2010-01-01 21:56:48
- Rok 2009 można śmiało nazwać rokiem żywych trupów
Był on prawdziwą gratką dla miłośników horrorów klasy B. Żywe trupy atakowały pod postacią kamieniczników roszczeniowców, którzy w różnych miastach domagali się oddawania im budynków na które nie zapracowali. Wrócili z mroków historii, aby znów zatruwać życie lokatorom oddawanym razem z kamienicami.
Mieliśmy więc próby nielegalnych eksmisji, a także próby usprawiedliwiania roszczeniowców przez usłużnych dziennikarzy dla których logika, znajomość prawa, czy historii to tylko przeszkoda w wykonywaniu zawodowej "misji".
We wrześniu 2009 nastąpiło wyciąganie trupów historycznych i używanie ich przy okazji rocznicowego cyrku - 1 i 17 września.
11 listopada przez Warszawę przemaszerowały ożywione trupy faszystów (o, przepraszam "polskich patriotów, którzy np. propagują polskość przez walkę z żydomasońską ortografią, czy noszenie flag z pornograficznym symbolem).
Przy okazji protestów przeciwko marszowi neofaszystów po raz kolejny na światło dzienne wyszło zombi Unii Wolności pod postacią yntelektualistów przekonujących że wszyscy powinni się kochać i nawet faszyście nie można powiedzieć "wynocha".
Pod koniec roku powróciły polityczne żywe trupy w postaci Leszka Millera i Józefa Oleksego, o których powrocie koszmar śnił Aleksander Kwaśniewski.
Obu powracajacym panom życzę jak najlepiej. Ich sukces to większa szansa na dobicie resztówek Sojuszu Liberalno Demokratycznego żartobliwie zwanego "lewicą".
- Rok absurdów
Wymienianie absurdów zacząć można od wypowiedzi przedstawicieli policji, według których policja 11 listopada nie biła nikogo z antyfaszystów. Najwyraźniej widoczne na zdjęciach ćwiczenia z pałkami służbowymi były jedynie elementem choreografii grupy baletowej, stworzonej w ramach uczenia funkcjonariuszy prewencji kultury.
Jak widać hasło (C)HWDP - czyli (Czarny) Humor w Działaniach Policji pozostaje wciąż żywe.
Wasz ulubiony blogger z lewica.pl :) przekonał się także, że policja nie przestaje walczyć z przestępczością i w roku 2010 będzie się zmagał z sądem w sprawie "posiadania środków pirotechnicznych podczas zgromadzenia publicznego", czyli demonstracji antywojennej.
Pytam się jedynie, gdzie były wzmożone siły prewencji a nawet antyterroryści, gdy setki jeśli nie tysiące Warszawiaków, gromadzących się (o zgrozo, często nielegalnie) na ulicach popełniały to samo wykroczenie.
W roku 2009 dobrnęliśmy wreszcie do "wojny co to ma być o pokój", a ściślej mówiąc promocji tej wojny na przystanku Woodstock, gdzie swoje stoisko promocyjne wystawiło Wojsko Polskie.
Kolejne absurdy są związane z niezawodną fabryką głupoty - parlamentem.
Gdy politycy się nudzą budzą się demony. Demony walki z komunizmem obudziły się w tym roku w polskim parlamencie, który uznał za jedną z kluczowych kwestii ściganie rozpowszechniania i używania symboli komunistycznych. Ponieważ nie określono nawet co jest owym symbolem, producenci sierpów i młotków nie mogą w roku 2010 spać spokojnie (jeśli jakiś zakład produkuje jedno i drugie, akcja policji powinna być wręcz natychmiastowa).
Druga połowa roku to również wojna parytetowa. Grupa polityków i polityczek (tak to się chyba teraz pisze), a raczej politykierów i politykierek, do spółki z działaczami/działaczkami (poza)rządowymi, biznesmenami/bizneswomen itp. itd. postanowiła zreformować system polityczny. Reforma ma polegać na wprowadzeniu parytetu dzięki któremu w parlamencie zasiadłoby mniej idiotów, za to więcej idiotek. Zmian jakościowych nie zaproponowano (czy cię to dziwi czytelniku, bo mnie nie).
Można oczywiście podawać jeszcze wiele przykładów zeszłorocznych absurdów i myślę, że można by zapełnić nimi dzieło o objętości książki telefonicznej, lecz postanowiłem tu wybrać tylko kilka przykładów.
W nowym roku życzyłbym sobie i czytelnikom bloga jak najmniej sytuacji takich jak te opisane powyżej.