2009-05-31 14:39:14
Jest wielkim zakłamaniem elit głoszenie, że celem robotników była wolność i demokracja, że same wolne wybory są spełnieniem ich marzeń. To nieprawda, bo głównym celem robotników, którzy wystąpili przeciwko systemowi komunistycznemu była poprawa warunków bytowych- a sam system upadł właśnie z powodu swojej niewydolności gospodarczej, co objawiało się niemożnością zaspokojenia potrzeb materialnych społeczeństwa. W tym sensie robotnicy nie osiągnęli swojego celu, gdyż co prawda są wolne wybory- ale nie doprowadziły one do poprawy warunków życia na miarę tego, czego oczekiwali robotnicy i co im obiecywały elity opozycji solidarnościowej.
Zarzewiem buntu społecznego, zogniskowanego w zakładach pracy, były właśnie pogarszające się warunki życia. Jednocześnie robotnicy widzieli, że na Zachodzie żyje się lepiej. Wniosek był prosty- trzeba obalić komunę, wprowadzić demokrację i kapitalizm, a będzie im dużo lepiej. Przecież Wałęsa obiecał „drugą Japonię”. System obalono, a warunki życia większości robotników nie poprawiły się, a nawet pogorszyły- przy czym nie chodzi o to, że teraz nawet bezrobotny ma komórkę, a za komuny nie miał, jak czasem głosi obecna propaganda elit. W wielu aspektach warunków życia, np. poczucia bezpieczeństwa socjalnego i zdrowotnego, dostępu do wypoczynku i kultury, obecny system zawiódł oczekiwania robotników. Dlatego elity, które obiecywały lepsze życie- teraz zakłamują historię głosząc, że robotnikom chodziło przede wszystkim, a nawet tylko i wyłącznie, o wolność- o wolne wybory zwłaszcza.
Ale nawet z ową wolnością jest problem, bo cóż to za wolność mamy dzisiaj, cóż to za wolność ma ów były szeregowy członek Solidarności, który strajkował żeby obalić system, narażając się na represje władzy? Jego wolność polega na tym, że może wybrać jedną, drugą lub trzecią klikę kolegów, zmieniających się co kadencja u władzy, którzy po jej uzyskaniu martwią się nie tym, jak ją wykorzystać dla dobra społeczeństwa, ale dla utrzymania posad dla „swoich”… Głosy sprzeciwu są blokowane na forum publicznych, tu działa cenzura prywatnych mediów, a publiczne są opanowane przez rządzące kliki, które także przecież blokują dostęp dla odmiennych od nich poglądów…. Różnica jest tylko taka, że za niewygodne dla władzy poglądy, które jak za komuny możesz głosić tylko prywatnie lub na jakiś niszowych stronach internetowych, nikt cię nie ukarze. Ale to nie jest wolność, jakiej chciały miliony członków Solidarności…
Owo zakłamanie rzeczywistości, głoszące że robotnicy walczyli o wolność a nie warunki bytowe, bierze się także z obowiązującej w Polsce hipokryzji, które każe wszystkim mówić, że nie dba o sprawy materialne, tylko „wyższe”- na przykład wolność. Szczególnie ten obowiązek dotyczy ludu, bo elity oczywiście zawsze po ciuchu zadbają o swoje zabezpieczenie materialne- uposażenia i przywileje władzy.
Wolne wybory nie przyniosły więc społeczeństwu tego, czego po nich oczekiwali. Są symbolem zaprzepaszczonej szansy, zawiedzionej nadziei. Jeżeli dla kogoś może być to święto, to tylko dla elity- i niech tak zostanie: 4 czerwca- świętem elit.
Zarzewiem buntu społecznego, zogniskowanego w zakładach pracy, były właśnie pogarszające się warunki życia. Jednocześnie robotnicy widzieli, że na Zachodzie żyje się lepiej. Wniosek był prosty- trzeba obalić komunę, wprowadzić demokrację i kapitalizm, a będzie im dużo lepiej. Przecież Wałęsa obiecał „drugą Japonię”. System obalono, a warunki życia większości robotników nie poprawiły się, a nawet pogorszyły- przy czym nie chodzi o to, że teraz nawet bezrobotny ma komórkę, a za komuny nie miał, jak czasem głosi obecna propaganda elit. W wielu aspektach warunków życia, np. poczucia bezpieczeństwa socjalnego i zdrowotnego, dostępu do wypoczynku i kultury, obecny system zawiódł oczekiwania robotników. Dlatego elity, które obiecywały lepsze życie- teraz zakłamują historię głosząc, że robotnikom chodziło przede wszystkim, a nawet tylko i wyłącznie, o wolność- o wolne wybory zwłaszcza.
Ale nawet z ową wolnością jest problem, bo cóż to za wolność mamy dzisiaj, cóż to za wolność ma ów były szeregowy członek Solidarności, który strajkował żeby obalić system, narażając się na represje władzy? Jego wolność polega na tym, że może wybrać jedną, drugą lub trzecią klikę kolegów, zmieniających się co kadencja u władzy, którzy po jej uzyskaniu martwią się nie tym, jak ją wykorzystać dla dobra społeczeństwa, ale dla utrzymania posad dla „swoich”… Głosy sprzeciwu są blokowane na forum publicznych, tu działa cenzura prywatnych mediów, a publiczne są opanowane przez rządzące kliki, które także przecież blokują dostęp dla odmiennych od nich poglądów…. Różnica jest tylko taka, że za niewygodne dla władzy poglądy, które jak za komuny możesz głosić tylko prywatnie lub na jakiś niszowych stronach internetowych, nikt cię nie ukarze. Ale to nie jest wolność, jakiej chciały miliony członków Solidarności…
Owo zakłamanie rzeczywistości, głoszące że robotnicy walczyli o wolność a nie warunki bytowe, bierze się także z obowiązującej w Polsce hipokryzji, które każe wszystkim mówić, że nie dba o sprawy materialne, tylko „wyższe”- na przykład wolność. Szczególnie ten obowiązek dotyczy ludu, bo elity oczywiście zawsze po ciuchu zadbają o swoje zabezpieczenie materialne- uposażenia i przywileje władzy.
Wolne wybory nie przyniosły więc społeczeństwu tego, czego po nich oczekiwali. Są symbolem zaprzepaszczonej szansy, zawiedzionej nadziei. Jeżeli dla kogoś może być to święto, to tylko dla elity- i niech tak zostanie: 4 czerwca- świętem elit.