2013-01-12 00:27:33
Żeby poważnie zastanowić się nad przyczynami spektakularnego sukcesu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy należy zastanowić się nad tym, jakie tak naprawdę potrzeby zaspokaja Owsiak i jego akcja. Wiemy przecież dobrze, że nie chodzi o błahy w swych efektach aspekt finansowy. Wiemy też, że generalnie mało kto bawi się i imprezuje podrygując na imprezach towarzyszących owsiakomanii...
Co więc stoi za ogromem siły przebicia WOŚPu? Przede wszystkim poczucie sprawstwa i narodowego zjednoczenia. Zjednoczenia, którego nie jest dziś w stanie zaoferować żadna partia, żaden kościół, żaden ruch klasowy, czy kulturowy. Z WOŚPem jest jak z tłustym czwartkiem. Chcemy po prostu tego jednego dnia poczuć się wspólnotą, poczuć się ‘razem’ (choćby było to nie wiadomo jak absurdalne!). Rolę pączka zastępuje w tym wypadku naklejone na ubranie serduszko, plakietka zastępująca rozum.
Dotarliśmy, więc do punktu społecznego przecięcia i pęknięcia zarazem. Z jednej strony – szczytne cele i szczytne dążenia mas. Z drugiej – chichot rzeczywistości i radość dla establishmentu, który zbywa ‘pożytecznych idiotów’ odsyłając ich z kolejki do lekarza z naklejonym serduszkiem zamiast tradycyjnego kwitka.
WOŚP to zaledwie przykład polskiej mitomanii. Tkwiąc głęboko w „polskiej farsie” cały czas obcujemy jednak z legendami[1]. Taką postacią legendarną, postacią zbawcy jest Owsiak. Taką postacią jest też Jan Paweł II /Reagan, – który wyzwolił nas i zbawił od komunizmu. Leszek Balcerowicz, – który postawił fundamenty pod naszą gospodarczą ‘wolność i niezawisłość’, czy też (wkrótce) Pułkownik Kukliński. Polski Panteon nie ogranicza się jednak do postaci wyłącznie pozytywnych.
Postacią negatywną numer jeden jest rzecz jasna – socjalizm i pozostałości po nim. Bezduszność socjalizmu polega przede wszystkim na tym, że odbiera on rozkosz płynącą z indywidualnej działalności filantropijnej. Bo jak tu do cholery czuć się dobroczyńcą czekając razem ze wszystkimi w kolejce, jak czuć się hojnym multimilionerem w sytuacji, w której podatek po prostu ‘znika’, nie idzie przekazać go własnoręcznie, nie ma też (niezbędnego przecież) obszarpanego żebraka z kubkiem, od którego usłyszeć można „bóg zapłać!”.
Pragnąc prawdziwego sprawstwa, prawdziwej mocy i władzy w kapitalizmie zawsze pragnąć będziemy kapitalistycznej dominacji, wykluczenia i podporządkowania. Skoro namacalne są tylko pieniądze i to tylko te, które sami mamy to nie może istnieć żadna wspólnota, żaden inny kult poza kultem prywatnej własności i własnej kieszonki. To, co stoi u podstaw filantropii stoi też u podstaw dzisiejszej łaknącej szlachectwa polskości.
Jest to wielki Mit naszej Sprawczości.
Zgodnie z nim Polska to naród wybrany, sarmacki, naród, który obalił komunizm (całkowicie samodzielnie), naród, który swoją przedsiębiorczością podbił całą Europę ratując ją z zepsucia i kryzysowej opresji swoją wysoko wykwalifikowaną siłą roboczą. Sami sprawiliśmy, że zabito Osamę (patrz: jednostka grom i nasza współpraca z USA), sami dokonaliśmy pomarańczowych i wszystkich innych rewolucji (desantując herosa Kwacha/Radka Sikorskiego), sami powstrzymujemy najazd Putinowskiej hołoty i barbarzyńskiej wschodniej niedemokratyczności. Mamy też Agnieszkę Radwańską i mnóstwo Polek i Polaków codziennie odnoszących gigantyczne sukcesy na Zachodzie. Bez naszej świętej Woli Mocy Zachód dawno już by się rozpadł i pogrążył w upadku zalany biedą i islamizmem.
A wszystko to tylko dlatego, że chcemy, że raczymy się udzielać. Z czystej dobroci serca, dla kaprysu chwili…
Gdyby ktoś miał jakieś obiekcje, wątpliwości… kościół szybko je wyjaśni. Dlaczego to nie właśnie my jesteśmy największą światową potęgą? Cóż, to po prostu nasza wrodzona skromność i miłość wobec bliźnich (w Afganistanie przede wszystkim rozdajemy dzieciom zabawki). Albowiem Królestwo Polskie to Królestwo w Niebie!
