Dziewczynka z zapałkami XXI wieku (część II)
2015-01-12 17:18:48
czyli modliszka i ślimak


Etos infantylizmu przedkłada łatwe nad
trudne, z czego wynika, że prostemu daje
pierwszeństwo przed złożonym

Benjamin R. BARBER

Inne formy przetrwania we współczesnym, neoliberalnym i coraz bardziej, tak naprawdę konserwatywnym świecie (mimo pozorów liberalizmu, postępu, wolności, swobody myśli i powszechnych trendów demokratyzujących) – zwierzęcym i nieludzkim, anty-humanistycznym i brutalnym – prezentują (po przedstawionych poprzednio Indze - Dziewczynce z zapałkami i Dobrym Wojaku Szwejku) modliszka i ślimak. Możemy ich naśladować, możemy z nich brać przykłady, można patrzeć i wyciągać wnioski oraz konkluzje. Wielu bierze dosłownie te wzorce. Gdy popatrzy się na świat wokół nas widzimy to dokładnie. Zwłaszcza, że rośnie liczba modliszek będących efektem warunków społecznych i wartości przez nie promowanych, przez nie wymuszanych, przez nie tworzonych. Bo to byt określa świadomość jak napisał ponad 150 lat temu pewien brodaty filozof z Trewiru.
Ślimak nosi na grzbiecie swój dom, swoją ostoję, swoje schronienie. Gdy zagrożenie – w jakiejkolwiek formie - daje mu się we znaki po prostu chowa się do muszli odcinając się (lub – alienując) od świata zewnętrznego. To metoda powszechnie znana w świecie fauny i flory.
Ślimaki poddając się trendom proponowanym przez brutalny, zwierzęcy świat, świat gdzie zwycięża tylko silniejszy, sprytniejszy, bardziej ofensywny (vel bezwzględny) osobnik, wykształciły taką formę obrony. Alienacja. Wycofanie. Pozorny nie-byt. Nieuczestniczenie w codzienności (przynajmniej na jakiś czas – gdy ściga nas zagrożenie). Tak wiele osób – widzimy to w naszym kraju po wyborczej frekwencji gdzie grubo ponad 50 % populacji (jak ślimaki) wycofało się z życia publicznego do swego domowego, prywatnego zacisza – robi, olewając wszystko co jest poza ich prywatnym zakresem zainteresowań czy doświadczeń (pozytywnych i twórczych). Mainstream tylko „biadoli” nad tą mizerią, nie wchodząc jednak w meritum zagadnienia – nie zadając sobie podstawowego pytania (i nie próbując rzeczowo na nie odpowiedzieć): dlaczego ? Wszelkie tłumaczenia krążą po poboczach i opłotkach problemu. A trzeba wyjść od wspomnianej dewizy brodacza z Trewiru, że to „byt kształtuje świadomość” (byt pojmowany nie tylko jako „papu”, jako konsumpcja o której prawi ciągle ów mainstream, ale przede wszystkim byt jako uświadomiona konieczność i społeczna empatia za tym idąca, byt jako życie aktywne, mające na celu „coś dawać” zbiorowości, bo człowiek to zwierzę społeczne). Ale w Polsce nawet słuszne ze wszech miar tezy Karola Marksa nie są podnoszone bo to nazwisko zostało obłożone mainstreamową (i powszechną) anatemą. Jeśli nie mówi się o czymś, to tego zjawiska, problemu, procesu nie ma. Trzy małpki KGB.
Tej sytuacji – znaczna część społeczeństwa zachowująca się jak ślimaki – sprzyja poniekąd postawa i myślenie samego mainstreamu: wydaje się mu, że im mniej ludzi jest zainteresowanych sprawami publicznymi tym lepiej dla niego, dla jego interesów, dla jego trwania. A ponadto im więcej ludzie zajmują się konsumpcją tym mniej mają czasu na poważne, pogłębione i racjonalne postrzeganie spraw publicznych. O zastanawianiu się i analizie tych zagadnień nawet nie wspominając. Zabawmy się, skonsumujmy się do reszty, absolutnie i totalnie, na śmierć.
