2009-02-04 18:42:21
W swojej ostatniej reklamie PiS chwali się, że za jego rządów przybyło milion nowych miejsc pracy, obniżono podatki, rosły płace i gospodarka. Ale to nie cała prawda o rządach PiS. W tym samym okresie bowiem, jak wskazują dane NBP, wzrosło zadłużenie zagraniczne Polski (a więc nie licząc wzrostu zadłużenia wewnętrznego) i to aż o 100 mld dolarów! Tak duży wzrost zadłużenia przyczynił się w dużym stopniu do wzrostu gospodarczego w okresie rządów PiS.
Teraz jednak ten dług mocno będzie ciążył na Polsce- bo trzeba go będzie spłacać, podczas gdy spada gwałtownie koniunktura na świecie, która umożliwiała eksport polskich produktów (a nie mamy ich, niestety, zbyt wiele). To dlatego obecny rząd nie ma zbyt szerokiego pola manewru, nie może bowiem powiększyć zadłużenia, które umożliwiłoby przeprowadzenie jakiegoś planu stymulującego gospodarkę- bo inwestorzy zagraniczni nie będą już tak poważnie zadłużonemu krajowi pożyczać więcej pieniędzy. Skutek tego wzrostu zadłużenia obserwujemy także w postaci gwałtownego spadku wartości polskiej waluty.
Oczywiście nie tylko podczas rządów PiS rosło zadłużenie, rosło ono szybko także wcześniej podczas rządów SLD, a także potem za rządów PO. Można nawet stwierdzić, że zadłużanie się za granicą było dominującym „modelem” rozwoju Polski w tym okresie. Nie dziwi, że za rządów PiS dopuszczono do tak gwałtownego wzrostu zadłużenia- skoro wicepremierem ds. gospodarczych była liberałka, Zyta Gilowska… Zamiast spłacania długów (co powinno się robić w czasie wzrostu gospodarczego) wybrała przecież obniżanie podatków… To jednak nie zmniejsza odpowiedzialności politycznej PiSu. Wtedy zresztą, tak jak i obecnie, Prezes Jarosław Kaczyński dawał dowody wielkiej sympatii dla liberalnej polityki gospodarczej…
Przypomina to, niestety, wzrost zadłużenia Polski w „dekadzie Gierka” w latach 1970-1980. Jak pamiętamy, okres ten zakończył się kryzysem gospodarczym i pozostaniem Polski z długiem zagranicznym, którego nasz kraj nie był w stanie regulować… Teraz powinno być lepiej, bo nasza gospodarka jest mimo wszystko bardziej przystosowana do „obsługi” rynków eksportowych. Tak czy inaczej jednak okres spłaty długów będzie wymagał od społeczeństwa wielu wyrzeczeń. Do tej pory, w okresie wzrostu zadłużenia, Polska mogła w ten sposób finansować swój ujemny bilans handlowy. Stąd zalew zachodnich samochodów, elektroniki, dostęp do zagranicznych wycieczek, itp… Teraz, w okresie spłaty kredytów- trzeba będzie więcej produkować i pracować, niż konsumować…
Podejrzewam jednak, że takie „wyrzeczenia” nie dotkną rządzących- w końcu „rząd się zawsze wyżywi”. A już zapowiedziano podwyżki dla posłów i rządów, tak czy inaczej cięć płac czy zatrudnienia tam się nie przewiduje…
Teraz jednak ten dług mocno będzie ciążył na Polsce- bo trzeba go będzie spłacać, podczas gdy spada gwałtownie koniunktura na świecie, która umożliwiała eksport polskich produktów (a nie mamy ich, niestety, zbyt wiele). To dlatego obecny rząd nie ma zbyt szerokiego pola manewru, nie może bowiem powiększyć zadłużenia, które umożliwiłoby przeprowadzenie jakiegoś planu stymulującego gospodarkę- bo inwestorzy zagraniczni nie będą już tak poważnie zadłużonemu krajowi pożyczać więcej pieniędzy. Skutek tego wzrostu zadłużenia obserwujemy także w postaci gwałtownego spadku wartości polskiej waluty.
Oczywiście nie tylko podczas rządów PiS rosło zadłużenie, rosło ono szybko także wcześniej podczas rządów SLD, a także potem za rządów PO. Można nawet stwierdzić, że zadłużanie się za granicą było dominującym „modelem” rozwoju Polski w tym okresie. Nie dziwi, że za rządów PiS dopuszczono do tak gwałtownego wzrostu zadłużenia- skoro wicepremierem ds. gospodarczych była liberałka, Zyta Gilowska… Zamiast spłacania długów (co powinno się robić w czasie wzrostu gospodarczego) wybrała przecież obniżanie podatków… To jednak nie zmniejsza odpowiedzialności politycznej PiSu. Wtedy zresztą, tak jak i obecnie, Prezes Jarosław Kaczyński dawał dowody wielkiej sympatii dla liberalnej polityki gospodarczej…
Przypomina to, niestety, wzrost zadłużenia Polski w „dekadzie Gierka” w latach 1970-1980. Jak pamiętamy, okres ten zakończył się kryzysem gospodarczym i pozostaniem Polski z długiem zagranicznym, którego nasz kraj nie był w stanie regulować… Teraz powinno być lepiej, bo nasza gospodarka jest mimo wszystko bardziej przystosowana do „obsługi” rynków eksportowych. Tak czy inaczej jednak okres spłaty długów będzie wymagał od społeczeństwa wielu wyrzeczeń. Do tej pory, w okresie wzrostu zadłużenia, Polska mogła w ten sposób finansować swój ujemny bilans handlowy. Stąd zalew zachodnich samochodów, elektroniki, dostęp do zagranicznych wycieczek, itp… Teraz, w okresie spłaty kredytów- trzeba będzie więcej produkować i pracować, niż konsumować…
Podejrzewam jednak, że takie „wyrzeczenia” nie dotkną rządzących- w końcu „rząd się zawsze wyżywi”. A już zapowiedziano podwyżki dla posłów i rządów, tak czy inaczej cięć płac czy zatrudnienia tam się nie przewiduje…