2011-09-03 19:16:49
Artykuł w Gazecie Wyborczej pt. „Ulgi podatkowe służą najbogatszym” to klasyczny przejaw walki liberałów z ulgą rodzinną, przy użyciu demagogicznego argumentu o tym, że pomoc państwa jest źle adresowana.
Główna tez artykułu jest taka, jak wskazuje sam tytuł, że beneficjentami ulg są przede wszystkim zamożni podatnicy. Tymczasem jest to demagogia z uwagi na fakt, iż „zamożnych” podatników jest ogólnie niewielu- drugą stawkę podatkową płaci zaledwie 1,9% podatników! (http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const=3&dzial=149&id=263702)
Dochód pozostałych, czyli ponad 98% podatników, nie przekracza 85 tyś. rocznie (brutto), czyli 6 tyś. netto miesięcznie (dla małżeństwa razem 12 tysięcy netto). Ktoś może powiedzieć, że rodzina z dochodem miesięcznym rzędu 12 tysięcy złotych należy do „najbogatszych”. Dlatego lepiej posłużyć się statystyką sprzed wprowadzenia dwóch stawek podatkowych. W ostatnim takim roku podatkowym, czyli 2009 (dane- http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const=3&dzial=149&id=180303) 92% podatników płaciło I stawkę podatkową, czyli ich dochód nie przekraczał 44 tyś. brutto, czyli 3 tyś. netto miesięcznie, a dla pełnej rodziny z obojgiem rodziców- maksymalnie 6 tyś. zł miesięcznie. Owi „najzamożniejsi”, czyli o dochodzie dla rodziny przekraczającym 6 tyś miesięcznie (choć z pewnością trudno przy takim dochodzie mówić o zamożności!) to jedynie 8% podatników.
A zatem w przypadku likwidacji ulgi podatkowej na dzieci- na odebraniu jej samym najzamożniejszym zyska się jedynie 8% kwoty, którą budżet państwa traci na tej uldzie- pytanie więc, czy jest o co walczyć? Pomijając oczywiście fakt, że ulga ma charakter także symboliczny, pokazujący że państwo docenia fakt posiadania dzieci i to nie tylko przez uboższe rodziny… Czy na pewno lepiej będzie, jeśli każda rodzina będzie musiała wykazywać przed urzędami swoje dochody, by uzyskać od państwa wsparcie? Koncepcje lewicowe wcale nie mówią, że państwo powinno wspierać wyłącznie biednych- to raczej koncepcja liberalna- to jałmużna, a nie świadczenie… To tak jakby pensję uzależniać od potrzeb pracownika, a nie jego pracy…
Znamienne, że prowadząc kampanię przeciwko ulgom, Gazeta Wyborcza praktycznie ogranicza się do ulgi rodzinnej. Pomija jednocześnie największą istniejącą ulgę, z której rzeczywiście korzystają bogaci i tylko bogaci- wprowadzonemu przez SLD preferencyjnego podatku liniowego 19% dla przedsiębiorców. Z tego podatku (który jest „opcją” podatkową) korzysta jedynie 5% przedsiębiorców- tych o najwyższych dochodach, bo to dla nich jest ta ulga…
Główna tez artykułu jest taka, jak wskazuje sam tytuł, że beneficjentami ulg są przede wszystkim zamożni podatnicy. Tymczasem jest to demagogia z uwagi na fakt, iż „zamożnych” podatników jest ogólnie niewielu- drugą stawkę podatkową płaci zaledwie 1,9% podatników! (http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const=3&dzial=149&id=263702)
Dochód pozostałych, czyli ponad 98% podatników, nie przekracza 85 tyś. rocznie (brutto), czyli 6 tyś. netto miesięcznie (dla małżeństwa razem 12 tysięcy netto). Ktoś może powiedzieć, że rodzina z dochodem miesięcznym rzędu 12 tysięcy złotych należy do „najbogatszych”. Dlatego lepiej posłużyć się statystyką sprzed wprowadzenia dwóch stawek podatkowych. W ostatnim takim roku podatkowym, czyli 2009 (dane- http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const=3&dzial=149&id=180303) 92% podatników płaciło I stawkę podatkową, czyli ich dochód nie przekraczał 44 tyś. brutto, czyli 3 tyś. netto miesięcznie, a dla pełnej rodziny z obojgiem rodziców- maksymalnie 6 tyś. zł miesięcznie. Owi „najzamożniejsi”, czyli o dochodzie dla rodziny przekraczającym 6 tyś miesięcznie (choć z pewnością trudno przy takim dochodzie mówić o zamożności!) to jedynie 8% podatników.
A zatem w przypadku likwidacji ulgi podatkowej na dzieci- na odebraniu jej samym najzamożniejszym zyska się jedynie 8% kwoty, którą budżet państwa traci na tej uldzie- pytanie więc, czy jest o co walczyć? Pomijając oczywiście fakt, że ulga ma charakter także symboliczny, pokazujący że państwo docenia fakt posiadania dzieci i to nie tylko przez uboższe rodziny… Czy na pewno lepiej będzie, jeśli każda rodzina będzie musiała wykazywać przed urzędami swoje dochody, by uzyskać od państwa wsparcie? Koncepcje lewicowe wcale nie mówią, że państwo powinno wspierać wyłącznie biednych- to raczej koncepcja liberalna- to jałmużna, a nie świadczenie… To tak jakby pensję uzależniać od potrzeb pracownika, a nie jego pracy…
Znamienne, że prowadząc kampanię przeciwko ulgom, Gazeta Wyborcza praktycznie ogranicza się do ulgi rodzinnej. Pomija jednocześnie największą istniejącą ulgę, z której rzeczywiście korzystają bogaci i tylko bogaci- wprowadzonemu przez SLD preferencyjnego podatku liniowego 19% dla przedsiębiorców. Z tego podatku (który jest „opcją” podatkową) korzysta jedynie 5% przedsiębiorców- tych o najwyższych dochodach, bo to dla nich jest ta ulga…