Powrót Tuska i bałwochwalstwo liberałów
2021-07-17 16:03:38
Szef PO Borys Budka podczas Krajowej Rady P0 poinformował Polskę, że na jego prośbę i zaproszenie, Donald Tusk wraca do nadwiślańskiej polityki. Zastąpi on Budkę w fotelu szefa Platformy Obywatelskiej. Atmosfera w demo-liberalnych środowiskach oraz kibicujących bez żenady takim rozwiązaniom mediów w związku z tym wydarzeniem przypomina od tamtej pory bogoojczyźniany, pompatyczny nastrój immanentny religijnemu niemalże kultowi. Śmieszy to i poraża zarazem, gdyż te środowiska głośno, wszem i wobec ogłaszają iż przywrócą w Polsce normalność: nie mówią tylko jaką. Sądzić wypada, iż chodzi im o normalność opisaną np. terminem kompromis aborcyjny bądź nadzieją Agnieszki Holland „żeby było jak dawniej”. Absolutny odlot prezentuje Tomasz Lis w swych sieciowych wpisach. Oto jedna z próbek takich produkcji stanowiąca jawny przykład bałwochwalstwa, klasycznej idolatrii, irracjonalnego dogmatyzmu i ślepego kultu. Przypomina to średniowieczne żywoty świętych produkowane przez Kościół katolicki celem indoktrynacji maluczkich:

Popatrzcie na Tuska. Figura 35-ciolatka.
Zabawni są ci wszyscy
podtatusiali postmłodzieżowcy
z brzuszkami, pomstujący na boomersów
.
Tomasz LIS

