2021-08-24 06:42:18
Nigdy nie łącz się z łotrem,
aby drugiego łotra zwyciężyć.
Przysłowie chińskie.
Szanghajska Organizacja Współpracy (OCS), założona została w 2001 r. przez Chiny, Rosję, Kazachstan, Kirgistan i Tadżykistan do której później dołączyły Uzbekistan, Indie i Pakistan oraz na zasadzie obserwatora Iran. Miał być to rdzeń przeciwwagi do światowej hegemonii Stanów Zjednoczonych i jej zachodnich satelitów. Wuj Sam wszelkimi możliwymi sposobami chce ograniczyć zdolności i potencjał tego tworu uderzając przede wszystkim w jego najsilniejszy element – w Chiny.
ChRL buduje od lat rozległą sieć portów, która obejmowałaby bazy i stacje w Azji pd- wsch. (Sri Lanca, Bangladesz, Myanmar). Ale to przede wszystkim strategiczny port w Pakistanie, Gwadar (zwany wąwozem Zatoki Perskiej) oddalony o 72 kilometry od granicy z Iranem ma być najważniejszym punktem w transporcie ropy naftowej z krajów Zat. Perskiej do Chin. Całkowitą modernizację portu sfinansowały Chiny i jest zarządzany przez państwową spółkę China Overseas Port Holding Company (COPHC). 30 % światowego transportu ropy przechodzi przez wspomnianą cieśninę z czego ok. 70 % idzie do Chin (tzw. „Silk Road”). Pogłębiająca się współpraca i polityczne zbliżenie Pekinu i Islamabadu spotyka się z rosnącą niechęcią Waszyngtonu. Ograniczając do minimum pomoc wojskową dla Pakistanu w wysokości 300 milionów dolarów, USA jednocześnie promują ruch niepodległościowy w prowincji Beludżystanu. To w niej znajduje się strategiczny dla Chin port Gwadar. Podgrzewając niepokoje w regionie – Beludżystan i pogranicze pakistańsko-afgańskie - Waszyngton chce skonfliktować Indie z Pakistanem (kraje dysponujące bronią jądrową), a tym samym uniemożliwić dyplomacji rosyjskiej działania na rzecz współpracy Chin, Indii i Pakistanu.
Także działania amerykańskie na rzecz niepokojów w irańskiej części Beludźystanu mają miejsce od dawna. Działa tu wspierana funduszami CIA organizacja Dżundallah. Jak twierdzą jej władze walczy o równe prawa mniejszości sunnickiej w szyickim Iranie. Dżundallah widnieje obecnie na listach organizacji terrorystycznych w Iranie, Stanach Zjednoczonych i Nowej Zelandii, co jednak nie przeszkadza Amerykanom poprzez swych agentów w Afganistanie i do niedawna w Pakistanie wsparcie dla tej organizacji. Najbardziej znaczącymi akcjami Dżundallahu w Iranie były: próba zamachu na prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada (2005 r.), zamachy bombowe w Zahedanie (2007, 2009 i 2010), w Piszin (2009), porwania i uprowadzenia obywateli irańskich do Pakistanu (2006, 2007, 2008), porwanie i zamordowanie policjantów w Sarawanie (2008) oraz zamachy bombowe w Czabahar (2010-2012). Co charakterystyczne dla irańskiej rzeczywistości: aktywność beludżyjskich grup zbrojnych koncentruje się wokół stolicy prowincji – Zahedanu, a także strategicznego i prężnie rozwijającego się irańskiego portu Czabahar, który jest rozbudowywany we współpracy z Indiami i w zamierzeniu ma być bramą dla śródlądowego Afganistanu i państw Azji Centralnej (gazociągi z Turkmenistanu i Uzbekistanu). To konkurencyjny projekt dla pakistańskiego Gwadaru, gdzie mają się kończyć chiński gazociąg, ropociąg, autostrada i linia kolejowa przez Pakistan i Hindukusz do Chin.
