Łapy precz od Piotra Krzyżaniaka!
2009-01-01 12:57:42
W całym kraju odbyły się pikiety w obronie Piotra Krzyżaniaka, młodego związkowca, kolejny raz zwolnionego z pracy. „To chyba najbardziej ofiarny i zapalony związkowiec na świecie” – ironizował podczas akcji w Zielonej Górze jeden z lokalnych dziennikarzy. Ofiarność i zapał nie są towarem – więc cóż się dziwić, że nie są w cenie?

Zielonogórska pikieta, zorganizowana 20 grudnia ub.r. przez działaczy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego „Inicjatywa Pracownicza” pod centrum handlowym Focus Park, była jedną z dziewięciu, które odbyły się w różnych miastach – m.in. w Poznaniu, Warszawie, Toruniu, Katowicach, Gdańsku i Szczecinie – w proteście przeciw łamaniu praw pracowniczych w hiper- i supermarketach.

Początkowo zielonogórska pikieta miała odbyć się pod siedzibą tamtejszego Auchan, skąd rok temu w cokolwiek dziwnych okolicznościach – oskarżono go o kradzież z zakładu bonów wartości ok. 4 000 zł, co okazało się konfabulacją – wyrzucony został z pracy Piotr Krzyżaniak, 18-letni wówczas działacz OZZIP. Okazało się jednak, że Auchan nie jest jedynym miejscem w Zielonej Górze, ani w Polsce, w którym zakładanie związków zawodowych nie jest mile widziane przez właścicieli i kadry menedżerskie: zwolnienie Krzyżaniaka z pracy w mieszczących się w Focus Parku delikatesach Alma wymusiło zmianę planów.

Jak czytamy na kolportowanej w dniu pikiety ulotce, związkowiec „dzień wcześniej złożył pismo, w którym poinformował dyrekcję, że reprezentuje Komisję Międzyzakładową związku wobec pracodawcy, wraz z wnioskiem o udostępnienie tablicy na ogłoszenia związku, jak też pomieszczenia na zebranie związkowe. Piotrowi Krzyżaniakowi jako członkowi Komitetu Założycielskiego Komisji oraz reprezentantowi związku przysługuje ochrona prawna. Nie przeszkodziło to jednak w zwolnieniu go z pracy.”

Niemile widziani okazali się także ci, którzy postanowili zakłócić święty spokój sprawcom owego bezprawia. Dosłownie dwie minuty po tym, jak koło południa kilka osób z ulotkami, sztandarami i transparentem „Stop represjom za działalność związkową!” podeszło pod Focus Park, przysłano do nich ochroniarzy z firmy City Security. Co ciekawe, na wspomnianej ulotce można było przeczytać żądania dotyczące także ich praw – uznania faktu pozostawania przez nich w stosunku pracy i w związku z tym wypłaty zaległych świadczeń.

Przybycie ochroniarzy zaogniło sytuację: co najmniej kilkunastokrotne próby wydarcia przez nich transparentu, uderzenie jednego z uczestników pikiety w klatkę piersiową, wreszcie nieustające docinki pod adresem protestujących, którzy „okazali się” jedną wielką bandą narkomanów i leserów. Jednemu z nich grożono odebraniem komórki w celu wykasowania „nielegalnie” zrobionych zdjęć z pikiety; ich kolportaż to rzecz jasna brutalne podeptanie „świętego prawa własności” właścicieli Almy i Focus Parku...

W końcu przyjechała policja, wzywając pikietujących do rozejścia się i równocześnie odmawiając przyjęcia z ich rąk zawiadomienia o przestępstwie: okazuje się, że w uniemożliwianiu przeprowadzenia protestu w obronie praw pracowniczych nie ma nic zdrożnego. Dwa dni później z odmową przyjęcia podobnego zawiadomienia spotkał się sam Krzyżaniak, który starał się je złożyć na komisariacie.

Kierownik zielonogórskiej Almy, Czesław Brzoskwinia odmówił rozmowy z dziennikarzami, podając – jak się okazało faktycznie głuchy – numer do centrali firmy w Krakowie. Być może myśli, że na tym już koniec...

"Trybuna Robotnicza"


Dossier o marketach jako miejscach represji znajdziesz tutaj

poprzedninastępny komentarze