Doskonale ten syndrom opisał niegdyś Leszek Kołakowski, to ukąszenie religii i idącej z nią pod ręką irracjonalnością, dogmatem, a w dalszej kolejności – fundamentalizmem. Uważa on, iż każdy „Kult religijny, jakiejkolwiek proweniencji, nigdy nie pozbędzie się przyrodzonej skłonności do degradowania świeckich wartości życia, do uznania ich za względne i pochodne, jeśli wręcz nie wrogie prawdziwemu powołaniu człowieka”. Ze swej strony dodać pragnę jedynie iż każdy kult o religijnym rysie i takiej też praktyce idealizuje swoje przesłanie jednocześnie depcząc, poniżając, stygmatyzując wszystko co się w nim nie mieści, co jest z nim niekompatybilne, co wydaje się ślepemu (bo irracjonalnemu) wyznawcy obce jego pojmowaniu sacrum. Sacrum lub idolowi, któremu oddaje ów kult. To typowy przykład idolatrii czyli czczenia deifikowanych ludzkich „złotych cielców”.
Tuskowi wyznawcy, deklarujący się jako polscy liberałowie, ci którzy jako jedyni posiedli kamień filozoficzny i doznali iluminacji pozwalającej im sprowadzić Polskę na ścieżki normalności, do euro-cywilizacyjnych standardów, odpowiadających wymogom modernizmu na miarę XXI wieku nie mówią nic o konkretach owych ścieżek którymi chcą nas prowadzić do tej normalności, owego Edenu, ku współcześnie rozumianemu postępowi cywilizacyjnemu i kulturowemu. O formach tych zmian nawet nie wspominając.
Poruszmy tylko jeden temat, choć moim zdaniem zasadniczy, na drodze ku cywilizacyjnym, nowoczesnym, współczesnym standardom. Bez niego o jakichkolwiek zmianach, o czymkolwiek w tej mierze, mówić się nie da. Chodzi o świeckość państwa w najszerzej rozumianym wymiarze, o oddzielenie instytucji religijnych – wiadomo, iż w polskiej sytuacji chodzi o Kościół katolicki i jego nad-reprezentację w każdej sferze polskiego życia publicznego – od bieżącej polityki i jurysprudencji. To sprowadzenie religii, jako formy czci sacrum i związanego z tym kultu (czyli czegoś intymnego, subiektywnego, niezwykle personalnego), do osobowego wymiaru. To miałoby pozytywny wpływ zarówno na stosunki wewnątrz naszego państwa jak i na sam przekaz oraz praktykę religijną, traktowaną wówczas jako personalny związek wiary i indywidualnych zachowań. Dziś, w wyniku niebywałego przenicowania religii i prawa, religii i polityki, religii i gospodarki (chodzi o finansowanie z budżetu państwa i państwowych przedsiębiorstw czysto komercyjno-religijnych przedsięwzięć Kościoła kat.) sytuacja w naszym kraju przypomina dawną reklamę napojów alkoholowych wyświetlaną w TV przed 23.00: piwo bezalkoholowe i przymrużenie oka. Z Polską też tak jest – państwo i Kościół konstytucyjnie są autonomicznymi bytami, ale tu następuje owo przymrużenie oka bo rzeczywistość jest absolutnie czymś innym.
Czy ktokolwiek z liberałów zapowiedział choćby kosmetyczną zmianę jaką byłaby likwidacja osławionego, kompromitującego nasz kraj, stawiającego nasz system prawny na równi z jurysprudencją panującą w Iranie, Arabii Saudyjskiej czy Sudanie (a funkcjonującego od dawna, sprzed rządów PiS-u, wprowadzonego do KK w roku 1999 podczas rządów AWS-u, protoplasty zarówno PO jak i PiS-u) artykułu 196 dot. o obrazie uczuć religijnych ?
Czy ludzie ze świecznika obywatelskiego sprzeciwu (czyli przy-platformianego) wobec toksycznych i szkodliwych rządów partii JarKacza są zdolni do takich zmian ? Wątpię w to mocno. I to nie tylko w oparciu o doświadczenia jakie dostarcza przeszłość tych ludzi – kiedy tworzyli Unię Wolności, potem współdecydowali o polityce AWS-u czy dali twarz doktrynie kojarzonej z Platforma Obywatelską. Co sądzić, kiedy np. przedstawiana przez mainstream jako liberałka w zachodnioeuropejskim stylu, myśląca ponoć nowocześnie i w duchu XXI – wiecznego postępu, Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz stwierdza, iż nie chce wojny z Kościołem. A mówi to w kontekście kiedy decyzją władz Gdańska miasto rezygnuje z odzyskania sprzedanej za 1% wartości działki, na której abp. Leszek S. Głódź hodował daniele.
W 2011 r. ówczesny metropolita gdański nabył ową działkę o wartości 460 tys. za 4,5 tys. PLN (transakcję żyrował ówczesny prezydent miasta Paweł Adamowicz). Była szansa na odzyskanie terenu poprzez anulowanie umowy, gdyż faktycznie doszło tu do nadużyć. Jednak 12 lipca, czyli dokładnie po 10 latach od sprzedania działki, ta szansa minęła. Można było także dochodzić praw do wym. terenu podpierając się karą i sankcjami jakie nałożył Watykan na abpa Sławoja L. Głodzia w sprawie tuszowania nadużyć seksualnych jakie miał miejsca w jego diecezji. Celnie zauważa OKO-Press w tej mierze, iż Dulkiewicz jawi się lepszą parafianką niż prezydentką miasta. To przykład dla całej Polski pokazujący, że polityczne elity (mieniące się oświeconymi, liberalnymi, nowoczesnymi) prywatną wiarę religijną i powiązania z Kościołem (formalne i nieformalne) stawiają nadal wyżej niż interes publiczny.
Czy w takim razie ci ludzie mogą pchnąć w razie odzyskania władzy, Polskę – choćby w tym malutkim zakresie – w kierunku nowoczesności, modernizmu, standardom które minimalizować zaczną pisowską (ewentualną) recydywę w przyszłości ? Najlepszą egzemplifikacją tych wątpliwości jest Paweł Poncyliusz, poseł na Sejm i wiceprzewodniczący parlamentarnego klubu Koalicji Obywatelskiej (czyli jedna z twarzy ewentualnej odnowy) klęczący na schodach sklepu z obuwiem w Nowym Sączy (14.07.br ), z różańcem w ręku i odmawiający głośno modlitwę po wezwaniu jakie pod jego adresem w czasie spotkania z mieszkańcami tego miasta skierował do niego zwolennik PiS-u.
Czy na kolanach można być wolny ? A przecież tym liberałom słowo wolność nie schodzi z ust i odmieniają je na różne sposoby.

poprzedninastępny komentarze