Iran oskarża o wspieranie irańskiego Dżundallahu głównie Pakistan (jako bazę dla tego ugrupowania), a także Wielką Brytanię, Stany Zjednoczone, Izrael i Arabię Saudyjską. Wiele źródeł łączy też Dżundallah z Al-Kaidą i Ruchem Talibów, choć władze tego ugrupowania odcinają się od tych powiązań.
Do przełomowego wydarzenia w historii działania irańskiego Dżundallahu doszło w 2010 roku, kiedy służby irańskie doprowadziły do schwytania oraz egzekucji Abdulmaleka Rigiego, założyciela i przywódcy ugrupowania. Jego następcą ogłoszony został wkrótce Mohammad Zahir Balucz, a organizacja dokonała kolejnych głośnych ataków bombowych (w Zahedanie i Czabahar).
Za radykalne klony Dżundallahu uznaje się obecnie dwie młode salafickie organizacje: Dżajsz ul-Adl oraz Ansar ul-Furqan. Prowadzą one – tak jak ich poprzednicy – działania zarówno w Iranie jak i na terenie Pakistanu gdzie znajduje się gros terytorium Beludźystanu. Od 2015 r. Irańczycy informują regularnie o przejęciu znacznych ilości broni i materiałów wybuchowych podkreślając, że terroryści mają związki z obcymi agencjami wywiadowczymi (CIA, Mossad, MI – 6).
Mimo iż w 2013 r. Iran i Pakistan podpisały umowę w sprawie zapobiegania oraz zwalczania terroryzmu i przestępczości zorganizowanej, pogranicze wciąż pozostaje niespokojne. Bojownicy trudnią się oprócz terroru porwaniami oraz przemytem narkotyków z terytorium Afganistanu. W przeciwną stronę (do Afganistanu i Pakistanu) są przemycane irańskie paliwa, które na czarnym rynku w Afganistanie i Pakistanie miały osiągać pięciokrotnie wyższą cenę niż w Iranie. Wskazuje się, iż taki proceder jest ważnym źródłem zdobywania środków finansowych na prowadzenie walki przez wszystkie organizacje beludżyjskich rebeliantów. Region ten jest od dawna największym wyzwaniem dla irańskich i pakistańskich sił bezpieczeństwa. Amerykanie mogą więc dowolnie rozstawiać w tym rejonie swoje pionki w zależności od potrzeb i zainteresowań.
W okresie pozimnowojennym za najpoważniejszy pretekst do podejmowania działań zbrojnych przeciwko rządowi w Islamabadzie uznać należy eksploatację surowców skoncentrowanych w Beludżystanie. To o prawa do surowców w tej ziemi w dużej mierze toczy się obecny konflikt, zainicjowany w 2005 roku przez przywódców z dwóch najbardziej wojowniczych plemion – Nawaba Akbara Chana (Bugti) i Mir Balucza (Marri). Oczywiście, bezpośrednim pretekstem do jego wybuchu była śmierć Akbara Bugtiego (2006 r.), przywódcy klanu Bugti i żywej legendy walk o prawa Beludżów w Pakistanie. Od tego czasu systematycznie dochodzi do ataków na przedstawicieli pakistańskich służb i odwetowych działań pakistańskich sił bezpieczeństwa, co pogłębiło kryzys w prowincji. Amerykanie teraz chcą wykorzystać te niepokoje trwające w Beludżystanie od lat na skierowanie ich w stronę ekspansji chińskiej w regionie (poprzez walkę z ich aktualnym sojusznikiem – Pakistanem).
W 2009 r. Agha Mir Sulejman Daud Chan ogłosił, iż jest przywódcą zjednoczonego Beludżystanu, który również ma ambicje, by sprawować władze nad irańską częścią: prowincje Sistan i Beludżystan. Stąd też po wielu latach wzajemnego podkopywania interesów na terenie Beludżystanu, w ostatnich latach doszło ostatnio (także z inicjatywy Rosji i Chin) do szeregu spotkań pomiędzy Teheranem i Islamabadem, podczas których rozszerzono traktat z 2013 r. Oba rządy mają świadomość, że współpraca mogłaby doprowadzić do skutecznego zlikwidowania beludżyjskiego separatyzmu Z drugiej strony jednak rywalizacja polityczna i gospodarcza nie pozwalają na ostateczne porzucenie mechanizmów dywersji. W centrum projektów gospodarczych w Beludżystanie znajdują się m.in. rywalizujące ze sobą porty Czabahar i Gwadar oraz projekty ponadregionalnych gazociągów z Azji Środkowej. Także działania innych sił zewnętrznych nie pozwalają na uspokojenie sytuacji w regionie. Za najbardziej destabilizujący czynnik uznawana jest aktywność rywalizujących z Pakistanem Indii, a ostatnio również Stanów Zjednoczonych, gdzie wciąż toczy się debata odnośnie rozszerzania wsparcia dla beludżyjskiego separatyzmu.
