2015-09-16 02:37:50
Rasistowskie i ksenofobiczne marsze przeciwko uchodźcom uzmysłowiły wielu niedowiarkom jak zaawansowany jest w Polsce proces kulturowej i cywilizacyjnej faszyzacji. Czysty rasizm kulturowy i skrajnie prawicowa ideologia ksenofobów, czy kult białej, chrześcijańskiej Europy skutecznie mieszają się w Polsce z prawicowym lumpenpatriotyzmem spod znaku kultu Wyklętych i wiary w cuda JPII.
Jakie są główne źródła polskiego szowinizmu?
Polski pracownik wychowany został w izolacji i poczuciu wielkiego wyobcowania względem całej Europy. Nie powinno nas więc dziwić, że Polacy nie czują się dziś ani częścią ruchu klasowego, ani częścią ruchu robotniczego, czy szerszej wspólnoty narodów. Królestwo indywidualizmu - jakim stała się Polska - to w tym przypadku królestwo ludzi biednych.
Sytuacja polskich obywateli w Europie jest jednoznacznie zła. Stałe wypełnianie funkcji podręcznej, taniej siły roboczej, prywatyzacyjny i zewnętrzny zamach na polską własność narodową, który dokonał się po 1989 roku, czy ogólne poczucie odizolowania na arenie międzynarodowej ze strony zamożnych sąsiadów z jednej strony i – jak przedstawiają to nasze media - putinowskich agentów z drugiej zrobiły swoje. To wielkie osamotnienie spowodowało, że nawet poczucie religijnej wspólnoty ma w Polsce najczęściej wyłącznie narodowy charakter, tożsamość katolicka jest tożsamością co najwyżej polską i lokalną – próżno więc szukać w Polsce poczucia wspólnoty z całym światem chrześcijańskim, czy ludzkością jako taką. Papież i Watykan są natomiast użyteczni tylko o tyle, o ile wypełniają role przewidziane dla nich przez polską konserwę.
Kondycja ideologiczna przeciętnego obywatela Polski została też wykształcona przez propagandę amerykańskiej wojny z terroryzmem, która wkroczyła obecnie już w swą drugą dekadę. Świat islamu to w świadomości potocznej świat terrorystów i zachodnich wojen o demokrację, to świat wiecznej wojny i pożogi. Z każdym rokiem coraz większe jest też bezkrytyczne poparcie dla działań USA – starsze pokolenia Polek i Polaków siłą rzeczy były bowiem bardziej sceptyczne wobec polityki międzynarodowej Wielkiego Brata. Kolejne zachodnie i polskie militarystyczne hity kinowe, czy ogólna mitologizacja roli żołnierza-kolonizatora do poziomu bohatera narodowego robią swoje. Pomiędzy weteranami z II wojny światowej i weteranami z „misji” w Iraku postawiono znak równości.
Wrogość i rasizm motywowane poczuciem osamotnienia i społecznie żywym wyobrażeniem o groźnych terrorystach czyhających z maczetą na każdym rogu łączą się też w Polsce z komponentem rzadziej spotykanym w bardziej zamożnych państwach europejskich. Chodzi tu mianowicie o poczucie lęku związanego z obawami o własny, elementarny byt ekonomiczny. Narzucane przez neoliberalny kapitalizm poczucie braku bezpieczeństwa, niepewności jutra i zasadniczego osamotnienia, jakie odczuwają jednostki żyjące w ciągłym wyścigu szczurów bezpośrednio przekłada się na wrogość wobec wszystkich tych, którzy potencjalnie wejść mogą na krajowy rynek pracy. Każdy potencjalny napływ uchodźców postrzegany jest w związku z tym przez pryzmat obaw o wysokość własnej – regulowanej rynkowo, przez kapitalizm – płacy. [1]
Świadomość niewolnicza działa na społeczną wyobraźnię, a oddani systemowi niewolnicy potrafią z dużym oddaniem i do własnej śmierci walczyć między sobą o względy swoich panów.
