Polska cięć i kryzysu gospodarczego (którego miało nie być)
2011-11-15 19:53:17
Ledwie pierwsze ratingi Polskich banków poszły w dół[1] a już rząd wyjawił szykowane przez siebie reformy - reformy polegające na cięciach . Rząd najwyraźniej już postanowił, że jedyną jego metodą na zapewnienie płynności finansowej dla budżetu będą właśnie cięcia. Nie ma mowy o inwestycjach, nikt także nie odważy się w Polsce podnieść przychodów do budżetu podnosząc podatki najbogatszym lub przedsiębiorcom. To ludzie pracy ponosić mają koszty kryzysu gospodarczego, pomimo tego, że w dotychczasowym podziale plonów ze wzrostu bynajmniej nie partycypowali. Najtańsze obok Rumunii i Bułgarii państwo w Unii Europejskiej ma stać się jeszcze tańszym.

Kłamstwa, które powtarzano podczas kampanii wyborczej okazały się być zasłoną dymną przed szykowanym programem 'zaciskania pasa'. Polską opinię publiczną oszukiwano zapewniając o stabilności gospodarczej, o stałej tendencji wzrostu czy o autonomii krajowej, sprywatyzowanej bankowości. Polskę, w której opodatkowanie firm należy do najniższych w Europie, przed kryzysem mają uratować pozbawione ulgi podatkowej i becikowego dzieci. Zlikwidowana ma być ulga na internet, wskazuje się też na opcję likwidacji 50 proc. kosztów uzyskania przychodów dla twórców oraz dziennikarzy.

Rząd wyjawił już jaką drogą zamierza poprowadzić kraj przez kryzys gospodarczy. Pokryzysowe ograniczenie dopłat unijnych, zmniejszenie się wpływów do budżetu wraz z postępującą prywatyzacją, rosnącą inflacją oraz czekającym nas spadkiem produkcji wywoła katastrofalny dla Polski w skutkach kryzys gospodarczy. W górę pójdzie bezrobocie (a nie będzie już tak łatwo o pracę na emigracji), wzrosną ceny i spadnie wiarygodność finansowa. Uzależnione od zagranicznej koniunktury państwo-niewolnik jakim jest Polska odczuje kryzys i wszelkie perturbacje o wiele dotkliwiej od swoich możnych, zachodnich sąsiadów.

Wahania jakie przeżywa kurs złotego to nie - jak chciałoby to widzieć wielu neoliberalnych ekonomistów - efekt działania kilku złośliwych spekulantów, ale realna i rzeczywista miara, wskaźnik, który uzmysławia nam jak słaba i podatna na wszelkie wahnięcia w UE i świata jest nasza gospodarka. Coraz wolniej rosną płace [3], przy jednoczesnym wzroście rozwarstwienia dochodowego. W obecnych warunkach, w których 1/3 ludzi w Polsce pracuje na umowach czasowych, czyli umowach śmieciowych, ludzie pracy na własnej skórze odczują bezwzględność zwalniających ich przedsiębiorców.

Kryzys w Polsce - słabej, ubezwłasnowolnionej półperyferyjnej gospodarce - rozwinie się bez żadnych przeszkód, a pomocną dłoń poda mu polityka cięć Donalda Tuska. Czy Polacy potulnie poddadzą się cięciom i zwiększającemu się wyzyskowi - czas pokaże. Możemy być pewni, że czasy chaosu, tak w Polsce jak i w Europie dopiero się rozpoczynają. Trup zderegulowanej, wolnorynkowej gospodarki nie chce na razie przenieść się na cmentarz, przed czym powstrzymują go podporządkowane wobec żądań kapitału rządy państw europejskich.

[1]http://biznes.interia.pl/banki/news/moodys-zle-wrozy-polskim-bankom,1721778
[2]http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,9857966,Eurostat__Polska_jest_jednym_z_najtanszych_panstw.html
[3]http://www.ekonomia24.pl/artykul/5,749322-Place-w-Polsce--zatrudnienie--bezrobocie.html?p=2

poprzedninastępny komentarze