2013-01-11 14:22:27
Zbliża się kolejny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Akcja firmowana przez Jerzego Owsiaka jest zbyt duża, żeby nie pozyskać sobie odpowiedniej grupy „życzliwców”. To nic zaskakującego „w tym kraju!!!”, jak powiedziałby narrator z ostatniej powieści Mariusza Sieniewicza.
Prawdą jest, że WOŚP stwarza pewne zagrożenie dla modelu finansowania służby zdrowia. Po przeszło dwóch dekadach wolnorynkowej sieczki stanowczo osłabione zostało poczucie społecznej solidarności w wielu wymiarach. Zarówno pokoleniowym: czego skutkiem jest niewielki opór względem tzw. reformy emerytalnej, jak i wobec innych obywateli: tutaj wspomnieć należy stosunek do całego systemu składkowego. Choćbyśmy nie wiem ile narzekali na umowy śmieciowe, to są one coraz powszechniej akceptowane, a poddani neoliberalnemu praniu mózgów Polacy więcej nienawiści mają w sobie względem składek, które w ich wyobrażeniu ograniczają im zarobki, aniżeli pracodawców, deregulujących stosunki pracy. Straszny, państwowy potwór plugawie kładzie łapę na ich ciężko wypracowanych pieniądzach. Wątki emerytur czy możliwości leczenia są zbyt daleką perspektywą, aby chcieć ich realnie bronić. Frederic Lordon w ostatniej książce przypomina, że rynek i kapitał stały się już tak niekonkretne, że zamiast ogniskować swój gniew na nich, obywatele najchętniej obwiniają o wszystko tego demonizowanego Lewiatana. I ma niestety rację.
Skutki tego mogą być fatalne. Statystyki potwierdzają, że kwoty wydawane przez fundację Owsiaka są zaledwie skromnym ułamkiem doliczanym do wielomiliardowych dotacji z NFZ. To właśnie publiczne pieniądze finansują służbę zdrowia i to one w największym stopniu ratują życie ludzi, również dzieci i seniorów, czyli beneficjentów tegorocznej edycji Orkiestry. Nawet gdyby podliczyć kwoty zebrane w czasie wszystkich dotychczasowych edycji, to ich łączna pula będzie w dalszym ciągu zdecydowanie mniejsza od kwoty, jaką NFZ przeznacza na służbę zdrowia w ciągu raptem jednego roku. Przy jednej z ostatnich edycji ujawniono do tego, że przeciętny datek na WOŚP to mniej niż 2 zł.
To nie jest tak, że dzięki temu, że w skali 38-mln społeczeństwa uzbieramy 40 mln zł raz do roku, to okaże się, że jesteśmy wspaniałym społeczeństwem, wyjątkowym w skali świata. Nie ma najmniejszych szans na to, że obywatelskim wysiłkiem lepiej zorganizujemy służbę zdrowia, aniżeli czyni to państwo. Prawdopodobnie WOŚP jako świetnie zarządzana maszyna efektywniej wydaje pieniądze i ma mniejsze koszty administracyjne niż urzędnicza biurokracja. Ale to kropla w morzu potrzeb. Słusznie upatruje się zagrożenia w tym, że Orkiestra pogłębi niechęć do aktora publicznego, pozwoli uwierzyć, że można się bez niego obyć. Ludzka solidarność wyrażana raz do roku i w znacznie mniejszym stopniu niż sądzi wiele osób, nie pozwoli osiągnąć takich celów.
Jest jednak też pomyłką kampania negatywna na temat tej fundacji, a zwłaszcza samego Owsiaka. Kompletnie nie mogę się zgodzić z takimi głosami jak sąsiedni wpis Łukasza Foltyna i nie chciałbym, żeby ani to lewicowość, ani samo Lewica.pl było identyfikowane z takimi poglądami. To, że postępująca komercjalizacja służby zdrowia i nakręcana przez dominujące paradygmaty i media nienawiść względem solidarnościowego systemu składkowego przybierają taką skalę, nie jest winą tej osoby. Jego instytucja prowadzi pożyteczną publicznie działalność i w jakimś stopniu nie tyle uzupełnia, co wspiera niedobory systemu. Jest to więc działalność bardzo pożyteczna.
Foltyn chętnie atakuje WOŚP i widzi w nim samo zło. Cenię go za to, że nawet jako osoba majętna nie zatracił lewicowych poglądów, a pieniądze nie uderzyły mu do tego stopnia do głowy, aby nabrać pogardy dla jego ubogich rodaków. Że nie odebrały mu troski o publiczną służbę zdrowia. Czy jednak może się pochwalić tak konkretnymi działaniami jak największa akcja charytatywna w Polsce? Nie wydaje mi się, widzę tylko te same, nienawistne wpisy o WOŚP publikowane rok do roku.