Ta mieszanka poczucia wyobcowania, rasizmu kulturowego i klasowej wrogości w stosunku do wszystkich wokół to rzecz bardzo niebezpieczna. W obecnej chwili siły postępowe przegrywają w Polsce na dwóch zasadniczych frontach: na froncie walki o swobody obyczajowe oraz na froncie walki o postępowy program ekonomiczny. Batalia o postępowy obyczajowo i stosunkowo ucywilizowany charakter państwa jest zaś przegrywana właśnie ze względu na opresyjny ekonomicznie charakter rządów panujących w Polsce po 1989 roku. Siły lewicy – dla których powinna to być idealna sytuacja polityczna dla rozwijania własnych skrzydeł – cierpią natomiast na zburżuazyjnienie swego ekonomicznego programu, który w żaden sposób nie różni się już od programów prawicy.
Czynnikiem kluczowym jest też w tym wypadku ciągły nacisk kapitalistycznej ideologii „przedsiębiorczości”, która każdy problem w gospodarce każe rozwiązywać poprzez wprowadzanie kolejnych ułatwień dla kapitalistów i ich firm. W ten – kapitalistyczny – sposób myślą więc wszystkie partie, a faktyczna walka polityczna z poziomu programów polityczno-ekonomicznych przeszła na poziom walki o tożsamość kulturową. Partie-komitety burżuazyjnej władzy nie zamierzają naruszać reguł panowania klasowego. Jednak wbrew przekonaniu wielu lewicowych działaczy walki politycznej w sferze nadbudowy nie da się w żaden sposób wyminąć, aby po prostu przejść do „sedna sprawy” i zająć się meritum – problemami gospodarki.[2]
Bez odbudowy postępowej tożsamości klasowej i stabilnej, zbiorowej narracji społecznej, bez przezwyciężenia ducha ksenofobii, rasizmów i zaściankowego poczucia wyobcowania w oderwaniu od procesów o globalnej skali nie powstanie żaden postępowy i lewicowy ruch społeczny.
Odczucia tych, którzy protestują dziś przeciwko imigrantom mają swe oczywiste, racjonalne podstawy i przesłanki. Są to jednak przesłanki wyobcowane. Politycznie wyobcowane polskie klasy pracujące nie widzą tego, że same są obecnie przedmiotem tego samego panowania, które uchodźców z Bliskiego Wschodu skazało na tułaczkę lub śmierć.
To, jak łatwo odczucia mas potrafią skoncentrować się na wyimaginowanym wizerunku wroga – muzułmanina ukazuje też inną istotną kwestię. Masy po prostu potrzebują dziś wroga. Polityka klasowa i socjalistyczna narracja powstająca na gruncie walki klas również opiera się na wyraźnym rozpoznawaniu przeciwnika. Liberalne i socjalliberalne partie, których tożsamość polityczna każe im „łączyć, a nie dzielić”, czy „razem dać radę” spotyka się więc z oczywistym oporem ze strony mas, które instynktownie poszukują przeciwnika i winowajcy, który mógłby zostać postawiony w stan oskarżenia ze względu na złą kondycję naszego kraju. Krwiożerczy terrorysta ze Wschodu to mało chodliwy i rzadko widywany „towar” polityczny i dlatego też tylko niewielka część społeczeństwa mobilizuje się i uczestniczy w antyimigranckich akcjach protestacyjnych.
Nadchodzący wielkimi krokami triumf PiSu ma jednak podobne do antyimigranckich protestów korzenie i ciągłe wyszukiwanie wrogów jest też stałym elementem politycznej strategii partii Kaczyńskiego. Przeciwko PiSowi występują w Polsce tylko partie, które na poziomie przekazu politycznego chcą naprawiać i reperować już istniejący system[3]. Podział na bloki: polityków „racjonalnych” oraz „populistów” z PiS uznawany jest zaś nawet przez środowiska lewicy, podczas gdy to one właśnie powinny przełamywać ów podział – z jednoczesnym wykorzystaniem klasowej narracji antykapitalistycznej.
