2008-08-04 23:47:45
Zupełnie niesłusznie, Balcerowicz to wbrew pozorom wielki kontrkulturowiec, a ściślej mówiąc punk rockowiec.
Dlaczego?
Przede wszystkim nikt nie zrobił w Polsce więcej dla propagowania filozofii "no future" (bez przyszłości) tak bliskiej większości punków. Dzięki Leszkowi B. ideę "no future" poznali i mieli okazję wypróbować mieszkańcy PGRów czy bezrobotni.
Po drugie nasz zasłużony załogant uświadomił wielu ludziom to co wie każdy porządny Punk, że praca to wyzysk i unikanie jej jest czymś normalnym (twierdząc np. że bezrobocie jest korzystne). Bezrobotni doświadczyli wolności, jaką daje brak obowiązku wstawania o 6 czy 7 rano, żeby iść do pracy.
Po trzecie Leszek B. wypromował styl życia charakterystyczny wcześniej jedynie dla tzw. "jabol punków", czyli przesiadywanie na ławce i picie taniego wina. Uwolnieni od opresji pracy obywatele, jeśli tylko chcieli, mogli poznać jego uroki.
Po czwarte samo zachowanie naszego słynnego załoganta, z pozoru sztywnego naukowca, klasyfikuje go jako punka. Punk z zasady łamie konwenanse.
Trudno wyobrazić sobie większe łamanie konwenansów niż wysmarowanie się w ramach happeningu tortem podczas występu na uniwersytecie (patrz zdjęcie).
O punkowości Leszka B. świadczy też swoboda z jaką wyraża swoje poglądy na rzeczywistość. Takiej postawy nie powstydziłby się żaden jabol punk.
Nic więc dziwnego, że profesor jest oklaskiwany na Woodstocku przez "kontrkulturową" młodzież, która nie przepracowała w życiu jednego dnia i buntuje się za pieniądze rodziców.
Leszek Balcerowicz to najlepszy dowód na aktualność hasła
PUNK NOT DEAD!!!