Trotyl smoleński, czyli refleksja o mediach
2012-10-31 07:53:23
Przedstawiciel związków zawodowych oraz związku tzw. "pracodawców" umówili się na pojedynek - mieli przebiec 100 metrów.
Związkowiec przybiegł pierwszy, kapitalista drugi.


Tytuły w GW i "Rzeczpospolitej" z następnego dnia:

"Przedstawiciel pracodawców na drugim miejscu, związkowiec przedostatni!".


Sprawa smoleńskiego trotylu zaprzątnęła opinię publiczną (a przynajmniej media i elity polityczne twierdzą, że nią zaprzątnęła). Zupełnie pomijany jest jeden jej aspekt - jak łatwo mediom kreować tematy i tworzyć sensacje. Wystarczy notka z kolejnymi rewelacjami o Smoleńsku, aby o danym tytule zrobiło się głośno. Już nie tylko tabloidy podchwyciły tę strategię, ale również mainstreamowa prasa i to związana z różnymi frakcjami politycznego salonu, zarówno PiSowską jak i rządową.

O sensacjach o wiele łatwiej dyskutować niż o tematach poważnych i skomplikowanych. Redaktorzy GW czy Rzepy nie są od tego aby poważnie zgłębiać sytuację międzynarodową czy ekonomiczną. Tam wystarczy kilka utartych sloganów. Prawdziwa debata i popisy zaczynają się przy okazji Smoleńska.

Dotyczy to zresztą nie tylko Smoleńska. Na przykład pseudo dziennikarz Wojciech Wybranowski z "Rzeczpospolitej" od lat zajmuje się głównie tropieniem "komunistycznego ekstremizmu" oraz straszeniem ludzi Antifą. W poczuciu swojej misji zażarcie walczy z rzeczywistością i faktami, niezrażony, że kolejne jego rewelacje już po kilku dniach okazują się totalnymi bzdurami. To tylko jeden przykład. Podobnych "specjalistów" w polskich mediach jest masa. Śmiem twierdzić, że w wielu krajach zachodnich szanująca się gazeta (bez względu na jej opcję polityczną) nie przyjęłaby ich nawet do redagowania prognozy pogody.

Media głównego nurtu są idealnym narzędziem aby dyskredytować różne inicjatywy, że wspomnieć tu np. o komentarzach GW do blokad eksmisji.

Ostatnio zastanowiłem się te co GW czy inna "Rzeczpospolita", gdyby było takie zapotrzebowanie mogłaby napisać o mnie.

Już widzę te sensacyjne teksty:

"Jak dowiedział się nasz informator niebezpieczny anarchista Piotr C. posiada w domu kolekcję broni białej (jest to prawdą, w pokoju, w którym stoi komputer na ścianie wisi u mnie ozdobny, nepalski nóż kukri i kilka innych noży z egzotycznych krajów), środki zapalające (w jednej z szafek mam rozpuszczalnik pozostały po malowaniu ścian) oraz pirotechniczne (kilka petard po ostatniej zabawie sylwestrowej - jakoś w ciągu roku nie było okazji aby je odpalić)".

Niby wszystko w powyższym opisie byłoby prawdą, liczy się jednak sposób jej podania. Czytelnik na pewno przestraszyłby się groźnego Piotra C. tym bardziej gdyby gazeta dodała, że np. "policja mimo wezwań nie chce interweniować", lub przytoczyła kilka wyrwanych z kontekstu cytatów z lewica.pl

Proponuję czytelniku abyś też pobawił się w przemyślenie czy podobnego tekstu media nie byłyby w stanie zmontować także o tobie.

Zabawa jest śmieszna ale i pouczająca. Pozwoli ci z odpowiednim dystansem podejść do kolejnych "rewelacji" i "informacji z ostatniej chwili".

poprzedninastępny komentarze