2019-11-22 16:52:13
budują mury, a inni wiatraki.
Przysłowie chińskie
23 sierpnia br. w Wilnie miała miejsce pikieta-protest vis a vis ambasady chińskiej przeciwko łamaniu praw człowieka w Chinach oraz celem wyrażenia solidarność z protestującymi obywatelami Hongkongu, którzy domagają się samostanowienia tej dawnej kolonii brytyjskiej i oddzielenia jej od ChRL Protestowano też przeciwko brutalności interweniującej policji. Ów protest nie zyskałby żadnego zainteresowania poza Litwą i przychylnych władzy miejscowych mediów gdyby nie pewien wypadek: otóż pracownicy chińskiej ambasady wyszli do pikietujących i nawiązali z nimi dialog, próbując wyjaśnić im sytuację w Chinach, Hongkongu oraz całokształt spraw związanych z polityką Pekinu tak wewnątrz Chin jak i na arenie międzynarodowej.
Ponieważ ustami rzecznika prasowego rządu Wilno ową pikietę poparło, wyrażając przy tym garść komunałów znanych z mediów amerykańskich (i nie tylko) na temat potrzeby demokratyzacji Chin, musiano jednocześnie zareagować na ową akcję chińskich dyplomatów pod ambasadą. Wezwany został do litewskiego MSZ-tu ambasador gdzie wręczono mu protest przeciwko wtrącaniu się Chin w wewnętrzne sprawy Litwy i niedopuszczalną ingerencję w demokratyczne zasady panujące nad Niemnem i Wilią.
Abstrahując od ocen i słuszności decyzji litewskiego MSZ-tu, protestujących ludzi i całej otoczki wokół tego zdawałoby się mało znaczącego wydarzenia (bo takich protestów w ciągu doby odbywa się na świecie setki by nie rzec - tysiące) warto wyrazić refleksję czy rząd Litwy i tamtejsza opinia publiczna tak samo reaguje na trwające od roku protesty we Francji („żółte kamizelki”) i nie mniejszą brutalność francuskiej policji. O wydarzeniach ostatnich tygodni w Chile i Boliwii nie wspominając.
Już na drugi dzień chińskie MSZ ostro zareagowało na ową notę i wezwanie swego ambasadora na wileński dywanik. Zarzucono Litwinom, że nie znają zadań pracowników ambasady, a tym samym kanonów dyplomacji. Zdaniem Pekinu pracownicy chińskiej ambasady wdając się w dialog z pikietującymi nie naruszyli jakichkolwiek umów między Pekinem a Wilnem. Dodano, nie bez racji, iż antychińskie wystąpienia władz litewskich są po pierwsze inspirowane z zewnątrz, a po drugie zmuszają władze chińskie do rewizji dalekosiężnych planów wobec litewskiego partnera. Z zewnątrz – z ambasady USA w Wilnie, co zresztą pośrednio z czasem przyznała sama dyplomacja amerykańska.
Wiadomym jest, iż w ostatnim półroczu przy każdej okazji spotkań premiera Litwy i ambasadora USA w Wilnie poruszano z inicjatywy amerykańskiej rosnącą obecność chińskich firm na rynku litewskim co musi niepokoić – podobnie jak agresywny (ponoć) lobbing rosyjski – tak znaczącego partnera Litwy jak im są USA. Zwłaszcza obecność chińskiego giganta Huawei na litewskim rynku, pozostaje solą w oku Amerykanów. Zarówno informacje o pikiecie, zamieszaniu wokół niej pomiędzy Wilnem a Pekinem, jak również sprawę obecności Huawei na Litwie nagłaśniały Głos Ameryki czy Fox News.
Goszczący wiosną i latem br. na Litwie amerykańscy urzędnicy z ekipy Trumpa – John Bolton i Wess Mitchell – mocno naciskali na rząd litewski, aby ograniczył współpracę tak z Rosją jak i z Chinami. Dla poparcia tych tez urzędnicy znad Potomaku podpierają się zawsze opinią licznej diaspory litewskiej zza oceanu, która ostatnio (jak cała opinia publiczna w USA) prezentuje nie tylko mocno antyrosyjskie en bloc stanowisko we wszystkich zagadnieniach, ale również zarażona została fobią antychińską.
Pekin w związku z gigantycznym i wielopłaszczyznowym projektem, ogólnie nazywanym >Nowy Jedwabny Szlak< (jest to jednak szereg powiązanych ze sobą planów mających na nowo otworzyć współpracę i związki w ramach mega-kontynentu Euro-azjatyckiego) rozważa usytuowanie końca jednej z nitek kolei transkontynentalnej z Chin do Europy w litewskiej Kłajpedzie. Plany te przewidują modernizację nadbrzeży portowych z przygotowaniem ich do przeładunku gigantycznej ilości kontenerów mających napływać tą drogą z Chin, Kazachstanu i Rosji. Jednocześnie pod Mińskiem Białoruskim powstaje hub kontenerowy a na olbrzymim terenie gigantyczny chińsko-białoruski park przemysłowy. W Europie środkowo-wschodniej Białoruś przejmuje rolę dyspozytora (w imieniu Pekinu) i jednego z lokalnych ośrodków całego >Nowego Jedwabnego Szlaku<.
