Lewica wobec parytetu
2009-12-13 19:13:44
Kwestia parytetu jest dla niektórych ludzi o przekonaniach lewicowych kontrowersyjna, a co najmniej- dyskusyjna i nieoczywista. Dlaczego? Jeśli chodzi o mnie, to uważam że parytet spowoduje „sztuczną”, a zarazem „pozorną” równość. A nie o to przecież chodzi lewicy… Jest groźba, że po wprowadzeniu parytetów będzie się mówić, że „skoro jest tyle kobiet w parlamencie, znaczy że kobiety mają takie same możliwości dostępu do sprawowania władzy, co mężczyźni”. Albo, co gorsza- „skoro nawet po wprowadzeniu parytetów nie ma zbyt wielu kobiet w parlamencie, znaczy że kobiety nie są w stanie przy tych samych a nawet lepszych możliwościach zdobyć pozycji równej mężczyznom, znaczy że ustępują im zdolnościom i kwalifikacjom”. W pewien sposób zniknie więc „papierek lakmusowy” sytuacji kobiet w Polsce, jakim mógłby być poziom udziału kobiet w najwyższej władzy, jaką jest Parlament. Lewica powinna dążyć do parytetu, ale nie sztucznego, ustawowego, który jest notabene wyrazem bezsilności i pogodzenia się z nierównością, ale takiego, gdzie bez żadnych sztucznych, ustawowych preferencji, kobiety osiągną należny im parytet udziału we władzy, tj. równy mężczyznom. Będzie to oczywiście znacznie trudniejsze, ale uczciwsze, niż parytet ustawowy- bo wymagający szerokich zmian w życiu społecznym i politycznym, gospodarczym, przełamywaniu stereotypów i uprzedzeń płciowych, itd. itp…

Twierdzenie z kolei, że większy udział kobiet w parlamencie spowoduje bardziej przychylne ustawodawstwo wobec kobiet, jest także wątpliwe. Przede wszystkim, analogicznie do poprzedniej argumentacji- powstanie ryzyko, że kobietom odbierze się możliwość krytykowania ustawodawstwa ze względu na dyskryminację kobiet, no bo „przecież w parlamencie kobiety są preferowane, a kobiety przecież same siebie by nie dyskryminowały”. Tymczasem praktyka pokazuje, co podnosił choćby Stefan Zgliszczyński na łamach LMD, że kobiety w polskim parlamencie częstokroć popierały ustawodawstwo nieprzychylne kobietom. Właśnie bez zmian „od dołu” zamiast „od góry”, czym są parytety- kobiety będą przenosić do parlamentu nic innego, niż wciąż konserwatywne, nieprzychylne równości płci wartości. Tak więc większy udział kobiet nie gwarantuje im bardziej przychylnego prawodawstwa, a czasem- wręcz przeciwnie… Wreszcie, jeżeli do uznania praw jakiejś grupy społecznej niezbędnym byłaby jej stosowna reprezentacja w parlamencie- to byłby to postulat niemożliwy do zrealizowania… Trudno sobie wyobrazić jednoczesne wprowadzenie parytetów nie tylko płci, ale także: orientacji seksualnych, ras, pochodzenia społecznego, statusu majątkowego, wykształcenia, itd. itp…

Reasumując, parytet ani nie jest korzystny dla kobiet, a wręcz przeciwnie- jest wysoce prawdopodobne, zwłaszcza w warunkach panowania ideologii neoliberalno-konserwatywnej, z czym mamy do czynienia w Polsce- będzie on wykorzystany… przeciwko kobietom. Stąd zapewne jego poparcie także w części kręgów liberalno-konserwatywnych. Nie możemy, jako lewica, zgodzić się na takie rozwiązanie problemu nierówności płci, przyjmowania rozwiązań co najmniej połowicznych, maskujące a nie rozwiązujące realny problem.

poprzedninastępny komentarze