2010-03-22 10:00:32
Bronisław Komorowski wypowiedział bardzo znamienne opinie na temat finansowania zapłodnienia in-vitro przez państwo. Wyrażają one wprost poparcie dla koncepcji eugeniki, przy czym nie chodzi o poglądy samego Komorowskiego- a raczej o to, co kryje się za ideologią neoliberalną.
Eugenika- za wikipedią: „(gr. eugenes = dobrze urodzony) – pojęcie wprowadzone w 1883 roku przez Francisa Galtona, kuzyna Karola Darwina, które dotyczyło selektywnego rozmnażania zwierząt lub ludzi, aby ulepszać gatunki z pokolenia na pokolenie, szczególnie jeśli chodzi o cechy dziedziczone. W ciągu następnych lat Galton poprawił swoją definicję, aby uwzględnić specyfikę eugeniki pozytywnej, zachęcającej do częstszego reprodukowania się najlepszych osobników oraz eugeniki negatywnej, zniechęcającej do reprodukcji osobników mniej wartościowych.”
Na wstępie Komorowski zaznaczył, że finansowanie In-vitro przez państwo należy je traktować jako „inwestycję”. Czyli nie liczy się potrzeba rodziców, tylko państwa. Pieniądze mają więc być skierowane do tych małżeństw, które „gwarantują dobre wychowanie i zdrowie dzieci”. Ciekawe, jak miałaby być oceniana owa „gwarancja dobrego wychowania”? Może zaświadczenie od proboszcza, albo wywiad środowiskowy o dobrym „prowadzeniu się” małżonków? Najlepiej też, żeby rodzice reprezentowali „silne tradycje patriotyczne”, tak jak przedstawiono pochodzenie samego Bronisława Komorowskiego… Jeśli chodzi o „gwarancję zdrowia”, to sprawa jest prostsza, przynajmniej od strony praktycznej- wystarczą badania genetyczne, czy aby rodzice nie noszą jakichś podejrzanych o wadliwość genów, sprzyjającym pewnym chorobom…
Wydaje się jednak, że Panu Marszałkowi chodziło głównie o status materialny rodziców, gdyż powiedział, że „nie może być tak, że ze względu na gorszą kondycję finansową jedni zwiększą swoją szansę, a drudzy nie będą mogli zwiększyć szansy na posiadanie dzieci”. Innymi słowy- rodzina, która „gwarantuje dobre wychowanie i zdrowie” to rodzina o wyższym statusie materialnym. Bo przecież zgodnie z neoliberalną ideologią- status materialny świadczy o człowieku. Biedni to nieudacznicy i margines społeczny. A kto się nie dorobił wyższego statusu materialnego, ten nie nadaje się do wychowania dzieci, choćby dlatego że nie będzie mógł przekazać
potomstwu „wartości”, które w kapitalizmie ułatwiają osiągnięcie sukcesu materialnego- bezwzględnej rywalizacji, parcia do sukcesu „po trupach”, nieoglądaniu się na słabszych, itd. Itp… Najlepiej zlikwidować problem biedy, utrudniając posiadanie potomstwa przez biednych…
Poza tym, rodzice którzy mają wyższy status materialny sami zapłacą za opiekunkę i prywatne przedszkole, a nawet szkołę dla dziecka, opłacą też prywatne leczenie w razie choroby. „Inwestycja”, jak określił finansowanie zapłodnienia In-vitro przez państwo Bronisław Komorowski, w dzieci zasobnych materialnie rodziców będzie więc bardziej opłacalna- bo „koszty” ze strony państwa będą dużo mniejsze, niż w przypadku dzieci uboższych rodziców, którym trzeba finansować szkołę, leczenie, itp…
Dobrze, że ta wypowiedź się pojawiła, bo odsłoniła ona prawdziwe, skrzętnie skrywane, antyspołeczne a nawet antyludzkie oblicze neoliberalizmu. Zawierające w sobie pogardę dla ludzi, którzy z punktu wiedzenia piewców neoliberalizmu są „przeszkodą” w budowaniu doskonałego społeczeństwa, gdzie każdy sobie będzie świetnie radził sam i nie będzie potrzebował niczyjej pomocy i wsparcia. To prawdziwe oblicze polskich elit i jej stosunku do „zwykłych ludzi”…
Eugenika- za wikipedią: „(gr. eugenes = dobrze urodzony) – pojęcie wprowadzone w 1883 roku przez Francisa Galtona, kuzyna Karola Darwina, które dotyczyło selektywnego rozmnażania zwierząt lub ludzi, aby ulepszać gatunki z pokolenia na pokolenie, szczególnie jeśli chodzi o cechy dziedziczone. W ciągu następnych lat Galton poprawił swoją definicję, aby uwzględnić specyfikę eugeniki pozytywnej, zachęcającej do częstszego reprodukowania się najlepszych osobników oraz eugeniki negatywnej, zniechęcającej do reprodukcji osobników mniej wartościowych.”
