2012-07-08 18:07:16
Po protestach rodzin osób niepełnosprawnych pod kancelarią premiera dokładnie przed miesiącem - 8 czerwca, wydawało się że gotowość walki opadnie. We wpisach na forum rodzin osób niepełnosprawnych dało się odczuć ze strony części uczestników cień rozgoryczenia. Bałem się, że doprowadzi to do rezygnacji. Okazuje się jednak, że walka o uznanie i wsparcie trwa. Tyle, że przeniosła się ona na nieco inne fronty.
Kolejne szczeble władzy - kolejne fronty
Z jednej strony trwa akcja zbierania podpisów pod petycją do Prezydenta Unii Europejskiej. Dotychczas, a więc w ciągu dwóch tygodni, udało się zebrać 3296 podpisów. Liczba podpisów ciągle rośnie, każdego dnia. Nie wiem czy Unia się tym zajmie, ale zapoznanie z problemem opinii międzynarodowej może przynieść jakiś pośredni skutek. Wiem, że dla wielu ludzi pisanie petycji do zewnętrznej ponadnarodowej instancji niejako w skardze na politykę własnego państwa może wydać się problematyczne, kłócić się z poczuciem patriotyzmu i interesu narodowego. Można jednak na to spojrzeć inaczej posiłkując się słowami pióra Charlesa Dickensa „ Prawdziwym patriotą jest ten, który nie ze wszystkiego jest zadowolony w swej ojczyźnie, to człowiek, który pragnie i walczy o to, by w niej było lepiej”. W tym sensie nie ma co ukrywać prawdy o złych praktykach , jeśli ich ujawnienie służy walce z nimi By nie było powodu do wstydu za to co dzieje się w kraju. A natenczas być może właśnie owo zawstydzenie władz krajowych w UE stanie się impulsem do zmian.
Z drugiej strony odbywają się wciąż protesty, na poziomie lokalnym. Dla przykładu, 2 lipca w Bydgoszczy pod Urzędem Wojewódzkim odbył się protest rodziców osób niepełnosprawnych ( wprawdzie wojewoda jest przedstawicielem władz centralnych, ale jednak w terenie). Myślę, że gdyby udało się wywoływać takie protesty w wielu społecznościach i w sposób skoordynowany, może to przynieść pewien efekt. Podczas kilku protestów jakie odbywały się przez ostatni rok w Warszawie ujawnił się problem z mobilizacją i mobilnością. Osobom obciążonym, a raczej przeciążonym, opieką trudno jest przyjechać z różnych części Polski danego dnia do Warszawy. To jest spora wyprawa. Także koszt, a pamiętajmy, że mówimy o grupie statystycznie żyjącej bardzo bardzo skromnie, na skutek prowadzonej przez państwo polityki. Zmobilizowanie ludzi do protestów w ich społecznościach lokalnych, może być pod tym względem łatwiejsze, nie implikujące takiego wysiłku, czasu i kosztów. Może na przyszłość warto przemyśleć i taką strategię – polegającą na koordynacji różnych oddolnych inicjatyw protestu na poziomie lokalnym?
Te dwa kierunki działań pokazują ważne zjawisko, mianowicie, że dążenia do rozwiązywania problemów systemach należy kierować ku różnym szczeblom władzy. Współczesne przemiany polityki publicznej, w tym społecznej, jeszcze bardziej ku temu skłaniają. Od dłuższego czasu wśród badaczy obecna jest świadomość, że polityka społeczna dotychczas w ogromnej mierze leżąca w rękach władz centralnych państwa narodowego częściowo dryfuje w dwóch kierunkach. Z jednej strony „ w dół” w kierunku społecznościom lokalnym, co dokonuje się za sprawą reform decentralizacyjnych (wspartych ideologią subsydiarności), z drugiej strony w górę w kierunku instytucji międzynarodowych, w tym zwłaszcza UE. Samorządy mają coraz więcej zadań, a Unia coraz silniej wpływa ( choć jeśli chodzi o politykę społeczną to raczej w sposób „ miękki”) na system społeczny. Domena państwa narodowego wydaje się uszczuplona.
Od państwa wciąż wiele zależy
Obserwując owe realne tendencje należy jednak zachować umiar. Samorządy mają coraz więcej kompetencji, ale nie koniecznie środków by je realizować. Unia wyznacza pewne standardy, ale ma małe możliwości ich drobiazgowego egzekwowania i też niewielką wolę ku temu, w myśl założenia, że polityka społeczna powinna być w gestii regulacji krajowych. Ciągle dużo zależy zatem od państwa, od organów centralnych. To one decydują o kształcie ustawy o świadczeniach rodzinnych, o jej szczegółowych zapisach, w tym wielkości świadczenia pielęgnacyjnego i kryteriach dostępu. To one decydują na poziomie makro o przydziale środków na poszczególne obszary polityki publicznej.
Państwo powinno być adresatem postulatów i podmiotem, który powinien je w miarę możliwości respektować. Na razie rodzice osób niepełnosprawnych otrzymali obietnice spotkania z przedstawicielami władz, w których kompetencjach leży zajmowanie się ową problematyką: Jak pisze w swym komentarzu Pan Jerzy Pasternak, jeden z głównych organizatorów protestów, przewidziane są w ustalonym już czasie spotkania ministrem Arłukowiczem i pełnomocnikiem ds. równego traktowania Agnieszką Rajewicz-Kozłowską.
