2013-01-04 02:12:37
Zasługi Edwarda Gierka dla Polski są niepodważalne. Jest to postać, z którą na trwałe skojarzony jest rozwój gospodarczy naszego kraju. Okres rządów Edwarda Gierka to czas szczęśliwy dla milionów Polaków, który przez część z nich wspominany jest po dziś dzień jako czas stabilności i bezpieczeństwa. Istotnie – jest co wspominać i jest na czym się wzorować.
Sięgając po tą postać SLD usiłuje przede wszystkim ratować się w obliczu kompletnej klęski programów neoliberalnych, które jak do tej pory zaopatrywały wszystkie partie obecne w polskim sejmie. Alternatywy dla neoliberalizmu SLD zwyczajnie nie posiada, na czele partii stoi człowiek roku Business Centre Club, program inny niż oparty na frazesach nie istnieje. Faktyczną lewicowość i krytykę społeczną zastąpiono nieśmiałym machaniem nóżką i grzecznym komentowaniem działań Donalda Tuska.
Nagle, w potrzebie i w obliczu spadających notowań Sojusz nieświadomie przypomniał sobie o istnieniu systemu innego niż kapitalizm. Bojąc się jednak narazić kapitałowi, ordynackim i innym biznesowym tworom, które grają w SLD pierwsze skrzypce Sojusz wybrał socjalizm w wersji light, czyli samą podobiznę Edwarda Gierka, sam portret, bez żadnego tła i bez żadnej prawdziwej strategii politycznej, która stała za działaniami ówczesnych polityków. To tak samo jak kupić portret Marksa nic a nic nie wiedząc o samym marksizmie.
Działanie Sojuszu (mimo całej odwagi, której na pewno wymagało) jest jednak działaniem trochę zanadto już spóźnionym. Po pierwsze - pokolenia pamiętające rządy Gierka to dziś głównie już ludzie starsi i w związku z tym albo do SLD przekonani albo stojący po drugiej stronie politycznej barykady. Po drugie - SLD ma za sobą długą tradycję neoliberalnych, antysocjalnych reform i łamania obietnic. Szansa na reklamowanie się przy pomocy Edwarda Gierka bezpowrotnie minęła, SLD przegrało ponadto dodatkowo jeszcze całą batalię historyczną, oddając historię IPN-owi na całkowitą wyłączność…
Nostalgia Leszka Millera niczego tu nie zmieni.
Walka przy pomocy wydmuszki, nie poparta żadnym konkretnym socjalistycznym programem przypomina przyozdabianie Ruchu Palikota w szaty lewicy. W obu tych przypadkach, dla obydwu partii realna lewicowość jest już całkowicie poza zasięgiem. Z przyczyn czysto strukturalnych i kadrowych. Dzisiejsze SLD nie jest partią masową jak dawne partie socjalistyczne i komunistyczne, nie jest też w żadnym wypadku partią robotniczą i co być może najważniejsze - pozbawione jest też inteligencji i krytycznych naukowców, którzy jeśli w ogóle pojawiają się przy Sojuszu to tylko jako przystawka, wierne pieski i podnóżek dla świętych-niezmiennych aparatczyków.
Gierek padł po prostu ofiarą zapotrzebowania na symbole i skończy tak jak skończyły wszystkie porządne etykiety wykorzystywane przez SLD - na śmietniku. Tak było z socjalizmem, z socjaldemokracją, z antyimperializmem... wszystko to w rękach Sojuszu zamieniło się w swoją własną karykaturę i w zwyczajną farsę. Prawdziwym i rzeczywiście ważnym jest tylko zatajanie istnienia tajnych więzień CIA, zapraszanie ekspertów BCC i tworzenie programów pomocowych dla kapitalistów.
