Kult Cargo made in Poland
2010-12-11 20:12:30
Po Drugiej Wojnie Światowej na wyspach Oceanii rozwinął się specyficzny kult. Tubylcy widząc, że biali żołnierze budują lądowiska na których lądują samoloty z zaopatrzeniem doszli do wniosku, że to bogowie zsyłają wszelkie dobra budującym pasy startowe.

Zaczęli więc przygotowywać własne "lotniska" oczekując, że przyniesie im to dobrobyt.

W Oceanii kult cargo już niemal zamarł, nie oznacza to jednak jego całkowitego zniknięcia.
Obserwując ostatnie doniesienia medialne można dojść do wniosku że wyznawcy kultu cargo przenieśli się do kraju nad Wisłą i zostali w nim czołowymi politykami.



Najwyższym kapłanem owego odnowionego Kultu jest premier Donald Tusk, a jego wysokim kapłanem Witold Waszczykowski z Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Pierwszy odprawia obrzędy mające za pośrednictwem wielkiego ducha zza oceanu sprowadzić na kraj wszelakie dobro (obiecane cuda), drugi zaś modli się do "amerykańskich butów", których chce w Polsce widzieć jak najwięcej.

Jak na razie naszym kultystom udało się wymodlić tymczasowe stacjonowanie w Polsce jankeskich F-16, a wcześniej pustych wyrzutni rakietowych, co wydatnie wzmocniło bezpieczeństwo kraju. Lokalne społeczności też już zapewne zacierają ręce licząc w myślach tysiące dolarów które przyniosą im obce bazy.

Tymczasem polską armię zamienia się coraz bardziej w siły ekspedycyjne. Nie będziemy przecież nie będziemy hołdowali PRLowskim przeżytkom takim jak przekonanie że najbardziej potrzebne są wojska inżynieryjne czy saperzy. Ofiarom następnej powodzi czy wyjątkowo mroźnej zimy z pomocą przyjdą amerykańskie F-16. Również na przykład wyburzanie grożącego zawaleniem mostu nie będzie dla nich problemem (gorzej z odbudowaniem, ale kto by przejmował się takimi szczegółami).

Kult cargo opanował również opozycję.

Kłótnie dotyczą jedynie tego która klika kapłanów jest w stanie odprawić skuteczniejsze rytuały aby uzyskać amerykańskie buty. Wyznawcy PiSowskiej wersji kultu wierzą również, że F-16 są im w stanie przywieźć "prawdę o Smoleńsku" (dlatego swoje obrzędy z prośbami o nią odprawiali nawet za oceanem).

Istnieje jedna zasadnicza różnica między kultem cargo w Oceanii i w Polsce.

Mieszkańcom Oceanii coś on jednak przyniósł. Z wojskowych zapasów dało się zawsze coś "uszczknąć", a przysłowiowe "amerykańskie buty" były rzeczywiście prestiżową zdobyczą. Także budowa "lądowisk" odbywała się społecznie, bez większych wydatków, a lokalni wodzowie zachowywali swoją niezależność i dbali sami o bezpieczeństwo podległych im ludzi.

poprzedninastępny komentarze