2012-03-12 20:39:55
Odpowiedź jest bardzo prosta - ludzie na całym świecie postępują wbrew zaleceniom "Gazety Wyborczej".
Gazeta ta wie bowiem najlepiej co jest dobre nie tylko dla polskiego społeczeństwa (żeby nie rzec górnolotnie - narodu), ale dla całego świata.
Ostatnio wbrew zaleceniom GW postąpili w wyborach Słowacy, którym już dostało się od organu Michnika/Blumsztajna za "wybranie populisty", czyli Roberta Fico i jego centrolewicowej partii Smer.
Złą wiadomością jest to, że Robert Fico, były komunista ze skłonnością do populizmu i nacjonalizmu, nie będzie musiał tworzyć koalicji z nikim. bije na alarm GW.
Co więcej Fico był tak bezczelny, że zapowiedział realizację programu społecznego Smeru i o zgrozo nie zaproponował współrządzenia neoliberałom (cóż za brak wychowania, Leszek Miller, czy Janusz Palikot odpowiednio wyćwiczeni przez komentatorów i ekspertów "Gazety" na pewno takiej herezji nie popełnili).
W dodatku ów krwawy populista chce opodatkować inwestorów i... znieść podatek liniowy! Toż to pierwszy krok do dyktatury i kto wie może już niedługo GW będzie występowała w obronie demokracji na Słowacji, tak jak czyni to obecnie w przypadku Węgier i Białorusi.
Mieszkańcy obu tych krajów również zachowują się nieodpowiedzialnie podczas wyborów. Jedni poparli niebezpiecznego populistę Viktora Orbana wspierającego rodzimych kapitalistów kosztem międzynarodowych i dokonującego zamachu na największą świętość wolnego świata - niezależność banków, których zarządy pochodzą jak wiemy z wolnych wyborów odpowiedzialnych inwestorów oraz akcjonariuszy, a nie przypadkowego motłochu.
W przypadku Białorusi tamtejsze społeczeństwo od lat mogło się cieszyć własną wersją planu Balcerowicza wprowadzaną pod światłą kuratelą jakiegoś demokraty i zamiast rodzimej mieć wielką ponadnarodową oligarchię.
Przykłady wyborczej nieodpowiedzialności różnych społeczeństw można by wymieniać jeszcze bardzo długo.
Stąd mój wniosek racjonalizatorski - wybory do władz krajów z naszej części Europy powinny odbywać się w redakcji przy ulicy Czerskiej w Warszawie z udziałem zaproszonych "niezależnych" ekspertów z banków, korporacji i organizacji przedsiębiorców. Ponieważ mamy pluralizm jestem pewien że do udziału w wolnej elekcji dałoby się zaprosić również przedstawicieli innych redakcji o podobnym profilu, nawet z krajów których władze są właśnie wybierane.
Pozwoliłoby to uniknąć niemiłych niespodzianek, które na szczęście (o co dba kapitalistyczne prawo) zdarzają się coraz rzadziej.
Wiadomo przecież że demokracja kapitalistyczna to władza banków i prywatyzacja. Bez tego nie ma wolności.