Umysłów mas nie da się jednak po prostu odczarować. Masowe ruchy antyimigranckie to realna zapowiedź koniecznej i nieuniknionej z perspektywy kapitału faszyzacji zachodnich „demokracji”.[4]
Faszyzm uliczny, czy rasizm kulturowy o twarzy kibola, które możemy dziś obserwować w świetle dnia rodził się i czekał w cieniu przez całe lata. Imperialistyczna i zbrodnicza polityka Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników realizowana na całym świecie doprowadziła już do śmierci klasycznej, liberalnej demokracji kapitalistycznej – która w rzeczywistości zawsze była zaledwie funkcjonalną utopią, maskującą brutalność rzeczywistych, globalnych stosunków społecznych. Do tej pory oczywisty dla sił radykalnej lewicy totalitaryzm demokracji kapitalistycznej był jednak maskowany przez polityczne wolności, które stawiano na pierwszy plan - ukrywając jednocześnie ekonomiczne podziały i wyzysk, które z kapitalistycznej demokracji zawsze czynią jedynie farsę.
Teraz jednak to same masy będą występować i walczyć o własne zniewolenie - w ten sposób działając też przede wszystkim w obronie majątków i interesów swych panów. Jedyną stawką są przecież ochłapy z ich stołów... ale to wystarczająca stawka, aby uchodźcy ewoluowali w imigrantów zarobkowych, a imigranci zarobkowi w podludzi...
Drony wysadzające ludzi bez jakiegokolwiek wyroku sądu. Wieczny i coraz silniejszy wyścig zbrojeń. Totalna inwigilacja społeczeństwa na każdym poziomie. Rasizm i znieczulica wobec świata zewnętrznego jako stała cecha zachodniej kultury. Polityka "praw człowieka" jako polityka bombardowań. Wieloletnia histeria „antyterrorystyczna” i walka z widmowym Arabem-zamachowcem przypominająca dawne nagonki na Żydów… wszystkie te zjawiska są już normą „cywilizowanego świata”.
W obliczu tak głębokiego regresu cywilizacyjnego obecny kryzys imigrancki może stać się ostatecznym argumentem, który przeważy na rzecz ewolucji demokratycznego (parlamentarnie) kapitalizmu w kierunku kapitalizmu wojennego i odizolowanego: na powrót pozamykanego w narodowe ramy, i pozbawionego ostatniego komponentu, który naraża dziś panujący, militarystyczny kapitał na jakąkolwiek niepewność. Tym elementem są oczywiście wybory parlamentarne, które tworzą jeszcze pewien pozór wolności i są ostatnim bastionem „demokratyczności” współczesnych kapitalizmów. Przypadek realnego ubezwłasnowolnienia Grecji pokazał nam jednak jak łatwo obejść można demokratyczne procedury i poprzez polityczną korupcję i szantaż dokonywany na poziomie unijnych instytucji przymuszać określone państwa do określonej polityki... bez pytania kogokolwiek o zdanie.
I tak właśnie zwyczajny faszyzm zaczyna się od kneblowania słabszych i wyrzucania potrzebujących, którzy szybko stają się powszechnymi wrogami. Jako użyteczni idioci w obronie europejskiego dobrobytu dla nielicznych staną natomiast głównie najbiedniejsi i najsłabsi = najbardziej przerażeni.
[1] Z perspektywy pozbawionej bezrobocia gospodarki socjalistycznej przyjęcie nawet kilku milionów imigrantów nie stanowiłoby bowiem większego problemu. Wzrost sił wytwórczych i mocy produkcyjnych byłby wtedy jedynym „zagrożeniem” związanym z przyjęciem uciekinierów. Ksenofobia i rasizm działający na poziomie państw narodowych jest od dawna jednym z głównych ideologicznych narzędzi kapitalistycznego panowania.
[2] Swoje odzwierciedlenie znajduje to też w tym, że tzw. prawicowy elektorat socjalny jest dziś również najbardziej konserwatywną, antykomunistyczną i realnie prokapitalistyczną częścią społeczeństwa.
[3] Znaczenia nie ma w tym przypadku nawet fakt, że między PO i PiS nie występują praktycznie żadne różnice jeśli chodzi o klasową zawartość programu politycznego.
[4] Faszyzacja ta będzie jednak postępować głównie poprzez establishmentowe, oficjalne decyzje i działania instytucjonalne, np.: zamykanie granic, czy dalsze zaostrzanie polityki antyimigracyjnej także w ramach samej UE. Regres w kierunku państw narodowych to też jedna z niewielu szans na zachowanie imperialistycznego dobrobytu i zamknięcie w swych granicach własnego (w ostatniach latach głównie emigrującego) kapitału.