Franciszek vs Stepinać
2015-07-18 20:32:07
Część Serbów wybijemy, część wygnamy,
a resztę, która musi przyjąć
religię katolicką, włączymy do
narodu chorwackiego… Wszystkie
nasze poczynania wynikają z wierności
wobec religii i Kościoła katolickiego.

Mile Budar, polityk chorwacki w rządzie
poglavnika Ante Pavelićia (1940-45)


W dn. 6.06.2015 Franciszek I odwiedził Sarajewo gdzie na miejscowym stadionie Koszevo odprawił mszę i spotkał się z kilkudziesięcioma tysiącami wiernych. W międzyczasie ponad 20 intelektualistów katolickich z Bośni i Hercegowiny oraz Chorwacji skierowało do papieża list zwracając mu uwagę na nacjonalizm, ksenofobię i de facto admirację przemocy oraz agresji jakie goszczą obficie w Kościele chorwackim. Dotyczy to zwłaszcza tych wojskowych, którzy zostali skazani przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze za zbrodnie wojenne popełnione na prawosławnych Serbach i muzułmańskich Bośniakach podczas walk w Bośni i Chorwacji.
Autorzy petycji powiadomili papieża o uświęcaniu i gloryfikacji (zdecydowana większość Chorwatów bośniackich należy – zresztą jak w wypadku Chorwacji właściwej – do Kościoła katolickiego) faktycznych zbrodniarzy wojennych. Chorwaci dokonywali ich w nie mniej spektakularny sposób niż Serbowie, uchodzący wg mainstreamowych mediów za wcielenie wszelkiego zła i zbrodni. Dziś po odbyciu kar wracają do Bośni i Chorwacji w glorii bohaterów w czym partycypuje miejscowa hierarchia katolicka. Np. Dario Kordiciowi, sprawcy masakry 116 muzułmańskich cywili (po odbyciu 2/3 kary reszta została mu darowana) zgotowano uroczyste powitanie łącznie z mszą i obecnością chorwackiego zbrodniarza „przy ołtarzu”. Bp Vlado Koszić witał wcześniej Kordicia na zagrzebskim lotnisku, a powitanie miało charakter triumfalnego powrotu zwycięzcy. Abp Marin Strakić odwiedzał np. głodującego w więzieniu generała armii chorwackiej Branimira Glavasza, który podjął głodówkę w proteście przeciwko wyrokowi jaki otrzymał za zbrodnie dokonane przez chorwackie oddziały przez niego dowodzone. W swych enuncjacjach hierarcha użalał się na sam wyrok i nad losem generała, słowem nie wspominając o ofiarach mordów i czystki etnicznej jaką na masową skalę dokonano podczas operacji Oluja (wygnano wtedy ze wschodniej Chorwacji ponad 200 000 autochtonów-Serbów, którzy po dziś dzień koczują w obozach dla uchodźców w bośniackiej Republice Serbskiej lub w Serbii właściwej).
Chorwaccy biskupi deklarowali zawsze poparcie dla ultranacjonalistów chorwackich i skrajnie szowinistycznych tendencji panujących wśród tzw. weteranów wojennych z czasów bałkańskich wojen z końca XX wieku oraz dla tej części chorwackiego społeczeństwa, dla której te wartości i ta tożsamość stanowią przedmiot kultu i admiracji. To echo i lustrzane odbicie postawy Kościoła katolickiego w Chorwacji z czasów rządów w Zagrzebiu faszystów-ustaszy pod wodzą poglavnika Ante Pavelićia (okres II wojny światowej). Zbrodni jakich dopuszczano się w tym faszystowskim państwie przechodziły swym okrucieństwem i bestialstwem to co zgotowali swym ofiarom naziści niemieccy.
