2012-07-16 03:13:18
Panujące w Polsce wysokie bezrobocie – oscylujące w tym momencie wokół 14 procent – jakoś specjalnie nie zaprząta czyjejkolwiek uwagi. Bezrobotni na stałe wpisali się w pejzaż rzekomo kwitnącej gospodarki, a wykorzystywane przez wszystkie partie polityczne hasło walki z bezrobociem jest już nawet nie pustą obietnicą, tylko kultywowanym na chłodno rytuałem.
A mimo to rząd ma z bezrobotnymi duży problem. Oto są ludzie, którzy swoim położeniem najwyraźniej nie potwierdzają oficjalnej doktryny, zgodnie z którą każdy kto chce pracować, pracę może mieć. Kapitalistyczne państwo w erze powszechnej informacji nieustannie musi dbać o swoje Public Relations. Dlatego też na potrzeby propagandy sukcesu ewolucji ulega sposób przedstawiania zagadnienia bezrobocia i ludzi bezrobotnych. Jest to ewolucja wyjątkowa, bo całkowicie dehumanizująca, nie tylko pracę, ale przede wszystkim – ludzi.
Uruchamiane przez rząd urzędy pracy starają się dostosowywać ludzi do ofert funkcjonujących na rynku pracy. Powstają szkolenia, którym w sukurs idzie oficjalna ideologia, w myśl której praca jest, tylko ludzie są do niej niedostosowani. Dostosowywanie ludzi do pracy przychodzi o tyle trudno, że nie każdy obywatel Polski pogodził się już z pracą na umowie śmieciowej. Oferty pracy, które obecnie znaleźć możemy w urzędach nie pozwalają samodzielnie przetrwać, nie pozwalają nawet na wynajem mieszkania, jedyne do czego się przyczyniają to obniżanie się poziomu życia i ogólna pauperyzacja. Nic więc dziwnego, że do takiej pracy należy opornego obywatela dostosować.
Walka z bezrobociem to we współczesnej Polsce walka nie ze zjawiskiem bezrobocia, ale z samymi bezrobotnymi! Jest to jednak tylko walka na niby. Tak naprawdę celem rządu jest zwiększanie liczby bezrobotnych, ale przy jednoczesnej – wciąż - pejoratywnej ocenie zjawiska bezrobocia przez społeczeństwo próbuje się tę prawdę ukryć. Dlatego bezrobotni w kapitalizmie nigdy nie są ofiarą, nie są produktem mechaniki funkcjonowania systemu. Są leniwi, złodziejscy, są nieludźmi, są bezczelni! Urzędy pracy, które zajmują się bezrobotnymi nie są w stanie znaleźć im pracy ponieważ miejsc pracy nie ma. Państwową politykę pełnego zatrudnienia zastąpiła państwowa polityka maksymalizacji bezrobocia, do której świetnie przyczyni się podniesienie wieku emerytalnego oraz projekty prywatyzacji urzędów pracy, o których ostatnimi czasy jest coraz głośniej.
Strukturalne bezrobocie, które jest nierozerwalnie związane z systemem kapitalistycznym tworzy rezerwową armię pracy i rezerwowych robotników, skutecznie obniżających cenę siły roboczej ludzi pracujących. Im większe jest bezrobocie tym mniejsze jest wynagrodzenie tych, którzy pracują. A im mniej ludzie pracujący rzeczywiście pracują, tym mniejsze otrzymują wynagrodzenie. To ostatnie uzyskano dzięki polityce tzw. uelastycznienia. Ta polityka ciągłego zwalniana i zatrudniania to stara kapitalistyczna strategia, doskonale znana Karolowi Marksowi już w XIX wieku. Wówczas to fabryki zatrudniały pracowników na konkretne zlecenia, konkretne prace. Stały etat, ciągłość pracy to owoce walki robotników o swoje prawa, walki z kapitałem. W czasach klęski ruchu robotniczego i bez oporu z jego strony te prawa zostaną odebrane.
W krajach kapitalistycznych wypracowano szereg metod radzenia sobie z bezrobotnymi. Hasła przemawiające za otwarciem szkolnictwa wyższego dla wszystkich były zbieżne z tym kapitalistycznym programem. Młodych bezrobotnych zamraża się na studiach na okres pięciu lat, skutecznie maskując fakt braku pracy na rynku. Drugą metodą jest otwarcie międzynarodowego rynku pracy. Wykwalifikowana siła robocza z Polski może nawet zechcieć zmywać naczynia w sytuacji, w której za roboczogodzinę otrzyma 10, ale nie złotych, tylko funtów. Kolejnym sposobem maskowania bezrobocia jest ewolucja samego sposobu zatrudniania i wspomniane już uelastycznienie…
Człowiek jest w kapitalizmie przedmiotem nieustannego wywłaszczania, wywłaszcza się go z majątku, z produktu jego pracy i finalnie z samej pracy. W niekapitalistycznej rzeczywistości człowiek realizuje się poprzez pracę i jest ona naturalnym przedłużeniem jego aktywności. W kapitalizmie jest inaczej. Praca jest w nim przedmiotem panowania nad człowiekiem, dlatego też, wbrew pozorom, w kapitalizmie to nie człowiek szuka pracy, ale praca szuka sobie człowieka, lub raczej, jak to ma miejsce dziś, praca (a w zasadzie skryty za nią kapitał) dopasowuje do siebie ludzi przy pomocy usłużnego, agenturalnego państwa.
Czy wszystkich uda się "dopasować"?
