2012-11-06 11:56:15
Leszek Miller i jego formacją polityczna nie raz pokazali, że kochają USA, wielką i absolutnie bezwarunkową miłością. Skoro już za jej rządów sprowadzono zza oceanu do Polski tradycję torturowania "terrorystów" najwyższy czas aby SLD zaczęło propagować również inne zwyczaje.
Z okazji Halloween warszawskie SLD postanowiło przebrać się za wrażliwe, lewicowe ugrupowanie.
Zapewne zamiar ten spowodował w jego szeregach konsternację, ale znaleźli się jacyś eksperci, którzy stwierdzili, że lewica powinna prowadzić kampanie w istotnych społecznie sprawach. Tutaj kolejna zagwozdka - cóż to są owe społeczne kwestie?
Na szczęście warszawskie SLD wpadło na pomysł, że najistotniejszym społecznym problemem mieszkańców miasta jest... sposób zapowiadania stacji w metrze. W związku z tym pospieszyło z wnioskiem o parytet w zapowiedziach stacji, czyli aby część komunikatów była wypowiadana kobiecym głosem. Masy bezrobotnych, pracujących na umowach śmieciowych i lokatorów, których nie stać na czynsz odetchnęły z ulgą. warszawskie SLD odczytało bezbłędnie ich problemy. Stołeczna klasa pracująca od lat jęczała pod jarzmem będących wyrazem mizoginii, a zapewne również heteronormatywności, zapowiedzi stacji w warszawskim metrze.
To wyraz ogromnej lewicowej wrażliwości SLD, że zamiast zajmować się tematami zastępczymi takimi jak dzika reprywatyzacja, prywatyzacja usług publicznych, brak mieszkań, czy eksmisje, pochyliła się nad rzeczywistym problemem miasta.
Ze swojej strony proponuje wzmocnić kampanię społeczną. Należałoby postulować aby do zapowiadania stacji w metrze włączyć grupy osób wykluczonych i zagrożonych wykluczeniem. Na przykład jedną mogłaby zapowiadać eksmitowana emerytka, drugą młody człowiek, który wziął lichwiarski kredyt mieszkaniowy na 30 lat, a trzecią oczekujący od kilku lat na mieszkanie komunalne.
Okazując taką wrażliwość stołeczne SLD pokazałoby się prawie jak partia lewicowa.