2009-07-17 13:36:10
Zaskoczenie moje jest tym większe, że Warszawa już przecież jest stolica kultury, czego dowodzą działania stołecznych samorządowców i ich efekty.
Zacznijmy od podstaw czyli kultury osobistej, bez której nie można mówić o kulturze wyższej.
Warszawscy radni słyną z punktualności.
Aby być bardziej europejscy dostosowują się do którejś z zachodnioeuropejskich stref czasowych i tylko przez to spóźniają się na sesje o godzinkę czy dwie.
Szanują bardzo czas obywateli, którzy najwyraźniej muszą nauczyć się jeszcze europejskich obyczajów, bo marudzą wciąż o spóźnieniach.
Kultura to również znajomość poprawnej pisowni, a tej sam profesor Miodek mógłby się od radnych uczyć
Radny Piotr Kalbarczyk (PO) mając na myśli zapewne rozwiązania mieszkaniowe jakie szykuje dla mieszkańców miasto, podczas ostatniej sesji Rady zamienił swoje nazwisko podczepione pod jednym z baloników przyniesionych przez lokatorów na napis "Barak Obama" (pisownia oryginalna)
Wykazał się również znajomością kultury popularnej, dodając jeszcze, zapewne swoją idolkę - Dodę.
Człowiek kulturalny powinien umieć znaleźć się w towarzystwie, a w tym stołeczni radni są już mistrzami.
Choćby radna Małgorzata Załęcka (PO) znalazła się w towarzystwie mieszkańców lokali komunalnych. Z podobnej pomocy dla słabiej zarabiających Warszawiaków skorzystał sam wiceprezydent miasta Andrzej Jakubiak - sam zresztą pochwalił się swoim osiągnięciem na sesji. Nic dziwnego, że jako ludzie kulturalni nie chcą znajdować się w jednej grupie z cwaniakami zarabiającymi po 1,5-2,0 tys zł i chcącymi wyłudzić mieszkanie komunalne ustanawiając bardzo rygorystyczne kryteria dochodowe dla starających się o nie.
Myliłby się jednak ten, kto stwierdziłby, że w warszawskim samorządzie brakuje przejawów kultury wyższej
Niemal każda dzielnicowa komisja mieszkaniowa została stworzona przez miłośników Franza Kafki na wzór sędziów z "Procesu".
Zwykle nie wiadomo kto jest który w kolejce oczekujących, a w niektórych przypadkach kolejek jest kilka w zależności od sytuacji znajdujących się w nich osób i nikt chyba nie wie która kolejka ma jakie miejsce w kolejce ogólnej (idealnym przykładem inspiracji twórczością Kafki jest komisja z dzielnicy Wawer, nie potrafiąca wyjaśnić na jakich zasadach przyznaje mieszkania).
Jeśli komus sie to nie podoba zawsze odpowiedzieć mu może Andrzej Jakubiak, najwyraźniej miłośnik "Roku 1984" Orwell'a, oskarżając o "populizm" (odpowiednik "myślozbrodni"). Wiceprezydent Warszawy jest też chodzącym dowodem na to iż orwellowskie hasło "Ignorancja to siła" jest jak najbardziej aktualne.
Jak widać władze samorządowe pod światłym przewodnictwem PO, przy wsparciu "lewicy", ale tez nie bez udziału opozycji z PiS, uczyniły już Warszawę stolicą kultury - ze szczególnym naciskiem na surrealizm, tragifarsę i groteskę.