2009-02-22 18:20:03
Gazeta Wyborcza walnie przyczyniła się do potężnych problemów, jakie mają firmy które kupiły opcje walutowe, oraz ci którzy zaciągnęli kredyty walutowe. Pamiętam doskonale, jak radziła przedsiębiorcom, żeby kupowali opcje walutowe. Co do zaś kredytów walutowych, zawsze kiedy Gazeta przedstawiała oferty banków, koncentrowała się właśnie na kredytach we Frankach szwajcarskich, przedstawiając je jako naturalną alternatywę dla kredytów w złotych.
Oczywiście nie można całą winą za błędne decyzje obarczać Gazety Wyborczej. Trzeba jednak pamiętać, że jest to najbardziej opiniotwórcza gazeta i w ogóle medium w Polsce, uznawana przez większość swoich czytelników za nieomylny autorytet. Opinie wygłaszane przez jej światłych redaktorów z pewnością miały wpływ na decyzje podejmowanych przez czytelników- zarówno jako indywidualnych kredytobiorców, jak i przedsiębiorców oraz zarządzających przedsiębiorstwami.
Czytelnicy Gazety Wyborczej mieli prawo, po lekturze tej gazety, uważać, że złotówka może się tylko umacniać. Ile było przecież tekstów, i to już na pierwszej stronie, głoszących wielki sukces polskiej transformacji. Sformułowania typu „Polacy szturmują światowe plaże” były jeszcze do niedawna na porządku dziennym i to na pierwszych stronach. Szkoda że Gazeta nie pisała, ile z tego sukcesu było na kredyt... Propaganda sukcesu była jednak potrzebna dla uwiarygodnienia samej gazety, która przecież miała przez 20 lat polskiej transformacji znaczny wpływ na decyzje polityczne, szczególnie w dziedzinie gospodarki (nawet jeśli politycy oficjalnie się do tego nie przyznawali, bardzo liczyli się z opiniami "Wyborczej"). Rzecz jasna przez cały ten okres Wyborcza promowała neoliberalny kapitalizm, wyróżniający się szczególną niesprawiedliwością społeczno-ekonomiczną, prowadzącą do nadmiernego zadłużenia a w konsekwencji do kryzysu.
Pamiętam też, że kiedy pod koniec ubiegłego roku pojawiły się prognozy, że Polska popadnie w kryzys, że złotówka się osłabi a wzrost gospodarczy będzie znacznie poniżej wskaźnika zakładanego przez Rząd- niestrudzona Wyborcza gromiła takie analizy, uważając je za bezpodstawne, wietrząc w nich spisek przeciwko Polsce (i zapewne jej światłemu rządowi PO).
Dlatego teraz, kiedy Gazeta usilnie namawia do przyjęcia Euro i to w czasach, kiedy szaleje kryzys finansowo-gospodarczy, radzę nie słuchać tego, co pisze GW. Choćby z zasady, skoro w przeszłości Gazeta tak bardzo się myliła w swoich ocenach sytuacji i prognozach na przyszłość. Czytać tę gazetę jednak warto- po to, żeby wiedzieć, czego robić nie należy. W świecie finansów takie „doradztwo” jest bardzo cenne- nazywa się je „anty-wskaźnikiem”. Należy tylko pamiętać, żeby postępować na przekór ich „poradom”…
Oczywiście nie można całą winą za błędne decyzje obarczać Gazety Wyborczej. Trzeba jednak pamiętać, że jest to najbardziej opiniotwórcza gazeta i w ogóle medium w Polsce, uznawana przez większość swoich czytelników za nieomylny autorytet. Opinie wygłaszane przez jej światłych redaktorów z pewnością miały wpływ na decyzje podejmowanych przez czytelników- zarówno jako indywidualnych kredytobiorców, jak i przedsiębiorców oraz zarządzających przedsiębiorstwami.
Czytelnicy Gazety Wyborczej mieli prawo, po lekturze tej gazety, uważać, że złotówka może się tylko umacniać. Ile było przecież tekstów, i to już na pierwszej stronie, głoszących wielki sukces polskiej transformacji. Sformułowania typu „Polacy szturmują światowe plaże” były jeszcze do niedawna na porządku dziennym i to na pierwszych stronach. Szkoda że Gazeta nie pisała, ile z tego sukcesu było na kredyt... Propaganda sukcesu była jednak potrzebna dla uwiarygodnienia samej gazety, która przecież miała przez 20 lat polskiej transformacji znaczny wpływ na decyzje polityczne, szczególnie w dziedzinie gospodarki (nawet jeśli politycy oficjalnie się do tego nie przyznawali, bardzo liczyli się z opiniami "Wyborczej"). Rzecz jasna przez cały ten okres Wyborcza promowała neoliberalny kapitalizm, wyróżniający się szczególną niesprawiedliwością społeczno-ekonomiczną, prowadzącą do nadmiernego zadłużenia a w konsekwencji do kryzysu.
Pamiętam też, że kiedy pod koniec ubiegłego roku pojawiły się prognozy, że Polska popadnie w kryzys, że złotówka się osłabi a wzrost gospodarczy będzie znacznie poniżej wskaźnika zakładanego przez Rząd- niestrudzona Wyborcza gromiła takie analizy, uważając je za bezpodstawne, wietrząc w nich spisek przeciwko Polsce (i zapewne jej światłemu rządowi PO).
Dlatego teraz, kiedy Gazeta usilnie namawia do przyjęcia Euro i to w czasach, kiedy szaleje kryzys finansowo-gospodarczy, radzę nie słuchać tego, co pisze GW. Choćby z zasady, skoro w przeszłości Gazeta tak bardzo się myliła w swoich ocenach sytuacji i prognozach na przyszłość. Czytać tę gazetę jednak warto- po to, żeby wiedzieć, czego robić nie należy. W świecie finansów takie „doradztwo” jest bardzo cenne- nazywa się je „anty-wskaźnikiem”. Należy tylko pamiętać, żeby postępować na przekór ich „poradom”…