Na wstępie Komorowski zaznaczył, że finansowanie In-vitro przez państwo należy je traktować jako „inwestycję”. Czyli nie liczy się potrzeba rodziców, tylko państwa. Pieniądze mają więc być skierowane do tych małżeństw, które „gwarantują dobre wychowanie i zdrowie dzieci”. Ciekawe, jak miałaby być oceniana owa „gwarancja dobrego wychowania”? Może zaświadczenie od proboszcza, albo wywiad środowiskowy o dobrym „prowadzeniu się” małżonków? Najlepiej też, żeby rodzice reprezentowali „silne tradycje patriotyczne”, tak jak przedstawiono pochodzenie samego Bronisława Komorowskiego… Jeśli chodzi o „gwarancję zdrowia”, to sprawa jest prostsza, przynajmniej od strony praktycznej- wystarczą badania genetyczne, czy aby rodzice nie noszą jakichś podejrzanych o wadliwość genów, sprzyjającym pewnym chorobom…
Wydaje się jednak, że Panu Marszałkowi chodziło głównie o status materialny rodziców, gdyż powiedział, że „nie może być tak, że ze względu na gorszą kondycję finansową jedni zwiększą swoją szansę, a drudzy nie będą mogli zwiększyć szansy na posiadanie dzieci”. Innymi słowy- rodzina, która „gwarantuje dobre wychowanie i zdrowie” to rodzina o wyższym statusie materialnym. Bo przecież zgodnie z neoliberalną ideologią- status materialny świadczy o człowieku. Biedni to nieudacznicy i margines społeczny. A kto się nie dorobił wyższego statusu materialnego, ten nie nadaje się do wychowania dzieci, choćby dlatego że nie będzie mógł przekazać
potomstwu „wartości”, które w kapitalizmie ułatwiają osiągnięcie sukcesu materialnego- bezwzględnej rywalizacji, parcia do sukcesu „po trupach”, nieoglądaniu się na słabszych, itd. Itp… Najlepiej zlikwidować problem biedy, utrudniając posiadanie potomstwa przez biednych…
Poza tym, rodzice którzy mają wyższy status materialny sami zapłacą za opiekunkę i prywatne przedszkole, a nawet szkołę dla dziecka, opłacą też prywatne leczenie w razie choroby. „Inwestycja”, jak określił finansowanie zapłodnienia In-vitro przez państwo Bronisław Komorowski, w dzieci zasobnych materialnie rodziców będzie więc bardziej opłacalna- bo „koszty” ze strony państwa będą dużo mniejsze, niż w przypadku dzieci uboższych rodziców, którym trzeba finansować szkołę, leczenie, itp…
Dobrze, że ta wypowiedź się pojawiła, bo odsłoniła ona prawdziwe, skrzętnie skrywane, antyspołeczne a nawet antyludzkie oblicze neoliberalizmu. Zawierające w sobie pogardę dla ludzi, którzy z punktu wiedzenia piewców neoliberalizmu są „przeszkodą” w budowaniu doskonałego społeczeństwa, gdzie każdy sobie będzie świetnie radził sam i nie będzie potrzebował niczyjej pomocy i wsparcia. To prawdziwe oblicze polskich elit i jej stosunku do „zwykłych ludzi”…