o tym bardziej wnikliwie Agnieszka Dziemianowicz-Bąk) wobec czego możliwości integracji na odległość są ograniczone, a większego znaczenia nabierają kontakty bezpośrednie, w najbliższym otoczeniu.
Dlatego jedną z głównych rekomendacji wieńczących rozdział poświęcony opiece nad seniorami jest potrzeba przesunięciaa akcentów z opieki stacjonarnej na środowiskową i półotwartą. W Polsce mamy dla osób niesamodzielnych póki co taką alternatywę: z jednej strony pozostawanie w domu bez opieki, pod opieką członka rodziny ( który z reguły nie otrzymuje z tego tytułu wparcia)lub opieką zatrudnionego najczęściej na czarno obcego, nie zawsze przygotowanego, opiekuna; a z drugiej strony przebywanie w często niegwarantującym intymności domu pomocy społecznej, w pewnej izolacji, z dala od swojego otoczenia. Tymczasem zbyt słabo rozwinięta jest wciąż infrastruktura form pośrednich od dziennych domów pomocy społecznej przez rodzinne domy pomocy i mieszkania chronione przez usługi świadczone w domu świadczeniobiorcy. Można też rozważyć – jak sugeruje Andrzej Mielczarek- „ Możliwość wspólnego zamieszkania seniorów w domach opiekuńczych, położonych w pobliżu ich miejsca zamieszkania, z zapewnieniem całodobowej opieki medycznej (Szwecja)’’. Okazuje się, że opieka instytucjonalna nie musi być wykorzeniona ze środowiska dotychczasowego życia osoby starszej. Żeby te formy środowiskowe były efektywnie wykorzystane i spełniły swój zasadniczy cel inkluzji – potrzebne jest jednak nie tylko zapewnienie wspomnianych usług, ale także poprawa całej infrastruktury architektonicznej i transportowej, by była przyjazna dla osoby niepełnosprawnej, czy wręcz niesamodzielnej.
Niedocenione zasługi i możliwości
Wpis zacząłem od wypunktowania problemów ( a jest ich znacznie więcej) ale Międzynarodowy Dzień Seniora może także stanowić pretekst by powiedzieć o pozytywnych rzeczach, o społecznych zasługach – minionych i obecnych – starszej generacji oraz ich – niestety często nie wykorzystanym – potencjale. Te zasługi są często pomijane w ramach narzekań, że oto nieproduktywni emeryci staruszkowie korzystają z wypracowanych przez młodszych składek. Nieraz towarzyszy temu retoryka tzw. demografii apokaliptycznej, w myśl której starzenie społeczeństwa doprowadzi do zawalenia się całego systemu społecznego. Taka perspektywa stawia osoby starsze, zwłaszcza te które już nie pracują, w kłopotliwej sytuacji, gdyż czują się nie tylko niepotrzebne ale jakby winne tych zagrożeń. Może to – wraz z obecnym we współczesnej kulturze kultem niezależności i młodości – prowadzić do wycofywania się osób starszych z życia społecznego a nieraz z życia w ogóle ( przed dwoma laty w Polityka zamieściła artykuł o samobójstwach wśród osób starszych). Dyskurs niezadowolenia, że ze składek dziś pracujących ( a częściowo także z budżetu) finansuje się emerytury dzisiejszym emerytom, nie uwzględnia tego, że przecież to starsze pokolenie w swoim okresie produkcyjnych z kolei finansowało emerytury poprzednikom. Taki jest mechanizm solidarności międzypokoleniowej. Poza tym – co również warto podkreślić – stworzyli oni warunki, dzięki którym młodsi są dziś w stanie pracować ( choćby poprzez zapewnienie im wcześniej wychowania, opieki i systemu edukacji). Aczkolwiek osoby starsze mają zasługi nie tylko przeszłe, ale i obecne. Różne zestawienia porównawcze pokazują, że w Polsce osoby starsze w znacznie większym stopniu angażują się w opiekę nad wnukami i pomoc rodzinie. To oczywiście częściowo także skutek zaniedbań w publicznej polityce rodzinnej. Pokolenie dziadków za sprawą swojej pomocy w opiece nad wnuczętami przynajmniej częściowo hamuje spadek dzietności i dezaktywizacji kobiet w wieku produkcyjnym, a tym samym trochę ratuje strukturę demograficzną!Niestety aktywności osób starszych w sferze rodzinnej, towarzyszy znacznie mniejsza niż w większości krajów UE partycypacja w życiu społecznym. Jedno z resztą wiąże się z drugim. Zamknięcie przedstawicieli starszego pokolenia tylko w kręgu ról rodzinnych miewa negatywne skutki zwłaszcza dla tych osób starszych, które żyją z dala od swojej rodziny. Bo poza nią nie ma dla nich stworzonej odpowiedniej przestrzeni uczestnictwa. Szczególnie ważne wydaje się wykorzystanie osób starszych w sektorze społecznym. Tymczasem w debacie publicznej raczej podkreśla się potrzebę jak najdłuższej ich obecności na rynku pracy. Dla mnie to nie jest aż tak oczywiste, bowiem w obliczu ograniczoności miejsc pracy ( i dość niemrawej polityki polskich władz by je stymulować ich tworzenie zarówno w sektorze prywatnym jak i publicznym) pojawia się ryzyko, że pracy będzie jeszcze mniej dla młodych pokoleń. Niewielką aktywność starszego pokolenia też wiąże się z marną kondycją zdrowotną polskiego społeczeństwa ( por. raport Centrum Analiz Ekonomicznych) co daje o sobie znać najbardziej w starszym wieku. Dlatego też polityka wobec starości powinna silniej akcentować rehabilitację i profilaktykę ( przy czym mówiąc o profilaktyce mam na myśli nie tylko oddziaływanie na zachowania ale także na warunki życia i pracy, które rzutują na stan zdrowia ludzi).
A na koniec pozytywny akcent. Mimo złego stanu zdrowia Polaków, zwłaszcza tych najstarszych, są odstępstwa od tej zasady. Niedawno się dowiedziałem, ze w tym roku w moim instytucie seminarium doktoranckie poprowadzi po raz kolejny prof. Rajkiewicz – postać ważna w dziedzinie polityki społecznej. Dziś Pan Profesor ma lat 90, a zajęcia są wciąż żywe. W zeszłym roku bywało, że rozpoczynały się od przytaczanych przez prowadzącego nowinek jakie to publikacje w ostatnim czasie ukazały się w tematyce podejmowanej przez doktorantów . Mam nadzieję, że dzięki skutecznej polityce wobec osób starszych, z czasem więcej osób będzie mogło dożyć starości we względnym zdrowiu i możliwości uczestnictwa w społeczeństwie. Ale tu ważna uwaga – nie należy absolutyzować paradygmatu „active old age”. Polityka społeczna nadal powinna sobie stawiać za cel nie tyle to by wszyscy byli jak najsprawniejsi, ale przede wszystkim to by także osoby słabsze i mniej sprawne mogły cieszyć się możliwie godnym życiem.