2010-05-17 13:11:14
Bronisław Komorowski zwołał wiec poparcia dla swojej osoby. W wiecu udział wzięły autorytety i celebryci. Niczym na dawnych kongresach kultury chwalono jedynie słuszną linię partii, a autorytety sugerowały, że dłoń podniesiona na neoliberalizm zostanie odcięta. Autorytety odcięły się również od wichrzycieli zajmujących się zwierzątkami futerkowymi. Krótko mówiąc brak programu programem narodu.
Jarosław Kaczyński otrzymał poparcie od NSZZ „Solidarność/Spolegliwość”. Lider owego jedynie słusznego związku zawodowego poparł tym samym hasło „kapitalizm tak, wypaczenia tak”, pamiętając, że władze za czasów Kaczyńskiego miały w sferze ekonomii oblicze walczącej o kapitalizm bez ludzkiej twarzy Zyty Gilowskiej. Kaczyńskiego poparł również spontanicznie organizowany „ruch 10 kwietnia”, którego programem ekonomicznym jest modlitwa i wykrycie spisku, który doprowadził do katastrofy w Smoleńsku.
Grzegorz Napieralski ujawnił swoją tajną broń, chwaląc się, że jego żona Małgorzata Napieralska została nazwana polską Carlą Bruni. Kandydat „lewicy” nie ujawnił czy jego małżonka zamierza w związku z tym pozować nago lub nagrać kilka pretensjonalnych piosenek. Napieralski chwalił się również na kongresie Unii Pracy, tym że jego partia ma małe poparcie. Elementów lewicowych w kampanii kandydata „lewicy” jak na razie nie stwierdzono. To zapewne jednak jakiś sprytny kamuflaż mający ukryć je przed konkurencją.
Bogusław Ziętek kandydat lewicy „na lewo od SLD” stwierdził w ramach wspierania działań kolektywnych, że można głosować albo na niego, albo na Napieralskiego. Mówimy Ziętek, myślimy Napieralski, mówimy Napieralski, myślimy Ziętek.
Andrzej Olechowski otrzymał poparcie od mazowieckiego OPZZ i ZNP, które to „związki zawodowe” wykonały już w wyborach 200% normy, ponieważ poparły również kandydata Grzegorza Napieralskiego. Szef mazowieckiego ZNP był łaskaw wytłumaczyć, iż wsparcie neoliberała nie oznacza wcale zaprzeczenia ideałom związkowego ruchu zawodowego. OPZZ i ZNP nie wpadły jeszcze na pomysł poparcia wszystkich kandydatów. Zalecam, to gwarantowałoby poparcie również zwycięzcy.
Janusz Korwin-Mikke po raz kolejny pomylił wybory z castingiem do kabaretu i jak wyjawił w wywiadzie chciałby aby tylko król miał prawo głosu. Królem byłby oczywiście on. Polecam gry komputerowe, w których można się wcielać w królów, a nawet cesarzy, ewentualnie bal przebierańców.
Podsumowując: jest na kogo głosować. Mam nadzieję, że kandydaci nie uwzględnieni w tym zestawieniu także wniosą istotny wkład w tą kaprealistyczną kampanię. Z niecierpliwością oczekuje audycje wyborcze.