2011-08-16 12:52:16
Katastrofa smoleńska- rozbicie się samolotu prezydenckiego jest ewenementem na skalę światową- choćby dlatego, że loty rządowych samolotów zawsze były uznawane za najbezpieczniejsze. A jednak to, że tego rodzaju katastrofa wydarzyła się właśnie w Polsce, nie powinno dziwić… Jej przyczyny tkwią bowiem w głęboko zakorzenionych, specyficznych cechach mentalności polskiego narodu…
Polacy cenią i chwalą brawurę, przekraczanie granic bezpieczeństwa, a ganią i uznają za „tchórzostwo” ostrożność, przestrzeganie norm bezpieczeństwa, itp… Taka mentalność przekazywana jest z pokolenia na pokolenie, wpajana od najmłodszych lat każdemu młodemu pokoleniu…
Widać to przecież na co dzień na polskich drogach… Przekraczanie dozwolonej prędkości, niebezpieczna jazda, oficjalnie jest ganiona- ale „po cichu” spotyka się wręcz z podziwem społeczeństwa- podziwem dla odwagi kierowców i ich „umiejętności”. Wpisuje się w to główna teza wygłaszana przez Millera, że w przypadku katastrofy smoleńskiej „podjęto prawidłowe decyzje, tylko źle je wykonano”. Czyli, jak należy rozumieć, jeżeli rozbija się samochód, który jechał 200 km/h, to przyczyną wypadku nie jest decyzja o przekroczeniu dozwolonej (bezpiecznej) prędkości, tylko niedostateczne umiejętność jazdy z taką szybkością?
Załoga samolotu lecącego do Smoleńska, próbując lądować w złych warunkach pogodowych i przy braku systemu ILS, chciała przecież „wykazać się” typowo polską odwagą i brawurą… Gdyby udało im się wylądować- piloci z pewnością dostaliby pochwały i awanse, po raz kolejny dając dowód, że „Polski pilot i na drzwiach od stodoły potrafi wylądować”… Jak nie potrafi- to daje plamę… Piloci innych narodowości mogą sobie pozwolić na takie „tchórzostwo” i „brak umiejętności”, żeby rezygnować z karkołomnej próby lądowania- ale nie polscy piloci…
Tą mentalność widać także w polskiej historii… Choćby w podejmowaniu zrywów z góry skazanych na porażkę- ale nie w oczach Polaków, dla których „nie ma rzeczy niemożliwych”, a jakakolwiek próba racjonalnej oceny własnych sił i szans jest uważana za tchórzostwo…
Niestety z tych tragedii nie potrafimy wyciągać właściwych wniosków… Zamiast zastanowić się nad polską mentalnością i spróbować ją zmieniać, winy szuka się w błędach poszczególnych osób- w przypadku katastrofy Smoleńskiej są nimi piloci, szkoleniowcy, ewentualnie dowództwo jednostki wojskowej. A skoro nie wyciąga się właściwych wniosków, fatalna mentalność leżąca u podstaw przyczyn tragedii pozostaje, należy się więc niestety spodziewać kolejnych, podobnych katastrof w przyszłości…
Polacy cenią i chwalą brawurę, przekraczanie granic bezpieczeństwa, a ganią i uznają za „tchórzostwo” ostrożność, przestrzeganie norm bezpieczeństwa, itp… Taka mentalność przekazywana jest z pokolenia na pokolenie, wpajana od najmłodszych lat każdemu młodemu pokoleniu…
Widać to przecież na co dzień na polskich drogach… Przekraczanie dozwolonej prędkości, niebezpieczna jazda, oficjalnie jest ganiona- ale „po cichu” spotyka się wręcz z podziwem społeczeństwa- podziwem dla odwagi kierowców i ich „umiejętności”. Wpisuje się w to główna teza wygłaszana przez Millera, że w przypadku katastrofy smoleńskiej „podjęto prawidłowe decyzje, tylko źle je wykonano”. Czyli, jak należy rozumieć, jeżeli rozbija się samochód, który jechał 200 km/h, to przyczyną wypadku nie jest decyzja o przekroczeniu dozwolonej (bezpiecznej) prędkości, tylko niedostateczne umiejętność jazdy z taką szybkością?
Załoga samolotu lecącego do Smoleńska, próbując lądować w złych warunkach pogodowych i przy braku systemu ILS, chciała przecież „wykazać się” typowo polską odwagą i brawurą… Gdyby udało im się wylądować- piloci z pewnością dostaliby pochwały i awanse, po raz kolejny dając dowód, że „Polski pilot i na drzwiach od stodoły potrafi wylądować”… Jak nie potrafi- to daje plamę… Piloci innych narodowości mogą sobie pozwolić na takie „tchórzostwo” i „brak umiejętności”, żeby rezygnować z karkołomnej próby lądowania- ale nie polscy piloci…
Tą mentalność widać także w polskiej historii… Choćby w podejmowaniu zrywów z góry skazanych na porażkę- ale nie w oczach Polaków, dla których „nie ma rzeczy niemożliwych”, a jakakolwiek próba racjonalnej oceny własnych sił i szans jest uważana za tchórzostwo…
Niestety z tych tragedii nie potrafimy wyciągać właściwych wniosków… Zamiast zastanowić się nad polską mentalnością i spróbować ją zmieniać, winy szuka się w błędach poszczególnych osób- w przypadku katastrofy Smoleńskiej są nimi piloci, szkoleniowcy, ewentualnie dowództwo jednostki wojskowej. A skoro nie wyciąga się właściwych wniosków, fatalna mentalność leżąca u podstaw przyczyn tragedii pozostaje, należy się więc niestety spodziewać kolejnych, podobnych katastrof w przyszłości…