2011-12-28 17:35:12
Po raz kolejny poznaliśmy listę leków refundowanych przez NFZ. To jeden z ostatnich ochłapów bezpłatnej służby zdrowia. Nie jestem na szczęście osobą przewlekle chorą, co stanowi wielki atut w świecie wymuszającym codzienne transformacje, służące dostosowywaniu się do zasuwającej z zatrważającą prędkością codzienności. Mam jednak swoje przygody z układem oddechowym (nie, nie, drodzy amatorzy indywidualistycznej dyscypliny, jestem osobą niepalącą) i zdarzało mi się kupować leki umożliwiające łatwiejsze przeżycie okresu grzewczego. Mogłem za grosze nabyć specjalne dyski wziewne. Dzięki nim rzeczywiście miałem równe szanse jak wszyscy, którzy akurat przypadkiem nie odziedziczyli astmatycznego dziedzictwa po swoich przodkach.
Tymczasem, jak co roku w ostatnich dniach wiele grup chorych z oburzeniem odkryło, jak odebrano im ich dotychczasowe prawa. Nawet telewizja TVN i jej niezawodny tropiciel błędów i wypaczeń w systemie służby zdrowia, zwróciła uwagę na owo zagadnienie. Wszystkie media relacjonowały wystąpienia wściekłych klientów aptek, jeszcze bardziej podkręcając ich złość, jeszcze bardziej wyostrzając przekaz. A czy wie Pani/Pan jak to teraz będzie strasznie? Będzie dramatycznie! Czy mogłabym/mógłbym prosić o wyważony komentarz? I najeżeni, wściekli Polacy tłumaczą wtedy, jak bardzo nienawidzą świata i rządu.
Od lat jesteśmy karmieni neoliberalną papką, która wmawia nam, że wszyscy powinniśmy być zdyscyplinowanymi jednostkami, odpowiedzialnymi na własny koszt. Wszystko mamy w naszych rękach, a wyrazem osobistej odpowiedzialności będzie opłacanie prywatnego ubezpieczenia. Od pewnego czasu forsuje się zatem m.in. pomysł na skomercjalizowaną służbę zdrowia, która działając w formie handlowych spółek będzie wydajna dzięki efektywnemu wykorzystaniu środków wg biznesowych reguł. Nabijamy się z kolektywistycznych ciągot. Głosujemy na partie prawicowe. Krzyżem i tabletem maskujemy prywatnych homo sovieticus, połowę życiorysu swojego albo rodziców z PRL, swoje wykształcenie na tym parszywie komunistycznym uniwersytecie. Jak oczarowany kapitalizmem Leszek Miller wypieramy własną tożsamość. Jak ten piesek monotonnie kiwający główką za tylną szybą naszego, sprowadzonego z zachodu auta, tak 364 dni w roku jak mantrę powtarzamy to hasło: niskie podatki.
Mniejsze obciążenia, które uwolnią przedsiębiorczość, które sprawią, że dzięki osobistej odpowiedzialności będziemy lepiej organizować swoje życie aniżeli ten okropny Lewiatan. Potwór zjadający wolność, niedostosowany do dynamiki przemian otaczającego nas świata. A w ten jeden dzień w roku jesteśmy roszczeniowi. Nawet TVN i jego dziennikarze wzbudzając pokłady nienawiści polskiego emeryta, ujawnia swą kolektywistyczną mentalność. Daj, daj, daj, wołają. Niech państwo zrefunduje, jak to tak można, żeby szukać oszczędności na naszym zdrowiu. To żadne oszczędności, skoro będzie trzeba zapłacić za leczenie, będziemy mniej wydajni jako pracownicy, a poza tym to przecież nieludzkie!
No właśnie. Lewica (ta prawdziwa) mówi to od lat. Ale jakoś przez 364 dni w roku z nami się nie zgadzacie. Może czas przyznać nam rację? Dlatego kiedy nasi prawicowi przyjaciele zaczną cieszyć się z budowania osiedli kontenerowych i cięcia opieki społecznej, niech pamiętają, że niekoniecznie muszą mieć pecha w pracy i stracić majątki. Wystarczy, że utracą zdrowie, a przecież wobec jego straty jesteśmy tak samo równi, jak wobec śmierci. A być może, choćbyśmy nie wiem jak znakomicie przezorni nie byli, nie zdołamy tego opłacić ze sprywatyzowanych zabezpieczeń. Z pustego Salomon nie naleje: z podatku liniowego i pomniejszanego budżetu nie zrefundujecie leków. Wasi nowi idole nie powiedzą że to Wasza wina, ale, że to Wasz pech i odpowiedzialność. Czy ich posłuchacie? Wasz wybór.
