2010-11-02 09:25:39
Spowodowaliśmy pewna konsternację w sekretariacie miłościwie panującej na HGW. Okazuje się bowiem, że władcy stolicy to miłośnicy polskiej sceny kabaretowej, a zwłaszcza kabarety Tey z jego znakomitym skeczem "Z tyłu sklepu".
W ratuszu panuje bowiem znana ze skeczu zasada SKLEP, czyli Stój Kliencie Lub Ewentualnie Poczekaj - oczywiście do czasu aż ktoś łaskawie cię przyjmie i to nawet gdy akurat wypadają jego godziny urzędowania.
Niespecjalnie się tym przejmując zajęliśmy salę konferencyjną HGW oraz znajdujący się obok taras (świetne miejsce na organizację pikiet i rozwieszanie transparentów, warto zapamiętać). Poczęstowaliśmy się też wodą mineralną, którą fundujemy urzędnikom z naszych podatków.
Pomimo że to my mieliśmy edukować urzędników sami też czegoś się dowiedzieliśmy. rzecznik prasowy ratusza (typ krawaciarza, wyjęty żywcem z amerykańskich podręczników PR) wytłumaczył nam przy pomocy charakterystycznej nowomowy, że "pani prezydent ma nienormowany czas pracy" i nieco zaciął się gdy odpowiedzieliśmy mu, że w takim razie godziny jej urzędowania zostały ogłoszone najwyraźniej dla zgrywu.
Zapanowała kłopotliwa cisza podczas której urzędnicy udawali, że w sali obok nie ma ani nas ani oczekujących na rozmowy mediów.
Wreszcie pojawił się wiceprezydent Andrzej Jakubiak. Zachowywał się przy tym jakby oczekiwał, że gdy w Sevres pod Paryżem ogłoszą nabór na wzór buca i bufona, będzie mógł zmienić pracę.
Tutaj kolejne zaskoczenie. Pan prezydent zachowywał się jak sprzedawca w części skeczu kabaretu Tey. Parafrazując:
lokatorzy: Czy w mieście jest dostateczna liczba mieszkań?
Jakubiak: Nie ma!
l:Czy w mieście jest prowadzona polityka mieszkaniowa?
J: Nie ma!
l: To co jest?
J: Ja jezdem!
zaskoczeni, powiedzmy sobie szczerze, pokazaniem ludzkiej, kabaretowej twarzy przez włodarzy miasta, pozostawiliśmy listę postulatów i zapowiedzieliśmy że jeszcze wrócimy do ratusza, a może pojawimy się również na jakichś spotkaniach z HGW. Ciekawe jaki skecz kabaretowy ona najbardziej lubi?