2009-01-30 19:49:08
Premier Tusk ogłosił wielką akcję szukania cięć wydatków budżetowych na kwotę 17 mld. Ba, nawet chwali się, jak wielkie cięcia znalazły ministerstwa, większe niż potrzeba! Tymczasem w dobie kryzysu gospodarczego cięcia wydatków państwa to bardzo zły pomysł- gdyż w efekcie tych cięć kryzys się jeszcze bardziej pogłębi.
Gospodarka opiera się na popycie, na który składa się konsumpcja osób fizycznych, oraz wydatki przedsiębiorstw i budżetu państwa. Kryzys skutkuje obniżeniem zarówno dochodów, jak i skłonności do ich wydatkowania przez osoby fizyczne i przedsiębiorstwa (spadek, zaniechanie inwestycji). W tej sytuacji wydatki budżetu mogą być jedynym przewidywalnym źródłem popytu, stymulującym nie tyle wzrost, co w ogóle podtrzymującym funkcjonowanie gospodarki. Spadek wydatków budżetowych pogłębi kryzys.
W efekcie spadku popytu, na skutek cięć wydatków budżetowych, wzrośnie bezrobocie- bo firmy będą miały mniej zamówień publicznych. Tym ludziom trzeba będzie wypłacić zasiłki (chyba że PO posunie się do czegoś, czego nawet w liberalnych USA się nie stosuje- mianowicie likwidacji zasiłków dla bezrobotnych). Nie lepiej więc byłoby podtrzymać wydatki budżetowe i płacić ludziom za usługi dla państwa (społeczeństwa), niż zasiłki?
Widać, jak bardzo nieprzygotowany intelektualnie na kryzys jest polski rząd. Nie potrafi reagować inaczej, niż obniżaniem wydatków budżetowych. Nie stać go (intelektualnie) na podjęcie próby ratowania koniunktury gospodarczej, tak jak to robią rządy na Zachodzie.
Polityka gospodarcza w Polsce jest od 20 lat taka sama, bez względu na sytuację gospodarczą- nie potrafi na nią reagować, działać stymulacyjnie. Obowiązuje liberalna dogmatyka, która każe zawsze obniżać wydatki budżetu i obcinać podatki, rzecz jasna przede wszystkim bogatym. Szczególnie w obecnej sytuacji będzie to jednak pogłębiać kryzys.
Gospodarka opiera się na popycie, na który składa się konsumpcja osób fizycznych, oraz wydatki przedsiębiorstw i budżetu państwa. Kryzys skutkuje obniżeniem zarówno dochodów, jak i skłonności do ich wydatkowania przez osoby fizyczne i przedsiębiorstwa (spadek, zaniechanie inwestycji). W tej sytuacji wydatki budżetu mogą być jedynym przewidywalnym źródłem popytu, stymulującym nie tyle wzrost, co w ogóle podtrzymującym funkcjonowanie gospodarki. Spadek wydatków budżetowych pogłębi kryzys.
W efekcie spadku popytu, na skutek cięć wydatków budżetowych, wzrośnie bezrobocie- bo firmy będą miały mniej zamówień publicznych. Tym ludziom trzeba będzie wypłacić zasiłki (chyba że PO posunie się do czegoś, czego nawet w liberalnych USA się nie stosuje- mianowicie likwidacji zasiłków dla bezrobotnych). Nie lepiej więc byłoby podtrzymać wydatki budżetowe i płacić ludziom za usługi dla państwa (społeczeństwa), niż zasiłki?
Widać, jak bardzo nieprzygotowany intelektualnie na kryzys jest polski rząd. Nie potrafi reagować inaczej, niż obniżaniem wydatków budżetowych. Nie stać go (intelektualnie) na podjęcie próby ratowania koniunktury gospodarczej, tak jak to robią rządy na Zachodzie.
Polityka gospodarcza w Polsce jest od 20 lat taka sama, bez względu na sytuację gospodarczą- nie potrafi na nią reagować, działać stymulacyjnie. Obowiązuje liberalna dogmatyka, która każe zawsze obniżać wydatki budżetu i obcinać podatki, rzecz jasna przede wszystkim bogatym. Szczególnie w obecnej sytuacji będzie to jednak pogłębiać kryzys.