Tymczasem, jak co roku w ostatnich dniach wiele grup chorych z oburzeniem odkryło, jak odebrano im ich dotychczasowe prawa. Nawet telewizja TVN i jej niezawodny tropiciel błędów i wypaczeń w systemie służby zdrowia, zwróciła uwagę na owo zagadnienie. Wszystkie media relacjonowały wystąpienia wściekłych klientów aptek, jeszcze bardziej podkręcając ich złość, jeszcze bardziej wyostrzając przekaz. A czy wie Pani/Pan jak to teraz będzie strasznie? Będzie dramatycznie! Czy mogłabym/mógłbym prosić o wyważony komentarz? I najeżeni, wściekli Polacy tłumaczą wtedy, jak bardzo nienawidzą świata i rządu.
Od lat jesteśmy karmieni neoliberalną papką, która wmawia nam, że wszyscy powinniśmy być zdyscyplinowanymi jednostkami, odpowiedzialnymi na własny koszt. Wszystko mamy w naszych rękach, a wyrazem osobistej odpowiedzialności będzie opłacanie prywatnego ubezpieczenia. Od pewnego czasu forsuje się zatem m.in. pomysł na skomercjalizowaną służbę zdrowia, która działając w formie handlowych spółek będzie wydajna dzięki efektywnemu wykorzystaniu środków wg biznesowych reguł. Nabijamy się z kolektywistycznych ciągot. Głosujemy na partie prawicowe. Krzyżem i tabletem maskujemy prywatnych homo sovieticus, połowę życiorysu swojego albo rodziców z PRL, swoje wykształcenie na tym parszywie komunistycznym uniwersytecie. Jak oczarowany kapitalizmem Leszek Miller wypieramy własną tożsamość. Jak ten piesek monotonnie kiwający główką za tylną szybą naszego, sprowadzonego z zachodu auta, tak 364 dni w roku jak mantrę powtarzamy to hasło: niskie podatki.
Mniejsze obciążenia, które uwolnią przedsiębiorczość, które sprawią, że dzięki osobistej odpowiedzialności będziemy lepiej organizować swoje życie aniżeli ten okropny Lewiatan. Potwór zjadający wolność, niedostosowany do dynamiki przemian otaczającego nas świata. A w ten jeden dzień w roku jesteśmy roszczeniowi. Nawet TVN i jego dziennikarze wzbudzając pokłady nienawiści polskiego emeryta, ujawnia swą kolektywistyczną mentalność. Daj, daj, daj, wołają. Niech państwo zrefunduje, jak to tak można, żeby szukać oszczędności na naszym zdrowiu. To żadne oszczędności, skoro będzie trzeba zapłacić za leczenie, będziemy mniej wydajni jako pracownicy, a poza tym to przecież nieludzkie!
No właśnie. Lewica (ta prawdziwa) mówi to od lat. Ale jakoś przez 364 dni w roku z nami się nie zgadzacie. Może czas przyznać nam rację? Dlatego kiedy nasi prawicowi przyjaciele zaczną cieszyć się z budowania osiedli kontenerowych i cięcia opieki społecznej, niech pamiętają, że niekoniecznie muszą mieć pecha w pracy i stracić majątki. Wystarczy, że utracą zdrowie, a przecież wobec jego straty jesteśmy tak samo równi, jak wobec śmierci. A być może, choćbyśmy nie wiem jak znakomicie przezorni nie byli, nie zdołamy tego opłacić ze sprywatyzowanych zabezpieczeń. Z pustego Salomon nie naleje: z podatku liniowego i pomniejszanego budżetu nie zrefundujecie leków. Wasi nowi idole nie powiedzą że to Wasza wina, ale, że to Wasz pech i odpowiedzialność. Czy ich posłuchacie? Wasz wybór.