Skądże! W końcu nie taki jest prawdziwy cel kapitalistycznej "walki z bezrobociem". Sukcesem walki z bezrobociem w kapitalistycznym wydaniu będzie nie aktywizacja społeczeństwa i pełne zatrudnienie, lecz powszechna bieda i tańsza praca, oraz jeszcze tańsze bezrobocie. "Dopasowani" zamiast pracy i godnej płacy zyskają chroniczną biedę, a ich praca będzie karykaturą...
A mimo to rząd ma z bezrobotnymi duży problem. Oto są ludzie, którzy swoim położeniem najwyraźniej nie potwierdzają oficjalnej doktryny, zgodnie z którą każdy kto chce pracować, pracę może mieć. Kapitalistyczne państwo w erze powszechnej informacji nieustannie musi dbać o swoje Public Relations. Dlatego też na potrzeby propagandy sukcesu ewolucji ulega sposób przedstawiania zagadnienia bezrobocia i ludzi bezrobotnych. Jest to ewolucja wyjątkowa, bo całkowicie dehumanizująca, nie tylko pracę, ale przede wszystkim – ludzi.
Uruchamiane przez rząd urzędy pracy starają się dostosowywać ludzi do ofert funkcjonujących na rynku pracy. Powstają szkolenia, którym w sukurs idzie oficjalna ideologia, w myśl której praca jest, tylko ludzie są do niej niedostosowani. Dostosowywanie ludzi do pracy przychodzi o tyle trudno, że nie każdy obywatel Polski pogodził się już z pracą na umowie śmieciowej. Oferty pracy, które obecnie znaleźć możemy w urzędach nie pozwalają samodzielnie przetrwać, nie pozwalają nawet na wynajem mieszkania, jedyne do czego się przyczyniają to obniżanie się poziomu życia i ogólna pauperyzacja. Nic więc dziwnego, że do takiej pracy należy opornego obywatela dostosować.
Walka z bezrobociem to we współczesnej Polsce walka nie ze zjawiskiem bezrobocia, ale z samymi bezrobotnymi! Jest to jednak tylko walka na niby. Tak naprawdę celem rządu jest zwiększanie liczby bezrobotnych, ale przy jednoczesnej – wciąż - pejoratywnej ocenie zjawiska bezrobocia przez społeczeństwo próbuje się tę prawdę ukryć. Dlatego bezrobotni w kapitalizmie nigdy nie są ofiarą, nie są produktem mechaniki funkcjonowania systemu. Są leniwi, złodziejscy, są nieludźmi, są bezczelni! Urzędy pracy, które zajmują się bezrobotnymi nie są w stanie znaleźć im pracy ponieważ miejsc pracy nie ma. Państwową politykę pełnego zatrudnienia zastąpiła państwowa polityka maksymalizacji bezrobocia, do której świetnie przyczyni się podniesienie wieku emerytalnego oraz projekty prywatyzacji urzędów pracy, o których ostatnimi czasy jest coraz głośniej.
Strukturalne bezrobocie, które jest nierozerwalnie związane z systemem kapitalistycznym tworzy rezerwową armię pracy i rezerwowych robotników, skutecznie obniżających cenę siły roboczej ludzi pracujących. Im większe jest bezrobocie tym mniejsze jest wynagrodzenie tych, którzy pracują. A im mniej ludzie pracujący rzeczywiście pracują, tym mniejsze otrzymują wynagrodzenie. To ostatnie uzyskano dzięki polityce tzw. uelastycznienia. Ta polityka ciągłego zwalniana i zatrudniania to stara kapitalistyczna strategia, doskonale znana Karolowi Marksowi już w XIX wieku. Wówczas to fabryki zatrudniały pracowników na konkretne zlecenia, konkretne prace. Stały etat, ciągłość pracy to owoce walki robotników o swoje prawa, walki z kapitałem. W czasach klęski ruchu robotniczego i bez oporu z jego strony te prawa zostaną odebrane.
W krajach kapitalistycznych wypracowano szereg metod radzenia sobie z bezrobotnymi. Hasła przemawiające za otwarciem szkolnictwa wyższego dla wszystkich były zbieżne z tym kapitalistycznym programem. Młodych bezrobotnych zamraża się na studiach na okres pięciu lat, skutecznie maskując fakt braku pracy na rynku. Drugą metodą jest otwarcie międzynarodowego rynku pracy. Wykwalifikowana siła robocza z Polski może nawet zechcieć zmywać naczynia w sytuacji, w której za roboczogodzinę otrzyma 10, ale nie złotych, tylko funtów. Kolejnym sposobem maskowania bezrobocia jest ewolucja samego sposobu zatrudniania i wspomniane już uelastycznienie…
Człowiek jest w kapitalizmie przedmiotem nieustannego wywłaszczania, wywłaszcza się go z majątku, z produktu jego pracy i finalnie z samej pracy. W niekapitalistycznej rzeczywistości człowiek realizuje się poprzez pracę i jest ona naturalnym przedłużeniem jego aktywności. W kapitalizmie jest inaczej. Praca jest w nim przedmiotem panowania nad człowiekiem, dlatego też, wbrew pozorom, w kapitalizmie to nie człowiek szuka pracy, ale praca szuka sobie człowieka, lub raczej, jak to ma miejsce dziś, praca (a w zasadzie skryty za nią kapitał) dopasowuje do siebie ludzi przy pomocy usłużnego, agenturalnego państwa.
Czy wszystkich uda się "dopasować"?
Skądże! W końcu nie taki jest prawdziwy cel kapitalistycznej "walki z bezrobociem". Sukcesem walki z bezrobociem w kapitalistycznym wydaniu będzie nie aktywizacja społeczeństwa i pełne zatrudnienie, lecz powszechna bieda i tańsza praca, oraz jeszcze tańsze bezrobocie. "Dopasowani" zamiast pracy i godnej płacy zyskają chroniczną biedę, a ich praca będzie karykaturą...