Nieformalnymi kanałami dowiedziałem się, że zainteresowanie sprawą deklaruje także wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka. Nie udało mi się ustalić na jakim etapie są negocjacje w tej sprawie, ale bez wątpienia kontakt z najważniejszymi organami państwa to słuszny kierunek działań.
W żadnym razie nie należy walki na tym froncie odpuszczać!
Kolejne szczeble władzy - kolejne fronty
Z jednej strony trwa akcja zbierania podpisów pod petycją do Prezydenta Unii Europejskiej. Dotychczas, a więc w ciągu dwóch tygodni, udało się zebrać 3296 podpisów. Liczba podpisów ciągle rośnie, każdego dnia. Nie wiem czy Unia się tym zajmie, ale zapoznanie z problemem opinii międzynarodowej może przynieść jakiś pośredni skutek. Wiem, że dla wielu ludzi pisanie petycji do zewnętrznej ponadnarodowej instancji niejako w skardze na politykę własnego państwa może wydać się problematyczne, kłócić się z poczuciem patriotyzmu i interesu narodowego. Można jednak na to spojrzeć inaczej posiłkując się słowami pióra Charlesa Dickensa „ Prawdziwym patriotą jest ten, który nie ze wszystkiego jest zadowolony w swej ojczyźnie, to człowiek, który pragnie i walczy o to, by w niej było lepiej”. W tym sensie nie ma co ukrywać prawdy o złych praktykach , jeśli ich ujawnienie służy walce z nimi By nie było powodu do wstydu za to co dzieje się w kraju. A natenczas być może właśnie owo zawstydzenie władz krajowych w UE stanie się impulsem do zmian.
Z drugiej strony odbywają się wciąż protesty, na poziomie lokalnym. Dla przykładu, 2 lipca w Bydgoszczy pod Urzędem Wojewódzkim odbył się protest rodziców osób niepełnosprawnych ( wprawdzie wojewoda jest przedstawicielem władz centralnych, ale jednak w terenie). Myślę, że gdyby udało się wywoływać takie protesty w wielu społecznościach i w sposób skoordynowany, może to przynieść pewien efekt. Podczas kilku protestów jakie odbywały się przez ostatni rok w Warszawie ujawnił się problem z mobilizacją i mobilnością. Osobom obciążonym, a raczej przeciążonym, opieką trudno jest przyjechać z różnych części Polski danego dnia do Warszawy. To jest spora wyprawa. Także koszt, a pamiętajmy, że mówimy o grupie statystycznie żyjącej bardzo bardzo skromnie, na skutek prowadzonej przez państwo polityki. Zmobilizowanie ludzi do protestów w ich społecznościach lokalnych, może być pod tym względem łatwiejsze, nie implikujące takiego wysiłku, czasu i kosztów. Może na przyszłość warto przemyśleć i taką strategię – polegającą na koordynacji różnych oddolnych inicjatyw protestu na poziomie lokalnym?
Te dwa kierunki działań pokazują ważne zjawisko, mianowicie, że dążenia do rozwiązywania problemów systemach należy kierować ku różnym szczeblom władzy. Współczesne przemiany polityki publicznej, w tym społecznej, jeszcze bardziej ku temu skłaniają. Od dłuższego czasu wśród badaczy obecna jest świadomość, że polityka społeczna dotychczas w ogromnej mierze leżąca w rękach władz centralnych państwa narodowego częściowo dryfuje w dwóch kierunkach. Z jednej strony „ w dół” w kierunku społecznościom lokalnym, co dokonuje się za sprawą reform decentralizacyjnych (wspartych ideologią subsydiarności), z drugiej strony w górę w kierunku instytucji międzynarodowych, w tym zwłaszcza UE. Samorządy mają coraz więcej zadań, a Unia coraz silniej wpływa ( choć jeśli chodzi o politykę społeczną to raczej w sposób „ miękki”) na system społeczny. Domena państwa narodowego wydaje się uszczuplona.
Od państwa wciąż wiele zależy
Obserwując owe realne tendencje należy jednak zachować umiar. Samorządy mają coraz więcej kompetencji, ale nie koniecznie środków by je realizować. Unia wyznacza pewne standardy, ale ma małe możliwości ich drobiazgowego egzekwowania i też niewielką wolę ku temu, w myśl założenia, że polityka społeczna powinna być w gestii regulacji krajowych. Ciągle dużo zależy zatem od państwa, od organów centralnych. To one decydują o kształcie ustawy o świadczeniach rodzinnych, o jej szczegółowych zapisach, w tym wielkości świadczenia pielęgnacyjnego i kryteriach dostępu. To one decydują na poziomie makro o przydziale środków na poszczególne obszary polityki publicznej.
Państwo powinno być adresatem postulatów i podmiotem, który powinien je w miarę możliwości respektować. Na razie rodzice osób niepełnosprawnych otrzymali obietnice spotkania z przedstawicielami władz, w których kompetencjach leży zajmowanie się ową problematyką: Jak pisze w swym komentarzu Pan Jerzy Pasternak, jeden z głównych organizatorów protestów, przewidziane są w ustalonym już czasie spotkania ministrem Arłukowiczem i pełnomocnikiem ds. równego traktowania Agnieszką Rajewicz-Kozłowską.
Nieformalnymi kanałami dowiedziałem się, że zainteresowanie sprawą deklaruje także wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka. Nie udało mi się ustalić na jakim etapie są negocjacje w tej sprawie, ale bez wątpienia kontakt z najważniejszymi organami państwa to słuszny kierunek działań.
W żadnym razie nie należy walki na tym froncie odpuszczać!