Owsiak nie jest też megalomanem i egoistą, jak malują go niektórzy. Przy okazji każdej, kolejnej edycji jego akcji, na jego osobę wylewane są kubły pomyj, wypominających mu zakochanie we własnym wizerunku i bezczelną autopromocję. Po pierwsze te zarzuty są wzięte z kosmosu, ponieważ nie przekłada tego na żaden kapitał: nie startuje w wyborach, ani nie zarabia, tylko promuje markę WOŚP, której jego wizerunek jest elementarną częścią. Po drugie, wystarczy choćby elementarne pojęcie o tym, jak przeprowadzić jakąkolwiek akcję marketingową. Owsiak stał się instytucją, powszechnie identyfikowaną z tą marką, która miliony Polaków zachęca do datków przeznaczanych na Orkiestrę. Niektórych do datków o wiele większych niż 2 zł.
Ja również w tym roku przyłożę się do Orkiestry. Musimy stawić opór praktyce komercjalizacji, będącej prostą drogą do prywatyzacji, zwiększania nierówności i niespójności społecznych. Utyskiwanie na skuteczną organizację charytatywną nie ma jednak z takimi działaniami nic wspólnego. Opór wobec niepokojących zjawisk ekonomicznych nie gryzie się w żaden sposób z dobroczynnością. Szkoda, że niektórzy tego nie widzą, artykułując te zdania publicznie i popadając w podobne absurdy, co najbardziej porąbane z prawicowych nurtów, tak silnych „w tym kraju!!!”.
Największym zagrożeniem, jakie tworzy WOŚP jest to, że wiele osób tak przywiązało się do tej akcji, że wspieranie jej zwalnia ich w ich wyobrażeniach z udziału w innych inicjatywach. To wygodnie wrzucić dwójkę do puszki dostępnej w styczniu na każdym rogu, a potem pogrążyć się w indywidualizmie. Sam staram się wspierać różne akcje i to nie te najbardziej medialne, jak kampanie TVN i Polsatu. Spółek oficjalnie luksemburskich i cypryjskich, unikających płacenia podatków, które nie swoimi wielkimi zyskami, ale portfelami widzów ocieplają swoje wizerunki – tak jak i wielu sponsorów WOŚP zamiast godziwie opłacać pracowników, przyczynia się do pogłębiania ubóstwa przy jednoczesnym, łatwym ocieplaniu marki stosunkowo niewielkim, gotówkowym wsparciem Owsiaka. Żałuję, że doba nie ma 30 godzin i nie jestem w stanie poświęcić więcej czasu nieodpłatnej działalności na rzecz innych – takie poczucie ma zapewne wielu z nas. Ale o to mogę mieć pretensję najwyżej do systemu gospodarczego, który każe mi studiować i pracować jednocześnie. Również do własnych małości i słabości, niemniej na pewno nie względem dobrze zarządzanych, pozytywnych akcji obywatelskich.
Na nie wszystko "w tym kraju!!!" mamy wpływ. Ale czasami powinniśmy ugryźć się w język.
Prawdą jest, że WOŚP stwarza pewne zagrożenie dla modelu finansowania służby zdrowia. Po przeszło dwóch dekadach wolnorynkowej sieczki stanowczo osłabione zostało poczucie społecznej solidarności w wielu wymiarach. Zarówno pokoleniowym: czego skutkiem jest niewielki opór względem tzw. reformy emerytalnej, jak i wobec innych obywateli: tutaj wspomnieć należy stosunek do całego systemu składkowego. Choćbyśmy nie wiem ile narzekali na umowy śmieciowe, to są one coraz powszechniej akceptowane, a poddani neoliberalnemu praniu mózgów Polacy więcej nienawiści mają w sobie względem składek, które w ich wyobrażeniu ograniczają im zarobki, aniżeli pracodawców, deregulujących stosunki pracy. Straszny, państwowy potwór plugawie kładzie łapę na ich ciężko wypracowanych pieniądzach. Wątki emerytur czy możliwości leczenia są zbyt daleką perspektywą, aby chcieć ich realnie bronić. Frederic Lordon w ostatniej książce przypomina, że rynek i kapitał stały się już tak niekonkretne, że zamiast ogniskować swój gniew na nich, obywatele najchętniej obwiniają o wszystko tego demonizowanego Lewiatana. I ma niestety rację.
Skutki tego mogą być fatalne. Statystyki potwierdzają, że kwoty wydawane przez fundację Owsiaka są zaledwie skromnym ułamkiem doliczanym do wielomiliardowych dotacji z NFZ. To właśnie publiczne pieniądze finansują służbę zdrowia i to one w największym stopniu ratują życie ludzi, również dzieci i seniorów, czyli beneficjentów tegorocznej edycji Orkiestry. Nawet gdyby podliczyć kwoty zebrane w czasie wszystkich dotychczasowych edycji, to ich łączna pula będzie w dalszym ciągu zdecydowanie mniejsza od kwoty, jaką NFZ przeznacza na służbę zdrowia w ciągu raptem jednego roku. Przy jednej z ostatnich edycji ujawniono do tego, że przeciętny datek na WOŚP to mniej niż 2 zł.
