Rewolucja z twarzą Mahometa
2012-09-21 04:12:35

W większości z zachodnich relacji dziennikarskich ostatnie, wciąż trwające, protesty na Bliskim Wschodzie przedstawia się jako efekt histerycznej reakcji po emisji w internecie filmu obrażającego Mahometa. Zgodnie z tym przekazem Arabowie to rozjuszeni krytycy filmowi, których dzikość i ciemnota religijna skłania do irracjonalnych, dewastatorskich i godnych największego potępienia działań.

Przy pomocy tego dyskursu szybko zjednoczono praktycznie całą zachodnią opinię publiczną. Do środowisk tradycyjnie imperialistycznych dołączyli niezdecydowani liberałowie, a także lewica, która jak się okazuje, dla walki z 'religijnym fundamentalizmem' gotowa jest nawet porzucić wszystkie swoje pozostałe wartości i przekonania. Rasiści, zwolennicy 'zderzenia cywilizacji', wolnorynkowi militaryści oraz liberałowie i lewica połączyli swe siły by zgodnie, wspólnie reprezentować zachodni imperializm, udowadniając jak bardzo, pomimo pozornych różnic, homogeniczna jest nasza polityka zagraniczna i świadomość. W ten właśnie sposób, dosłownie w tydzień wyprodukowano globalną wrogość w stosunku do Arabów i ich protestów.

Każdy, kto tylko dłuższą chwilę poświęcił na to, by przyjrzeć się charakterowi wystąpień w krajach arabskich spostrzegł jaka jest ich prawdziwa treść i natura. W rzeczywistości mamy do czynienia z protestami antyamerykańskimi, wymierzonymi przede wszystkim przeciwko Stanom Zjednoczonym. Palone i atakowane przez tłum ambasady amerykańskie to (dość łagodny) wyraz sprzeciwu wobec polityki USA, wobec wojen, okupacji, milionów trupów i całkowitej bezkarności Wielkiego Brata. Internetowy filmik ośmieszający proroka to tylko kropla, która przelała czarę goryczy i wprawiła ludzki gniew w ruch.

Gniew zrodził się z rozczarowań. "Arabska Wiosna", która przynieść miała wyzwolenie i prawdziwe zmiany przyniosła wojnę, niepewność i kolejne, inspirowane przez USA pola bitew. Trwa nagonka na Iran, trwa podsycana przez USA wojna domowa w Syrii, a cały region zapłonąć może w każdej chwili. Z perspektywy czasu "Wiosna" to dla Maghrebu przejście z ery narodowo-socjalistycznych (częściowo niepodległych) państw do ery całkowicie skolonizowanych zamorskich terytoriów Stanów Zjednoczonych. Najlepszym przykładem tego jest Libia, w której za czasów Kaddafiego część zysków z ropy zasilała budowę szkół, czy też darmową opiekę zdrowotną. Obecnie ropa służyć ma wyłącznie zachodnim panom. Krytyczną ocenę zagospodarowanej przez amerykanów "Wiosny" wyrażają też mieszkańcy regionu, wyraźnie odczuwający z czyjej inspiracji pozbawia się ich surowców, pieniędzy, wolności i życia.

Od momentu, w którym w Krajach Arabskich rozpoczęły się antyamerykańskie protesty od razu zdehumanizowano ich uczestników, nie było też żadnych prób zrozumienia genezy tych działań. Żeby wytworzyć kulturowe sprzeczności produkowane są kulturowe ‘bariery nie do przejścia’, taką barierą ma być terrorystyczność (wkomponowana w naturę Araba) i fundamentalizm. Lęk przed religijnym fundamentalizmem Wschodu to czysto funkcyjny element zachodniego kolonializmu. Równie dobrze pozostałe kraje świata mogłyby obawiać się fundamentalizmu chrześcijańskiego i europejskiego/amerykańskiego, który doprowadził do dwóch wojen światowych, zrzucenia bomb atomowych, niezliczonych wojen kolonialnych i milionów ofiar w ludziach. Religijna tożsamość to dla Arabów nadbudowa i wehikuł dla całkowicie racjonalnych treści politycznych, tyle tylko, że są to treści pozostające w sprzeczności z żywotnymi interesami państw Zachodu.

Kwestie opresyjności kultury, religijności nadal pozostają otwarte, ale są tak samo otwarte na globalnym południu jak i na globalnej północy, co więcej – by nastąpiły przemiany i by dokonała się transformacja w kwestii tych lub innych praw wpierw nastąpić musi rozwiązanie podstawowych sprzeczności wynikających z układów kolonialnych, to bowiem kolonializm umocnił i zamroził konserwatyzm, tak jak działania USA umocniły fundamentalizm religijny, który stał się radykalną formą antyimperialistycznego oporu.


17 września, w rocznicę powstania ruchu Occupy Wall Street przez Nowy Jork przetoczyły się protesty, mniej więcej w tym samym czasie przeciw Stanom Zjednoczonym protestowano w Libii, Turcji, Afganistanie, Egipcie, Tunezji a w obecnej chwili trwa oblężenie ambasady USA w Pakistanie. I jedni i drudzy protestują przeciwko kapitalizmowi, jednak jakże inna jest sytuacja protestujących przy Wall Street od sytuacji tych żyjących w krajach Bliskiego Wschodu. To ci drudzy są dziś bliżej walki klas, ci drudzy nie mają nic do stracenia.



poprzedninastępny komentarze