2012-11-22 20:33:07
Rodziny niepełnosprawnych nie dają za wygraną w walce o swoje prawa.
Dziś, 22 listopada, zgromadziliśmy się i pikietowaliśmy pod Sejmem w celu złożenia stosownej petycji do Marszałek Kopacz. Wydaje się, że kilkanaście matek ( niekiedy samotnych) i innych pań opiekujących się niesamodzielnymi dziećmi lub dorosłymi krewnymi, nie stało dziś pod Sejmem nadaremnie. Petycję udało się złożyć, a Pani Marszałek zaprosiła wszystkich przybyłych na spotkanie w Sejmie 6 grudnia. Miejmy nadzieję, że tym razem rozmowy coś przyniosą, a ze względu na fakt, że gospodarzem m być druga osoba w państwie – zainteresują się tą sprawą media.
Od Annasza do Kajfasza
Walka o poprawę sytuacji rodzin osób niepełnosprawnych na nieco większą skalę trwa już od paru lat, a ostatnio nabrała większej dynamiki. Część osób w międzyczasie straciło nadzieję, czemu trudno się dziwić. Część wytrwało, część dołączyło. Organizatorzy kolejnych protestów i innych „ sieciowych” form zwracania uwagi na problemy grupy którą reprezentują chodzili w swojej sprawie od Annasza do Kajfasza. Zwracali się i do Prezydenta RP i do Prezesa Rady Ministrów, w wyniku czego miały miejsce w lipcu i we wrześniu dwukrotne konsultacje z delegacją rodziców i przedstawicielami rządu. Skutki tych konsultacji są jak na razie dość ambiwalentne i mało wymierne. Petycje pisano też do organów Unii Europejskiej. Stowarzyszeni rodzice w Toruniu zwracali się do posłów i władz z własnego województwa. Bezskutecznie. Teraz nadszedł czas na Paralment.
Gdy rano szedłem dołączyć do protestujących, jak zwykle powitał mnie smutny widok. Kilkanaście kobiet stało po drugiej strony od gmachu Sejmu RP, z transparentami na których widniały dane pokazujące na jakie wsparcie mogą liczyć. 520 złotych świadczenia pielęgnacyjnego( na opiekuna) i 153 zasiłku pielęgnacyjnego ( na podopiecznego). Całość daje bardzo niewiele i mająca obowiązywać od stycznia 100-złotowa podwyżka ( która ponadto nie obejmie wszystkich) nie rozwiąże problemu głębokiej biedy i upokorzenia w jakim muszą żyć ci ludzie i ich podopieczni. Część kobiet przybyła z głęboko niesamodzielnymi dziećmi, bo nie miała ich gdzie zostawić. Były też panie z Warszawy, ale większość przyjechała z daleka, wstając skoro świt i przybywając do stolicy na 11.00. To nie lada wyprawa, niewygoda i – przy tak niskich zasiłkach – także koszt. Pokazuje to jak silna jest determinacja tych ludzi i jak dramatyczna ich sytuacja, co podczas tych 3 godzin trwania protestu wielokrotnie wskazywały przedstawiając w szczegółach trudności swego położenia i obnażając wadliwość obecnego systemu wsparcia.
Będą rozmowy w Sejmie
Początkowo jako jedyny wyszedł do kobiet poseł Ruchu Palikota Jacek Kwiatkowski. Nie jestem specjalnym fanem ugrupowania z którego się wywodzi pan poseł, ale zachował się jak przystało na reprezentanta społeczeństwa wychodząc do protestującej grupy i próbując z nimi rozmawiać. Następnie udał się po swojego koleg ę posła z Torunia Macieja Wydrzyńskiego, któremu udało się załatwić możliwość wejścia paroosobowej delegacji + osobom przybyłym z dziećmi, by te mogły się ogrzać zamiast stać w zimnie. Pobyt przedstawicieli w sejmie potrwał ponad 1,5 godziny. Nie byłem w środku, ale z tego co słyszałem od powracających, gdy już znaleźli się na sejmowym korytarzu, ich sprawa wzbudzili zainteresowanie mediów. Do nas stojących w tym czasie na zewnątrz podszedł dziennikarz Radia dla Ciebie. Dopytał i nagrł to i owo. To dobry sygnał, że ta kwestia spotyka się z pewnym rezonansem. Choć z pewnością poziom jej nagłośnienia pozostawia wciąż wiele do życzenia.
Najważniejsze jednak jest to, że udało się po doręczeniu przez niezawodnego pana Heryka Szczepańskiego petycji, uzyskać zaproszenie ze strony Pani Marszałek na większą dyskusję w Sejmie z udziałem nieco liczniejszej grupy rodziców i osób je wspierających ( ja też się wybieram), przewidzianą na 6 grudnia. Jest trochę czasu na przygotowanie i przemyślenie strategii. Pani Maja i Pani Iwona od początku uczestniczące w tego typu protestach mają w przyszłym tygodniu spotkać się z Posłem Wydrzyńskim w jego toruńskiej siedzibie w celu omówienia szczegółów. Myślę, że powinniśmy bardzo mocno naciskać na to, żeby podczas posiedzenia były obecne media. Dobrze by było aby także pojawili się przedstawiele różnych formacji, tak aby ta problematyka miała możliwość stać się częścią politycznej agendy.
Lepiej nie rozpalać w sobie od razu zbyt dużych nadziei ale pewne światełko w tunelu, jak się zdaje, pojawiło.