Absolutnie na antypodach ślimakowego trwania pozostaje modliszka. Jest ona – wg powszechnie dziś afirmowanego modelu i formy bytowania człowieka zarówno w medialnej narracji jak i w obecnie powszechnej preferencjach stosunków interpersonalnych opartych o skrajną konkurencyjność i związane z nią dewiacje czyli tzw. „wyścig szczurów” i cyniczno-feudalną hierarchiczność – uosobieniem współczesnego świata i życia, ofensywności, zaborczości, „pełni życia” i optymizmu sytych, młodych, pięknych i przede wszystkim bezwzględnych etycznie, osobników.
Modliszka w swej ofensywności, brutalności, agresji i furii zjada samca podczas aktu kopulacji. To kulminacja modelu skrajnie darwinistycznego pojmowania przestrzeni społecznej. Czy ślimaki muszą więc zniknąć z naszej rzeczywistości jako element słabszy, mniej przystosowany, „introwertyczny” ? Gdyby tak miało się stać w ludzkim czyli społecznie zorientowanym modelu współpracy (mamy przecież XXI wiek) byłoby to potwierdzenie racji Herberta Spencera sprzed ponad 100 laty. I zaprzeczeniem równoczesnym dorobku całej ludzkiej myśli w dziedzinie humanistyki, prawa, filozofii, stosunków międzynarodowych i międzyludzkich, kultury, sztuki etc.
Dlatego kolejne kręgi zatacza alienacja coraz to nowych jednostek z dzisiejszego świata. Odrzucony (czy – wyrzucony) ze świata siłą rzeczy musi stawać się ślimakiem. Odrzucona modliszka – może tak się czasami stać (lub modliszkanie skonsumowana” przez partnera albo przez ….. kapitał) – przepoczwarza się w samobójcę-terrorystę, zawodowego kilera, dog of war. Jej naturalna potrzeba agresji, wzmocniona ogólnymi trendami zachowań i realnością dzisiejszego świata, skierowuje się przeciwko temu światu, którego jest (była) dominującą częścią. Bo jaki może mieć nie-skonsumowany (o tym wcześniej napisałem) człowiek wybór, oprócz proponowanej przez mainstream gry (jeśliś nie przystosowany, jeśli nie chcesz grać „na naszych warunkach”, jeśli nie potrafisz, jesteś zbyt biedny, słaby i ci się po prostu nie udało, masz zbyt wiele obiekcji i myślisz samodzielnie a przy tym cenisz swą godność jako jednostki) poza jałmużną i dobroczynnością skapująca (bądź nie) „z pańskiego stołu” ?
Tzw. dobrodzieje-pracodawcy, w powszechnym klimacie neoliberalnych tzw. reform (reform dla samych reform będących de facto słabo zakamuflowanym nabijaniem kieszeni biznesowi, prywatnym właścicielom środków produkcji – jak mawiał Marks -czyli właśnie dobrodziejom-pracodawcom) stali się ponownie jak w czasach brodacza z Trewiru modliszkami. Raz z racji zysku, który był, jest i będzie zawsze napędem działania kapitału (reszta się nie liczy, zwłaszcza tzw. siła robocza czy jak eufeministycznie dziś się „ściemnia” – HR), drugi raz – z tytułu modelu preferowanego przez dzisiejsze czasy: młody, piękny, bogaty, ofensywny, bezwzględny w parciu do celu (wzór biznesowy nastawiony na sukces – czyli zysk) ma tylko rację bytu.
I to jest drogowskaz – zasadniczy – dla środowisk chcących nazywać się (i określać) mianem lewicy. Drogowskaz dla analiz i interpretacji tych zjawisk, postawienia stosownej diagnozy i przedsięwzięcia określonych działań w sferze polityki.

poprzedninastępny komentarze