2013-12-23 14:44:52
Doprawdy trudno mi zrozumieć brak empatii wobec innego człowieka i egoistyczną postawę osób, które 24 grudnia chcą korzystać z cudzej pracy. Tym bardziej dziwi to gdy egoiści/egoistki deklarują rzekomą „wrażliwość społeczną”.
Nowa gwiazda różnorodnych programów publicystyczno-sensacyjnych, demaskatorskich oraz teorii spiskowych, feministka Katarzyna Bratkowska okazała się właśnie taką osobą. Oświadczyła, że chce przerwać ciążę 24 grudnia. Tak nie można! Czy personel kliniki aborcyjnej, lekarze, asystenci, asystentki nie mają prawa do wolnego? Czy muszą się podporządkować zachciance Pani Bratkowskiej? Może za jakiś czas wymyśli sobie aborcję w niedzielę, czy jakiś inny dzień wolny, albo zacznie namawiać kobiety aby w celu znalezienia pieniędzy na zabieg zaczęły brać kredyty chwilówki?
Jeśli happening feministycznej celebrytki (która prawdopodobnie w ciąży wcale nie jest) miałby wywołać dyskusję na ten temat uznałbym, że czasem nawet głupi show może mieć pozytywny skutek.
Niestety to co zaprezentowała Pani Bratkowska było na poziomie najsłabszych reality show lub kolorowych pism dla gospodyń domowych (zaraz zostanę oskarżony o "mizoginię", ale taka jest prawda, głupawek kolorowe pisma są adresowane i czytane przez gospodynie domowe).
Za pozytyw mogę uznać fakt iż jeden z zakonników zadeklarował, że opuści zakon i adoptuje dziecko Pani Bratkowskiej.
Gdyby jeszcze zapowiedziami masowych aborcji dało się zmusić władze na przykład do zwiększenia dostępności przedszkoli, reaktywacji funduszu alimentacyjnego, czy zwiększenia wsparcia dla rodziców dzieci niepełnosprawnych.
Obawiam się jednak iż surrealistyczny pokaz czarnego humoru ze strony uczestników sporu o aborcyjną deklarację, będzie jej jedynym skutkiem. Obrońcy życia poczętego mało robią aby chronić dzieci już narodzone, z kolei amatorki aborcji, takie jak Bratkowska, czy inny „autorytet” Maria Czubaszek, też zbytnio się losem dzieci nie przejmą (po co dbałość o dzieci skoro aborcja jest niczym usunięcie zęba).
Ja z kolei siedzę, obserwuję reakcje i przychodzi mi na myśl parafraza słynnego powiedzonka z humorystyczno-historycznego filmu „300”
- To szaleństwo!
- Nie, to Polska!!!
W oryginale
- This is madness!
- No, this is Poland!!!
Mam też ochotę zrobić z uczestnikami sporu, zwłaszcza tymi skrajnymi obrońcami zygot i aborcji jako zabiegu kosmetycznego, to co pseudo-Leonidas z "perskim wysłannikiem".