Wakacje (jednak) bez Stalina
2011-07-21 18:28:03
Trybunał Konstytucyjny wydał ciekawe wyroki. Po pierwsze sędziny i sędziowie uznali, że noszenie symboli kojarzonych z komunizmem nie jest zbrodnią. Okazuje się na szczęście, że sponsorujący festiwal Open’er browar Heineken jednak nie promuje cywilizacji śmierci czerwoną gwiazdą ze swojego logo. Tak więc zastępy młodych Polaków jadąc na koncerty Prince’a i Coldplay nie czciły w tym roku Stalina. Mnie owe prawo też dotyczy, z jednej strony akurat widziałem Coldplay, z drugiej zrobiłem sobie koszulki z nadrukami przedstawiającymi ulubionych poetów: Majakowskiego i Hikmeta. Dzięki zdrowemu rozsądkowi paru prawników jednak nie jestem strasznym przestępcą.

Drugi wyrok z kolei pozwala ustalić reguły gry w nadchodzącej kampanii wyborczej. Od dawna wiadomo, że nie otwiera jej prezydent rozpisując wybory. Trybunał i tutaj zaskoczył. Wprawdzie uniemożliwił przeprowadzenie dwudniowych wyborów (warto pamiętać o frekwencyjnym sukcesie tak przeprowadzonego referendum ws. akcesji do UE), ale za to uznał, że partie nie muszą rezygnować z billboardów i spotów. Nie ma więc różnicy pomiędzy powieszeniem dziwnie wyglądającego Jarosława Kaczyńskiego na tysiącach plakatów, a użyciem wizerunku Tuska na całej powierzchni strony głównej Onetu. Bo akurat nowe prawo przepchnięte przez Partię Okrągłych nie zabraniało zalepienia wyborczą reklamówką nawet największego portalu internetowego w kraju, który ma zapewne tylu użytkowników, co telewizja oglądalności w swoim prime time. O jakiejkolwiek reklamie zewnętrznej nawet nie wspominam.

Świat oczywiście nie stanie się lepszy od tego, że Jarosław będzie mógł na wizji otwierać drzwi biurowców, niemniej dobrze jest dla demokracji, gdy przynajmniej część machlojek przy wyborach ze strony partii rządzącej zostanie powstrzymana. Przecież nie o walkę z mediatyzacją chodziło, tylko konkurencją. Paradoksalnie, Trybunał popierając prawo do durnych reklamówek wyraził głośno sprzeciw wobec wałbrzyskich metod wyborczych.

Sama kampania na pewno nie rozwiąże problemów. Tradycyjnie jak bumerang wraca walka o głosy kobiet. Na co dzień panie są przez polityków przekonywane do tego, że w imię moralności powinny rodzić dzieci poczęte w wyniku gwałtu, siedzieć w domu albo zarabiać mniej i wreszcie broń boże nie kandydować do Sejmu. W chwili wyborów nagle okazuje się, że o kobiety zabiegają wszyscy. Jednak Kaczyński zaskakuje bardziej niż Trybunał. Najpierw organizuje konkurencyjny kongres kobiet, gdzie tłumaczy swoim zwolenniczkom, że zapewni im równe pensje i pozycje w małżeństwie za pomocą wyższych kar dla gwałcicieli. Później w spotach wraca do innych motywów równościowych. Trudno uniknąć mi pewnej złośliwości. Skoro pośród poległych męczeńsko na pokładzie pasażerskiego samolotu była Iza Jaruga Nowacka, być może równość ze względu na płeć wskoczy do projektu polski solidarnej. Przecież PiS jako jedyny walczy o dorobek zdradzonych o świcie…

Wybory wiele nowego nie pokażą. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że parlament zasilą przedstawiciele Bandy Czworga. Nie ma też się co łudzić, że na tym skorzystamy. Nie zanosi się na podniesienie płacy minimalnej do poziomu połowy średniej pensji, rzeźnia szkolnictwa wyższego będzie trwać w najlepsze, a kobiety nie powinny liczyć na więcej wolności. Bartosz Arłukowicz, który niedawno przyznał, że popiera tzw. kompromis aborcyjny, z pewnością wspaniale się czuje w nowej drużynie. Inny nowicjusz w PO Jan Filip Libicki to m.in. sprawozdawca projektu nowelizacji Kodeksu Karnego zmierzającej do całkowitego zakazu in vitro, zamieniającej KK w KKK. A Jarosław pozuje na męskiego hegemona wieszcząc równość dzięki rozrostowi populacji więziennej.

Najbardziej zabawne albo straszne będzie jednak to, że zjednoczeni znowu fani Janusza Korwin-Mikke mają realne szanse za zyskanie subwencji wyborczej. Skoro ich lider regularnie zdobywa właśnie potrzebne do tego celu 3% we wszelkich wyborach, to w momencie gdy jego wyznawcy nareszcie wystawią jedną listę do Sejmu, istnieje ryzyko, że za państwowe pieniądze będziemy atakowani informacjami o tym jakimi potwornościami i zbrodniami są zasiłki i bezpłatna opieka zdrowotna czy edukacja. Na całe szczęście, kiedy pojedziemy na wakacje odpocząć od tego wszystkiego, Stalin z nami (jednak) nie pojedzie.

poprzedninastępny komentarze