Bitwa pod Magnezją a sprawa polska
2009-02-21 18:14:26
Historia to podobno nauczycielka życia, więc dzisiaj nieco historii starożytnej.

Jest rok 190 p.n.e. Władający państwem Seleukidów rozciągającym się od Azji Mniejszej po Persję król Antioch III zgromadził potężne siły, aby rozprawić się z Rzymianami.

Na równinie pod Magnezją stanęło ponad 70 tysięcy jego żołnierzy, w tym doborowe jednostki katafraktów (ciężkiej jazdy).


Katafrakci (figurki w skali 10mm, z mojej kolekcji)

Król był pewien zwycięstwa nad wrogiem i od razu ruszył do szarży. Rozbił rzymskie oddziały pomocnicze i rozpoczął pogoń za nimi.

Zapomniał jednak, że główne siły przeciwnika pozostały nietknięte i kontratakowały. Atakujący katafrakci oraz reszta wojsk Antiocha wpadli w pułapkę goniąc rozbite oddziały wroga, zamiast skupić się na poważniejszym zagrożeniu. Doszło do masakry, podczas której zginęło co najmniej kilkanaście tysięcy ludzi Antiocha.

Dlaczego piszę o zdawałoby się nieznaczącym starożytnym wydarzeniu?

Dlatego, że bitwa pod Magnezją przychodzi mi na myśl, gdy widzę obecne działania części lewicy.

Za głównego wroga, w obliczu nadchodzącego kryzysu nadal uznaje ona kler czy skrajną prawicę.

Gdy jedynym pomysłem niektórych lewicowców na działania w okresie zmasowanego ataku pracodawców i rządu na prawo pracy, pozostaje odebranie majątków kościołowi, nie pozostaje nic innego jak załamać ręce nad ich głupotą lub naiwnością.

Nie ma wątpliwości, że kler czy religijni konserwatyści stoją po przeciwnej stronie frontu, ale czy dziś stanowią rzeczywiście główne zagrożenie?

Może jednak jest tak, że walcząc o kwestie społeczne, przeciw pracodawcom i całemu systemowi oderwiemy też ludzi od wiary we "współczujący kapitalizm" promowany przez kościół katolicki.

Musimy sobie odpowiedzieć, kto jest groźniejszy - biskup, którego wypowiedzi nawet większość spośród wiernych, bierze z przymrużeniem oka, czy PRowiec wielkiej korporacji mający układy w mediach, pozujący na obrońcę postępu oraz nowoczesności ?(czyt. przywilejów wielkich kapitalistów).

Jeden może prowadzić szkodliwe kulturowe wojenki i starać się zachować swoje wpływy.

Drugi natomiast, stosując wszelkie medialne triki, będzie uzasadniał konieczność tego abyś czytelniku pracował w gorszych warunkach, za mniejszą pensję i jeszcze dziękował panu biznesmenowi, że z przyczyn niemal charytatywnych łaskawie cię zatrudnia.

Nie mam wątpliwości co do tego kto z tych dwóch jest gorszy i w którego należy uderzyć najpierw, aby nie skończyć jak armia Antiocha

poprzedninastępny komentarze