Dziś, 22 listopada, zgromadziliśmy się i pikietowaliśmy pod Sejmem w celu złożenia stosownej petycji do Marszałek Kopacz. Wydaje się, że kilkanaście matek ( niekiedy samotnych) i innych pań opiekujących się niesamodzielnymi dziećmi lub dorosłymi krewnymi, nie stało dziś pod Sejmem nadaremnie. Petycję udało się złożyć, a Pani Marszałek zaprosiła wszystkich przybyłych na spotkanie w Sejmie 6 grudnia. Miejmy nadzieję, że tym razem rozmowy coś przyniosą, a ze względu na fakt, że gospodarzem m być druga osoba w państwie – zainteresują się tą sprawą media.
Od Annasza do Kajfasza
Walka o poprawę sytuacji rodzin osób niepełnosprawnych na nieco większą skalę trwa już od paru lat, a ostatnio nabrała większej dynamiki. Część osób w międzyczasie straciło nadzieję, czemu trudno się dziwić. Część wytrwało, część dołączyło. Organizatorzy kolejnych protestów i innych „ sieciowych” form zwracania uwagi na problemy grupy którą reprezentują chodzili w swojej sprawie od Annasza do Kajfasza. Zwracali się i do Prezydenta RP i do Prezesa Rady Ministrów, w wyniku czego miały miejsce w lipcu i we wrześniu dwukrotne konsultacje z delegacją rodziców i przedstawicielami rządu. Skutki tych konsultacji są jak na razie dość ambiwalentne i mało wymierne. Petycje pisano też do organów Unii Europejskiej. Stowarzyszeni rodzice w Toruniu zwracali się do posłów i władz z własnego województwa. Bezskutecznie. Teraz nadszedł czas na Paralment.
Gdy rano szedłem dołączyć do protestujących, jak zwykle powitał mnie smutny widok. Kilkanaście kobiet stało po drugiej strony od gmachu Sejmu RP, z transparentami na których widniały dane pokazujące na jakie wsparcie mogą liczyć. 520 złotych świadczenia pielęgnacyjnego( na opiekuna) i 153 zasiłku pielęgnacyjnego ( na podopiecznego). Całość daje bardzo niewiele i mająca obowiązywać od stycznia 100-złotowa podwyżka ( która ponadto nie obejmie wszystkich) nie rozwiąże problemu głębokiej biedy i upokorzenia w jakim muszą żyć ci ludzie i ich podopieczni. Część kobiet przybyła z głęboko niesamodzielnymi dziećmi, bo nie miała ich gdzie zostawić. Były też panie z Warszawy, ale większość przyjechała z daleka, wstając skoro świt i przybywając do stolicy na 11.00. To nie lada wyprawa, niewygoda i – przy tak niskich zasiłkach – także koszt. Pokazuje to jak silna jest determinacja tych ludzi i jak dramatyczna ich sytuacja, co podczas tych 3 godzin trwania protestu wielokrotnie wskazywały przedstawiając w szczegółach trudności swego położenia i obnażając wadliwość obecnego systemu wsparcia.
Będą rozmowy w Sejmie
Początkowo jako jedyny wyszedł do kobiet poseł Ruchu Palikota Jacek Kwiatkowski. Nie jestem specjalnym fanem ugrupowania z którego się wywodzi pan poseł, ale zachował się jak przystało na reprezentanta społeczeństwa wychodząc do protestującej grupy i próbując z nimi rozmawiać. Następnie udał się po swojego koleg ę posła z Torunia Macieja Wydrzyńskiego, któremu udało się załatwić możliwość wejścia paroosobowej delegacji + osobom przybyłym z dziećmi, by te mogły się ogrzać zamiast stać w zimnie. Pobyt przedstawicieli w sejmie potrwał ponad 1,5 godziny. Nie byłem w środku, ale z tego co słyszałem od powracających, gdy już znaleźli się na sejmowym korytarzu, ich sprawa wzbudzili zainteresowanie mediów. Do nas stojących w tym czasie na zewnątrz podszedł dziennikarz Radia dla Ciebie. Dopytał i nagrł to i owo. To dobry sygnał, że ta kwestia spotyka się z pewnym rezonansem. Choć z pewnością poziom jej nagłośnienia pozostawia wciąż wiele do życzenia.
Najważniejsze jednak jest to, że udało się po doręczeniu przez niezawodnego pana Heryka Szczepańskiego petycji, uzyskać zaproszenie ze strony Pani Marszałek na większą dyskusję w Sejmie z udziałem nieco liczniejszej grupy rodziców i osób je wspierających ( ja też się wybieram), przewidzianą na 6 grudnia. Jest trochę czasu na przygotowanie i przemyślenie strategii. Pani Maja i Pani Iwona od początku uczestniczące w tego typu protestach mają w przyszłym tygodniu spotkać się z Posłem Wydrzyńskim w jego toruńskiej siedzibie w celu omówienia szczegółów. Myślę, że powinniśmy bardzo mocno naciskać na to, żeby podczas posiedzenia były obecne media. Dobrze by było aby także pojawili się przedstawiele różnych formacji, tak aby ta problematyka miała możliwość stać się częścią politycznej agendy.
Lepiej nie rozpalać w sobie od razu zbyt dużych nadziei ale pewne światełko w tunelu, jak się zdaje, pojawiło.