To nie jest tak, że dzięki temu, że w skali 38-mln społeczeństwa uzbieramy 40 mln zł raz do roku, to okaże się, że jesteśmy wspaniałym społeczeństwem, wyjątkowym w skali świata. Nie ma najmniejszych szans na to, że obywatelskim wysiłkiem lepiej zorganizujemy służbę zdrowia, aniżeli czyni to państwo. Prawdopodobnie WOŚP jako świetnie zarządzana maszyna efektywniej wydaje pieniądze i ma mniejsze koszty administracyjne niż urzędnicza biurokracja. Ale to kropla w morzu potrzeb. Słusznie upatruje się zagrożenia w tym, że Orkiestra pogłębi niechęć do aktora publicznego, pozwoli uwierzyć, że można się bez niego obyć. Ludzka solidarność wyrażana raz do roku i w znacznie mniejszym stopniu niż sądzi wiele osób, nie pozwoli osiągnąć takich celów.
Jest jednak też pomyłką kampania negatywna na temat tej fundacji, a zwłaszcza samego Owsiaka. Kompletnie nie mogę się zgodzić z takimi głosami jak sąsiedni wpis Łukasza Foltyna i nie chciałbym, żeby ani to lewicowość, ani samo Lewica.pl było identyfikowane z takimi poglądami. To, że postępująca komercjalizacja służby zdrowia i nakręcana przez dominujące paradygmaty i media nienawiść względem solidarnościowego systemu składkowego przybierają taką skalę, nie jest winą tej osoby. Jego instytucja prowadzi pożyteczną publicznie działalność i w jakimś stopniu nie tyle uzupełnia, co wspiera niedobory systemu. Jest to więc działalność bardzo pożyteczna.
Foltyn chętnie atakuje WOŚP i widzi w nim samo zło. Cenię go za to, że nawet jako osoba majętna nie zatracił lewicowych poglądów, a pieniądze nie uderzyły mu do tego stopnia do głowy, aby nabrać pogardy dla jego ubogich rodaków. Że nie odebrały mu troski o publiczną służbę zdrowia. Czy jednak może się pochwalić tak konkretnymi działaniami jak największa akcja charytatywna w Polsce? Nie wydaje mi się, widzę tylko te same, nienawistne wpisy o WOŚP publikowane rok do roku.
Owsiak nie jest też megalomanem i egoistą, jak malują go niektórzy. Przy okazji każdej, kolejnej edycji jego akcji, na jego osobę wylewane są kubły pomyj, wypominających mu zakochanie we własnym wizerunku i bezczelną autopromocję. Po pierwsze te zarzuty są wzięte z kosmosu, ponieważ nie przekłada tego na żaden kapitał: nie startuje w wyborach, ani nie zarabia, tylko promuje markę WOŚP, której jego wizerunek jest elementarną częścią. Po drugie, wystarczy choćby elementarne pojęcie o tym, jak przeprowadzić jakąkolwiek akcję marketingową. Owsiak stał się instytucją, powszechnie identyfikowaną z tą marką, która miliony Polaków zachęca do datków przeznaczanych na Orkiestrę. Niektórych do datków o wiele większych niż 2 zł.
Ja również w tym roku przyłożę się do Orkiestry. Musimy stawić opór praktyce komercjalizacji, będącej prostą drogą do prywatyzacji, zwiększania nierówności i niespójności społecznych. Utyskiwanie na skuteczną organizację charytatywną nie ma jednak z takimi działaniami nic wspólnego. Opór wobec niepokojących zjawisk ekonomicznych nie gryzie się w żaden sposób z dobroczynnością. Szkoda, że niektórzy tego nie widzą, artykułując te zdania publicznie i popadając w podobne absurdy, co najbardziej porąbane z prawicowych nurtów, tak silnych „w tym kraju!!!”.
Największym zagrożeniem, jakie tworzy WOŚP jest to, że wiele osób tak przywiązało się do tej akcji, że wspieranie jej zwalnia ich w ich wyobrażeniach z udziału w innych inicjatywach. To wygodnie wrzucić dwójkę do puszki dostępnej w styczniu na każdym rogu, a potem pogrążyć się w indywidualizmie. Sam staram się wspierać różne akcje i to nie te najbardziej medialne, jak kampanie TVN i Polsatu. Spółek oficjalnie luksemburskich i cypryjskich, unikających płacenia podatków, które nie swoimi wielkimi zyskami, ale portfelami widzów ocieplają swoje wizerunki – tak jak i wielu sponsorów WOŚP zamiast godziwie opłacać pracowników, przyczynia się do pogłębiania ubóstwa przy jednoczesnym, łatwym ocieplaniu marki stosunkowo niewielkim, gotówkowym wsparciem Owsiaka. Żałuję, że doba nie ma 30 godzin i nie jestem w stanie poświęcić więcej czasu nieodpłatnej działalności na rzecz innych – takie poczucie ma zapewne wielu z nas. Ale o to mogę mieć pretensję najwyżej do systemu gospodarczego, który każe mi studiować i pracować jednocześnie. Również do własnych małości i słabości, niemniej na pewno nie względem dobrze zarządzanych, pozytywnych akcji obywatelskich.
Na nie wszystko "w tym kraju!!!" mamy wpływ. Ale czasami powinniśmy ugryźć się w język.