Odżywanie tendencji nacjonalistyczno-faszystowskich, zwłaszcza w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, jest niezwykle groźnym znamieniem dzisiejszych czasów. Tam gdzie religię połączono z narodową tożsamością dojść musi do powtórzenia się demonów z czasów dawno zdawałoby się minionych. Bałkany z końca XX wieku są tego jawnym i namacalnym dowodem. Gdy religia wzmacnia, posiłkuje, gloryfikuje i legitymizuje tego typu tendencje oraz ideologie (ponieważ działa tu zasada sprzężenia zwrotnego gdyż obie strony – państwo i struktura kościoła katolickiego - świadczą sobie wzajemnie dusery w tym względzie czerpiąc z nich określone, utylitarno-polityczne korzyści) efekty są zawsze traumatyczne.
Pisząc o tym nie wolno zapomnieć o odradzaniu tendencji ultraprawicowych i ksenofobiczno-nacjonalistycznych także w Polsce (to przede wszystkim tradycja endecko-ONRowska, ale także wielu zwolenników gromadzący się obecnie wokół Pawła Kukiza, ruch tzw. kiboli, które ocierają się zawsze o kultywowanie agresji, nienawiści, przemocy i skrajnego szowinizmu).
Niebezpieczeństwo odradzania się neonazizmu (w różnych postaciach), mimo jego mikrych do tej pory osiągnięć w wyborach parlamentarnych (ma to miejsce na Ukrainie, w Polsce, na Litwie czy Łotwie, Szwecji, Grecji, a nawet w Niemczech) tkwi w tym co powiedział kiedyś o znaczeniu oraz roli Ligi Polskich Rodzin jej twórca i lider Roman Giertych: „ ….my nie wygramy wyborów, ja to wiem, ale my narzucimy wymiar narracji publicznej w tym kraju”.
Do papieża Franciszka dodarł także inny list, z prawosławnego kościoła Serbii, a dotyczący kanonizacji kard. Alojzije Stepinaćia, metropolity Zagrzebia w latach 1937-45, Przewodniczącego Konferencji Biskupów Jugosławii (do jej zajęcia przez III Rzeszę i powstanie państwa chorwackiego, potem - Chorwacji), fana poglavnika Ante Pavelicia, kapelana nazistowskiego bractwa jakim byli ustasze, zwolennika przymusowego nawracania chorwackich i bośniackich Serbów czy Żydów (mieli wybór – konwersja lub śmierć), podniesionego w roku 1998 przez Jana Pawła II do godności błogosławionego (co wiąże się z lokalnym, kultem i wzorcem osobowym niesionym przez błogosławionego). Stepinać uznany został również przez Karola Wojtyłę „męczennikiem za wiarę” (z racji wyroku jaki otrzymał od powojennych władz Jugosławii w uzasadnieniu kolaboracji z faszyzmem i uczestniczeniu w zbrodniach wojennych).
Najwyżsi serbscy patriarchowie wystosowali to posłanie do Rzymu, pisząc w nim, iż "uważają kard. Alojzije Stepinćia za zbrodniarza", który "aktywnie budował faszystowskie Niezależne Państwo Chorwackie". Stepinać miał nadzorować przymusowe nawracanie na katolicyzm prawosławnych obywateli, a tych – jak doliczyli się historycy po latach – było łącznie w okresie 1941-45 ponad 240 tysięcy. Serbscy duchowni zwrócili na to uwagę już w 2014 r., kiedy chorwacki episkopat poinformował, że dokumenty kanonizacyjne Stepinćia będą analizowane w związku ze zbliżającą się kanonizacją w Watykanie, podkreślając, iż ten hierarcha w oczach prawosławnych z Bałkanów "jest współodpowiedzialny za eksterminację Serbów, Żydów i Romów" .
Odpowiedź z Rzymu, do kancelarii serbskiego synodu prawosławnego, nadeszła 2 czerwca 2015. Na dokumencie widniał podpis Franciszka. Papież – po rozpatrzeniu wątpliwości serbskich hierarchów – zdecydował o "powołaniu dwustronnej komisji", która "zajmie się kardynałem Stepinaćiem". Równocześnie Watykan poinformował o wstrzymaniu przygotowań do ostatecznego zakończenia procesu kanonizacji kardynała, tłumacząc, że będzie czekał na "wyniki końcowe powołanego gremium".
