2009-02-27 09:27:57
Wczoraj media podały, że WOŚP zebrał w tegorocznej akcji 42 mln złotych. Media już dawno okrzyknęły całą akcję ogromnym sukcesem- i to na skalę światową (notabene, przynajmniej w świecie zachodnim nie urządza się tak masowych akcji zbierania pieniędzy na finansowanie leczenia chorych dzieci, ale widać tamtejsi ludzie mają zimne serca, nieczułe na krzywdę innych…). Bo przecież 42 mln złotych to kwota dla człowieka ogromna, wręcz niewyobrażalna. Ma ona świadczyć o niezwykłej hojności Polaków. Tymczasem jak się ową kwotę podzieli na liczbę dorosłych Polaków (ok. 30 mln), z których większość bezpośrednio lub poprzez swoje dzieci dała coś na akcję WOŚP, wychodzi średnio po ok. 2 zł od każdego „dobroczyńcy”.
Oczywiście byli tacy, co dali znacznie więcej- ale też wielu takich, co dało mniej niż 2 zł… Każdy jednak dostał swoją naklejkę WOŚP, dzięki czemu mógł paradować w aurze dobroczyńcy chorych dzieci… Czy jednak ktoś naprawdę uważa, że 2 zł wrzucone raz do roku do puszki WOŚP może znacząco poprawić sytuację chorych dzieci? Może tak sądzić, jeśli ulegnie zachwytom mediów i samego Jerzego Owsiaka… Dlatego sam Owsiak nigdy nie mówi, że Polacy dali po 2 zł, ale że daliśmy razem 40 mln. To kwestia „dobrego PR”.
Tymczasem nawet owe „oszałamiające” 42 mln zł to zaledwie 1/1000 (jedna tysięczna) wydatków NFZ… Pieniądze z WOŚP to kropla w morzu potrzeb. Widać to też po tym, że co roku wybierane są inne cele- a przecież dzieci ciągle chorują na te same choroby, te samo co rok temu i pięć lat wcześniej, a już nie są wspierane przez WOŚP… Reasumując, nie ujmując nikomu dobrych intencji- to jednak akcja WOŚP realnie rzecz biorąc niewiele pomaga potrzebującym, za to zapewnia dobre samopoczucie (i zabawę!) jej organizatorom i uczestnikom. Wobec potrzebujących zaś może działać wręcz przeciw-skutecznie, bo skoro WOŚP w odczuciu społeczeństwa jest tak ogromnym sukcesem- to znaczy że problem, przynajmniej finansowo, jest rozwiązany, czyż nie?
Ale przecież w naszym kraju dominuje i obowiązuje podejście romantyczne- nie liczy się realny efekt, ale atmosfera, zryw, uniesienie, i światełko do nieba które wysłał ostatnio Owsiak… A co tam, że nadal będzie brakować pieniędzy na leczenie dzieci! Ważne, że raz do roku w dzień zbiórki WOŚP czujemy się błogo, jest pięknie!
Oczywiście byli tacy, co dali znacznie więcej- ale też wielu takich, co dało mniej niż 2 zł… Każdy jednak dostał swoją naklejkę WOŚP, dzięki czemu mógł paradować w aurze dobroczyńcy chorych dzieci… Czy jednak ktoś naprawdę uważa, że 2 zł wrzucone raz do roku do puszki WOŚP może znacząco poprawić sytuację chorych dzieci? Może tak sądzić, jeśli ulegnie zachwytom mediów i samego Jerzego Owsiaka… Dlatego sam Owsiak nigdy nie mówi, że Polacy dali po 2 zł, ale że daliśmy razem 40 mln. To kwestia „dobrego PR”.
Tymczasem nawet owe „oszałamiające” 42 mln zł to zaledwie 1/1000 (jedna tysięczna) wydatków NFZ… Pieniądze z WOŚP to kropla w morzu potrzeb. Widać to też po tym, że co roku wybierane są inne cele- a przecież dzieci ciągle chorują na te same choroby, te samo co rok temu i pięć lat wcześniej, a już nie są wspierane przez WOŚP… Reasumując, nie ujmując nikomu dobrych intencji- to jednak akcja WOŚP realnie rzecz biorąc niewiele pomaga potrzebującym, za to zapewnia dobre samopoczucie (i zabawę!) jej organizatorom i uczestnikom. Wobec potrzebujących zaś może działać wręcz przeciw-skutecznie, bo skoro WOŚP w odczuciu społeczeństwa jest tak ogromnym sukcesem- to znaczy że problem, przynajmniej finansowo, jest rozwiązany, czyż nie?
Ale przecież w naszym kraju dominuje i obowiązuje podejście romantyczne- nie liczy się realny efekt, ale atmosfera, zryw, uniesienie, i światełko do nieba które wysłał ostatnio Owsiak… A co tam, że nadal będzie brakować pieniędzy na leczenie dzieci! Ważne, że raz do roku w dzień zbiórki WOŚP czujemy się błogo, jest pięknie!