Pomanifowe dialogi
2010-03-15 13:18:27
W pewnej podwarszawskiej rezydencji, kilka dni po Manifie. Na stole resztki prosiaka z jabłkiem w pysku oraz różne egzotyczne dania, po stole porozrzucane kieliszki od szampana, gdzieniegdzie bezy oraz srebrne łyżeczki do jedzenia ich.



Magdalena Czwartek (dojadłszy homara): Mówię wam siostry to była świetna impreza, ale te rauty, szampan, wypowiedzi dla mediów – to mnie zaczyna męczyć.

Henryka Bochen (oglądając jeden ze swoich dyplomów dla businesswoman roku): Magda, nie przesadzasz. Narzekasz na pracę tak jak te darmozjady, pracownicy. Nasze sfery muszą się czasem bardzo poświęcać, oczywiście dla dobra ogółu.

M.C.: Darmozjadki i pracowniczki też, pamiętaj, że 7 marca walczyłyśmy o równość w nazewnictwie.

H.B.: Tak, oczywiście, przepraszam. Swoją drogą z tymi hasłami manify to trafiłyśmy w sedno.

Jolanta Kwas:(wchodzi do salonu dojadając bezę) Świetny pomysł, wspaniały pomysł. Te „solidarne w walce, solidarne w kryzysie”, ja zawsze chciałam, żeby było tak miło i sympatycznie. Trzeba walczyć z tym malkontenctwem. Wszystkie razem uśmiechnięte, radosne. Każdy mógłby mieć taką wille jak sobie z Olkiem kupiliśmy, gdybyśmy byli dla siebie mili.

H.B.: Ja to pójdę za ciosem. Zaproponuję swoim pracownicom żeby w ramach solidarności w kryzysie zgodziły się na cięcie pensji i rezygnacje z urlopów macierzyńskich.

M.C.: Brawo Heńka, dość tego terroru rozrodczości. Nas sytuacja matek nie powinna interesować. Macierzyństwo - to takie patriarchalne.

J.K.: Ale jest postęp. Na naszej Manifie były związkowczynie. Tak ładnie klaskały jak machałam do nich ręką.

H.B.: Jeszcze wytresujemy tą bolszewię, żeby nam klaskała

M.C.: A fe cóż to za język! Heniu, to nasze siostry, których aktywność trzeba skierować na właściwe tory. Niech walczą o używanie żeńskich końcówek w dokumentach, parytety, żebyśmy dostawały się do sejmu oraz wyższy stopień dla swoich chlebodawczyń w ramach solidarności płci.

J.K.: Ja to w ogóle uważam, że powinny walczyć jeszcze o dobre maniery. W dobie kryzysu to takie ważne. Teraz mam zamiar zaproponować na przykład cykl wykładów dla związkowczyń o etykiecie przy stole oraz jedzeniu bez i innych deserów. W kryzysie musimy sobie przecież pomagać, a ich rodzin może nie być stać na takie kursy.

H.B.: Ja to cie podziwiam, tak się zapracowywać. Kiedyś próbowałam ciężko pracować i aż mnie głowa od tego wysiłku rozbolała. Teraz zajmuje się już tylko ważnymi sprawami, które przystoją naszemu stanowi – udziałem w galach, pisaniem oświadczeń i udzielaniem się w mediach.

M.C. Słuchajcie, czytałam w jakimś amerykańskim podręczniku PR, że przedsięwzięcia marketingowe trzeba planować z wyprzedzeniem. Zastanówmy się więc co zrobimy na Manifie za rok.

J.K Może transparent „Niech żyje lady Henryka Bochen” i „ Niższe pensje wyrazem solidarności pracownic i pracodawczyń!”

H.B. Ach, dziękuje, jakie to miłe. To ja zaproponuję konkurs wiedzy o etykiecie.

M.C. Super! Super! jeszcze zróbmy konkurs przerabiania męskich form wyrazów na żeńskie. Niech związki zawodowe i lewica dzięki Manifie zajmą się wreszcie czymś pożytecznym zamiast podburzać biednych przeciwko bogatym, a radykałowie niech atakują mizoginów zamiast kapitalistów. Od biedy pozwoli sie im na te kilka lewackich transparentów, zawsze to kilka osób więcej w słuchającym nas tłumie.

poprzedninastępny komentarze