Nie będąc partią ani socjalistyczną, ani nawet socjaldemokratyczną w wymowie (w najlepszym wypadku SLD możemy określić jako partię socjalliberalną) Sojusz ma dziś do Edwarda Gierka takie same prawa jak Prawo i Sprawiedliwość i Jarosław Kaczyński. Obie te partie mają mniej więcej tyle samo wspólnego z rzeczywistością realnego socjalizmu i postulatem likwidowania prywatnej własności, postulatem, którego realizacja była bezpośrednią przyczyną stojącą za sukcesami socjalistycznej gospodarki i socjalistycznego społeczeństwa…
Sięgając po tą postać SLD usiłuje przede wszystkim ratować się w obliczu kompletnej klęski programów neoliberalnych, które jak do tej pory zaopatrywały wszystkie partie obecne w polskim sejmie. Alternatywy dla neoliberalizmu SLD zwyczajnie nie posiada, na czele partii stoi człowiek roku Business Centre Club, program inny niż oparty na frazesach nie istnieje. Faktyczną lewicowość i krytykę społeczną zastąpiono nieśmiałym machaniem nóżką i grzecznym komentowaniem działań Donalda Tuska.
Nagle, w potrzebie i w obliczu spadających notowań Sojusz nieświadomie przypomniał sobie o istnieniu systemu innego niż kapitalizm. Bojąc się jednak narazić kapitałowi, ordynackim i innym biznesowym tworom, które grają w SLD pierwsze skrzypce Sojusz wybrał socjalizm w wersji light, czyli samą podobiznę Edwarda Gierka, sam portret, bez żadnego tła i bez żadnej prawdziwej strategii politycznej, która stała za działaniami ówczesnych polityków. To tak samo jak kupić portret Marksa nic a nic nie wiedząc o samym marksizmie.
Działanie Sojuszu (mimo całej odwagi, której na pewno wymagało) jest jednak działaniem trochę zanadto już spóźnionym. Po pierwsze - pokolenia pamiętające rządy Gierka to dziś głównie już ludzie starsi i w związku z tym albo do SLD przekonani albo stojący po drugiej stronie politycznej barykady. Po drugie - SLD ma za sobą długą tradycję neoliberalnych, antysocjalnych reform i łamania obietnic. Szansa na reklamowanie się przy pomocy Edwarda Gierka bezpowrotnie minęła, SLD przegrało ponadto dodatkowo jeszcze całą batalię historyczną, oddając historię IPN-owi na całkowitą wyłączność…
Nostalgia Leszka Millera niczego tu nie zmieni.
Walka przy pomocy wydmuszki, nie poparta żadnym konkretnym socjalistycznym programem przypomina przyozdabianie Ruchu Palikota w szaty lewicy. W obu tych przypadkach, dla obydwu partii realna lewicowość jest już całkowicie poza zasięgiem. Z przyczyn czysto strukturalnych i kadrowych. Dzisiejsze SLD nie jest partią masową jak dawne partie socjalistyczne i komunistyczne, nie jest też w żadnym wypadku partią robotniczą i co być może najważniejsze - pozbawione jest też inteligencji i krytycznych naukowców, którzy jeśli w ogóle pojawiają się przy Sojuszu to tylko jako przystawka, wierne pieski i podnóżek dla świętych-niezmiennych aparatczyków.
Gierek padł po prostu ofiarą zapotrzebowania na symbole i skończy tak jak skończyły wszystkie porządne etykiety wykorzystywane przez SLD - na śmietniku. Tak było z socjalizmem, z socjaldemokracją, z antyimperializmem... wszystko to w rękach Sojuszu zamieniło się w swoją własną karykaturę i w zwyczajną farsę. Prawdziwym i rzeczywiście ważnym jest tylko zatajanie istnienia tajnych więzień CIA, zapraszanie ekspertów BCC i tworzenie programów pomocowych dla kapitalistów.
Nie będąc partią ani socjalistyczną, ani nawet socjaldemokratyczną w wymowie (w najlepszym wypadku SLD możemy określić jako partię socjalliberalną) Sojusz ma dziś do Edwarda Gierka takie same prawa jak Prawo i Sprawiedliwość i Jarosław Kaczyński. Obie te partie mają mniej więcej tyle samo wspólnego z rzeczywistością realnego socjalizmu i postulatem likwidowania prywatnej własności, postulatem, którego realizacja była bezpośrednią przyczyną stojącą za sukcesami socjalistycznej gospodarki i socjalistycznego społeczeństwa…