2008-02-12 23:19:49
W przekonaniu tym utwierdził mnie jeszcze mocniej jego występ w "Kropce nad i" w TVN 24.
Pan minister od początku przeszedł do ataku. Jego zdaniem prokuratura ustali kto dowodził polskimi żołnierzami w Afganistanie. Słusznie! Tajna struktura dowodzenia to przecież zapewne nasza najlepsza broń w "wojnie z terroryzmem". W Polsce pewnie też MONem kieruje w rzeczywistości minister rolnictwa, czy edukacji, a zwierzchnikiem sił zbrojnych jest marszałek senatu.
Później intelekt polityka rozwinął się jeszcze bardziej. Otóż minister Szczygło nie odznaczył żołnierzy podejrzanych o dokonanie masakry afgańskich cywilów, ale ich... odznaczył, bo... nie wiedział kogo odznacza. Do tajnego dowództwa dodajemy więc jeszcze tajne odznaczenia, które zapewne też mają jakiś cel w naszym wysiłku "stabilizacyjnym".
Sześć dni po masakrze minister Szczygło otrzymał już, dotyczący jej raport, ale nie wiedział, że w wiosce nie było talibów. Zapewne ta część raportu była tak tajna, iż nawet minister nie mógł jej przeczytać.
O samym incydencie do końca nie wiedział też podobno dowódca wojsk okupacyjnych Marek Tomaszycki i dlatego otrzymał od ministra awans za dobre wypełnienie misji. Czyżby nie wiedział bo nie chciał naruszyć wspomnianych zasad tajności? Jeśli tak, to rzeczywiście misję wykonał znakomicie.
Wreszcie minister Szczygło pokazał, że jest człowiekiem szczerym do bólu stwierdzając, iż bronił żołnierzy podejrzanych o dokonanie masakry, bo była kampania wyborcza.
Pragnę zadeklarować pełne zrozumienie dla pana Szczygło. Był właściwą osobą na właściwym miejscu, pokazującą jak spójna i logiczna jest "wojna z terroryzmem".