Bóg uraczył świat Polakami na czas krótki i tylko na krótką chwilę, wybrańcy bogów umierają przecież młodo… z reguły i z tradycji sięgającej starożytności dzieje się to w lekarskich poczekalniach i w przydrożnych rowach...
[1] Jan Kurowicki - Legenda Starej Polski
Co więc stoi za ogromem siły przebicia WOŚPu? Przede wszystkim poczucie sprawstwa i narodowego zjednoczenia. Zjednoczenia, którego nie jest dziś w stanie zaoferować żadna partia, żaden kościół, żaden ruch klasowy, czy kulturowy. Z WOŚPem jest jak z tłustym czwartkiem. Chcemy po prostu tego jednego dnia poczuć się wspólnotą, poczuć się ‘razem’ (choćby było to nie wiadomo jak absurdalne!). Rolę pączka zastępuje w tym wypadku naklejone na ubranie serduszko, plakietka zastępująca rozum.
Dotarliśmy, więc do punktu społecznego przecięcia i pęknięcia zarazem. Z jednej strony – szczytne cele i szczytne dążenia mas. Z drugiej – chichot rzeczywistości i radość dla establishmentu, który zbywa ‘pożytecznych idiotów’ odsyłając ich z kolejki do lekarza z naklejonym serduszkiem zamiast tradycyjnego kwitka.
WOŚP to zaledwie przykład polskiej mitomanii. Tkwiąc głęboko w „polskiej farsie” cały czas obcujemy jednak z legendami[1]. Taką postacią legendarną, postacią zbawcy jest Owsiak. Taką postacią jest też Jan Paweł II /Reagan, – który wyzwolił nas i zbawił od komunizmu. Leszek Balcerowicz, – który postawił fundamenty pod naszą gospodarczą ‘wolność i niezawisłość’, czy też (wkrótce) Pułkownik Kukliński. Polski Panteon nie ogranicza się jednak do postaci wyłącznie pozytywnych.
Postacią negatywną numer jeden jest rzecz jasna – socjalizm i pozostałości po nim. Bezduszność socjalizmu polega przede wszystkim na tym, że odbiera on rozkosz płynącą z indywidualnej działalności filantropijnej. Bo jak tu do cholery czuć się dobroczyńcą czekając razem ze wszystkimi w kolejce, jak czuć się hojnym multimilionerem w sytuacji, w której podatek po prostu ‘znika’, nie idzie przekazać go własnoręcznie, nie ma też (niezbędnego przecież) obszarpanego żebraka z kubkiem, od którego usłyszeć można „bóg zapłać!”.
Pragnąc prawdziwego sprawstwa, prawdziwej mocy i władzy w kapitalizmie zawsze pragnąć będziemy kapitalistycznej dominacji, wykluczenia i podporządkowania. Skoro namacalne są tylko pieniądze i to tylko te, które sami mamy to nie może istnieć żadna wspólnota, żaden inny kult poza kultem prywatnej własności i własnej kieszonki. To, co stoi u podstaw filantropii stoi też u podstaw dzisiejszej łaknącej szlachectwa polskości.
Jest to wielki Mit naszej Sprawczości.
Zgodnie z nim Polska to naród wybrany, sarmacki, naród, który obalił komunizm (całkowicie samodzielnie), naród, który swoją przedsiębiorczością podbił całą Europę ratując ją z zepsucia i kryzysowej opresji swoją wysoko wykwalifikowaną siłą roboczą. Sami sprawiliśmy, że zabito Osamę (patrz: jednostka grom i nasza współpraca z USA), sami dokonaliśmy pomarańczowych i wszystkich innych rewolucji (desantując herosa Kwacha/Radka Sikorskiego), sami powstrzymujemy najazd Putinowskiej hołoty i barbarzyńskiej wschodniej niedemokratyczności. Mamy też Agnieszkę Radwańską i mnóstwo Polek i Polaków codziennie odnoszących gigantyczne sukcesy na Zachodzie. Bez naszej świętej Woli Mocy Zachód dawno już by się rozpadł i pogrążył w upadku zalany biedą i islamizmem.
A wszystko to tylko dlatego, że chcemy, że raczymy się udzielać. Z czystej dobroci serca, dla kaprysu chwili…
Gdyby ktoś miał jakieś obiekcje, wątpliwości… kościół szybko je wyjaśni. Dlaczego to nie właśnie my jesteśmy największą światową potęgą? Cóż, to po prostu nasza wrodzona skromność i miłość wobec bliźnich (w Afganistanie przede wszystkim rozdajemy dzieciom zabawki). Albowiem Królestwo Polskie to Królestwo w Niebie!
Bóg uraczył świat Polakami na czas krótki i tylko na krótką chwilę, wybrańcy bogów umierają przecież młodo… z reguły i z tradycji sięgającej starożytności dzieje się to w lekarskich poczekalniach i w przydrożnych rowach...
[1] Jan Kurowicki - Legenda Starej Polski