13 czerwca dziennik zagrzebski Vecernji list potwierdził dane ze swoich źródeł w chorwackim episkopacie, że zakończenie proces kanonizacji Stepinaćia w 2015 r. nie jest możliwe. Zostało to przyjęte „z bólem, zaskoczeniem i niedowierzaniem”.
Chorwaccy i serbscy dziennikarze piszących w ostatnich tygodniach o procesie kanonizacji Stepinaćia (i zajmujący się tymi zagadnieniami) wiążą wstrzymanie uznania jego świętości z kwestiami polityki międzynarodowej. Pojawiły się spekulacje, że Franciszek, któremu niezwykle mocno zależy na zbliżeniu z prawosławiem, prowadził szerokie konsultacje w sprawie pielgrzymki do Serbii. Chciałby odwiedzić Belgrad, bo tamtędy prowadzi droga do Moskwy, a na niej papieżowi zależy najbardziej. Papież i jego otoczenie mieli jednak usłyszeć od serbskich hierarchów kościelnych, że droga do Serbii wiedzie przez obóz koncentracyjny w Jasenovcu, w którym będzie musiał się pokłonić ofiarom ustaszy, admirowanym i popieranym swego czasu przez przewidzianego do kanonizacji kard. Alojzije Stepinaćia.
Przypomnieć warto, że kanonizacja to sygnał dla wiernych, że ta oto osoba stanowi wzorzec personalny oraz model postępowania zgodny z katolicką doktryną i nauką.
Co w Polsce, kraju kultu osoby Karola Wojtyły, powie się na ten temat ? Gdyż to sytuacja bez precedensu. Najprawdopodobniej nadwiślańscy fundamentaliści w rodzaju Terlikowskiego, Marzeny Wróbel, prof. Pawłowicz, Pospieszalskiego czy Cejrowskiego zaatakują (w różnoraki i agresywny sposób) Franciszka, ale masy wierzących – bierne, mierne, wierne na pokaz i bezrefleksyjne - nie zareagują w ogóle. O taką właśnie wiarę - nie samodzielną, nie personalną, a przede wszystkim nie krytyczną - chodzi nadwiślańskiemu duchowieństwu. Pośrednio również miejscowemu mainstreamowi, gdyż to jest wycinek szerszego zagadnienia: mianowicie stosunku elit do tzw. ludu. To relacje rodem z feudalizmu, Pana do podległego mu Chama, wedle których ciemnym, niesamodzielnie myślącym, niewyedukowanym i stadnie manipulowanym osobnikiem łatwiej się rządzi.
Odważna i bezprecedensowa decyzja Franciszka jest kolejnym przykładem odkładania ad calendas Greacas koncepcji funkcjonowania Kościoła według recept i wizji Jana Pawła II (oraz ich kontynuacji przez Benedykta XVI). Czy będzie to kolejny „trup w szafie” polskiej świadomości i rodzimego rozumienia historii, tożsamości czy dziedzictwa ludzkości ?
I jeszcze jeden motyw związany z tą sprawą: czy tradycja nazistowska – będąca zdaniem np. Umberto Eco kalką „prafaszyzmu obecnego od zawsze w kulturze Europy” – może służyć za identyfikowanie się jakichkolwiek wspólnot we współczesnym świecie i czy jest dopuszczalne z tej racji gloryfikowanie bądź admirowanie takich postaw ? Chodzi o to czy możemy - z tytułu political correctness – przemilczać zbrodnie faszystów chorwackich bądź ukraińskich (bez względu na przyczyny i przesłanki) z czasów II wojny światowej, gdy Chorwacja i Ukraina współcześnie doświadczyły agresji ze strony Serbów czy Rosji ? I czy jedne zbrodnie, aktualnie popełniane, mogą posłużyć się wytłumaczeniem dokonywanych w przeszłości zbrodni ? I czy dzisiejsza ofiara agresji zasługuje – mimo empatii, współczucia i solidarności – na to, aby neonazistowskie tendencje w jej szeregach ulegały przemilczaniu ?



poprzedninastępny komentarze