Rywalizacja sunnicko-szyicka w świecie islamu odbija się coraz głośniejszym echem również na terenach Beludżystanu i ma w tym regionie zdecydowanie wieloaspektowy charakter. Podstawowa kwestia jest związana z szyickim Iranem, w którym sunnici – m.in. właśnie Beludżowie – deklarują walkę o równe prawa mniejszości wyznaniowej. Drugą istotną kwestią związaną ze wspomnianą rywalizacją, są ataki na szyickich uchodźców z afgańskiego Hazaradżatu w Kwecie, stolicy pakistańskiego Beludżystanu. Szczególnie w ostatnich latach Hazarowie regularnie padają ofiarą aktów terroru – w tym porwań i zabójstw – ze strony radykalnych ugrupowań sunnickich. Choć Beludżowie uchodzą w opinii swoich sąsiadów za muzułmanów umiarkowanych i tolerancyjnych (stąd właśnie migracje afgańskich Hazarów do Kwety), liczne i brutalne ataki na Hazarów sprawiają, że Beludżystan coraz częściej postrzegany bywa jako region niebezpieczny i zamieszkany przez społeczność nietolerancyjną. Podgrzewanie tych nastrojów leży w interesie przede wszystkim Wuja Sama: blokuje inwestycje chińskie i niweluje wpływy rosyjskie w regionie.
Warto w tym miejscu wspomnieć o jeszcze jednym, niezwykle istotnym, fakcie geopolitycznym: Beludżystan, który rozciąga się od wybrzeża Morza Arabskiego aż po południowe, pustynne tereny Afganistanu, stanowi idealne miejsce dla migracji arabskich bojowników z Półwyspu Arabskiego, a także wszelkiego rodzaju logistycznego wsparcia dla nich. Niestabilny i w wielu regionach niekontrolowany Beludżystan już od dłuższego czasu stanowił pierwszy przystanek na drodze bojowników Al-Kaidy do Afganistanu i dalej do poradzieckiej Azji Środkowej. Dziś ten region znajduje się na głównej drodze tranzytu dla członków ISIS, które jawnie już dąży do podboju nie tylko Afganistanu i Pakistanu, ale również Azji Centralnej, części Rosji i Chin (Sinciang). Będący dotychczas na uboczu zainteresowania Beludżystan pozostanie tym samym w nadchodzących latach niezwykle istotnym frontem rywalizacji sunnicko-szyickiej i potencjalnym regionem wzmożonych działań struktur kalifatu. Nie będzie to wpływało korzystnie na życie mieszkańców tego regionu i wdrażanie projektów rozwojowych, mających na celu poprawę ich bytu. Nie da się tym samym zaprzeczyć tezie, iż Beludżowie wciąż są zakładnikami geopolityki i starcia możnych tego świata.
Okoliczności te cynicznie są wykorzystane przez Stany Zjednoczone do destabilizowania granicy dzielonej przez oba kraje: Pakistanu i Iranu. A także w perspektywie zapewnienia sobie poprzez eksport z Arabii Saudyjskiej i emiratów znad Zat. Perskiej grup mudżahedinów i zwolenników Al-Kaidy czy ISIS permanentną destabilizację Afganistanu, środkowo-azjatyckiego „podbrzusza Rosji" i tzw. Turkiestanu Wschodniego (chiński region autonomiczny Sinciang). Aktualna sytuacja w Afganistanie może w jkiims sensie wpisywac sie te scenariusze.