Inwestycje chińskie mogą mieć kolosalne znaczenie dla Litwy i Łotwy. Po upadku ZSRR i wstąpieniu republik nadbałtyckich do UE gospodarki obu tych malutkich krajów uległy dekompozycji. M.in. ma to miejsce z racji odcięcia od potężnego rynku rosyjskiego, sięgającego po Pacyfik. Produktów litewskich i łotewskich na Zachodzie praktycznie nikt nie potrzebuje (np. z masowej produkcji i sprzedaży wyśmienitych, łotewskich szprotek w oleju z czasów ZSRR, dziś pozostały tylko mizerne resztki, gdyż Rosja poprzez odwetowe embargo i cła zaporowe w ciągu ostatnich lat uruchomiła swoją produkcję z rodzimych łowisk, a ponadto uzupełniając potrzeby wewnętrznego rynku spoza europejskich źródeł). Obie republiki nadbałtyckie doznały także potężnej depopulacji (procentowo oscyluje to w granicach 30 % tego co miały w chwili rozpadu ZSRR) w związku ze spadkiem jakości życia odczuwanym przez obywateli.
Dochody z kolei, przeładunków itd. – Ryga i Kłajpeda były stacjami-portami końcowymi szlaków kolejowych i portami przeładunkowymi w czasach radzieckich – stanowiły zawsze spory udział w dochodach obu państw. Rosja budując koło Petersburga największy port kontenerowy na Bałtyku w Ust' – Łudze (tam też kończą swój bieg nitki gazociągu i ropociągu z głębi Rosji), doprowadzając to niego kolej pozbawiła Litwę i Łotwę lwiej części dochodów. Są to też swoiste retorsje za politykę obu państw określaną przez Moskwę jako rusofobiczną, a mającą zaszkodzić Rosji i jej gospodarce.
Po awanturze z wileńską pikietą i dyplomatycznym zamieszaniu z nią związaną w Pekinie, w miejscowych, acz związanych z kierownictwem KPCH mediach, rozległy się głosy postulujące rewizję obietnic chińskich wobec Litwy. I to zamrożenie inwestycyjne już widać (chodzi o inwestycje w kłajpedzkim porcie). Także niezwykle pro-amerykańskie stanowisko zajmowane przez Wilno w rozkręcającej się handlowej wojnie USA - Chiny budzi pomruki niezadowolenia Pekinu. Sugeruje się modyfikację planów chińskich – czyli poprowadzenie kolejowego >Jedwabnego Szlaku< zamiast do Kłajpedy do wspomnianej rosyjskiej Ust’- Ługi.
Faktem niezbitym jest – i to głosi oficjalnie administracja Trumpa – że Amerykanie na terenie Pribałtyki oraz Polski za główne swoje zadanie uważają zaszkodzenie wszelkim projektom zarówno chińskim jak i rosyjskim, odcięcia Chin i Rosji od Europy Zachodniej i tym samym zrobić miejsce dla koncernów i firm amerykańskich. Ameryka obiecuje Litwie – w tym konkretnym przypadku, ale dotyczy to wszystkich krajów w tym regionie – pomoc USA w …… unowocześnianiu sił zbrojnych oraz przychylność Międzynarodowego Funduszu Walutowego w przydzielaniu poszczególnym krajom regionu kolejnych kredytów.
Jak widać handlowe starcie chińsko-amerykańskie trwa na arenie całego świata. W wymiarze globalnym. I chodzi tu przede wszystkim o interesy, dochody, wpływy. Tzw. prawa człowieka, demokracja liberalna, wolności obywatelskie itd. są parawanem dla brutalnej walki o pozycje i zyski. USA pod przywództwem Donalda Trumpa zdjęła przyłbicę i mówią jasno – America First czyli nasze musi być na wierzchu, nasze interesy gospodarcze mają być zabezpieczone, zyski przede wszystkim naszych koncernów chronimy. I po to musimy mieć hegemonistyczną pozycje w świecie. I po to m.in. wydajemy na militarne gadżety i armię tyle co pozostałych kilkunastu konkurentów w rankingu wydatków zbrojeniowych.
Wydarzenia takie jak m.in. w Hongkongu - może wzbudzające sympatię - w obliczu manipulacji i rozgrywania przez Wuja Sama z ich pomocą swoich utylitarnych interesów, powszechnej hipokryzji i medialnych oszust powodują zniesmaczenie i są również źródłem spadku zaufania do demokracji, promowanej przez Zachód jako wartości samej w sobie.