Telewizja jest do d...
2012-03-10 12:56:57
Włączyłam dziś do śniadania telewizor. Zazwyczaj korzystam ze znanej publicznej stacji informacyjnej, serwującej wiadomości co pół godziny. Innych nie odbieram (na szczęście).

I tak było dziś, o 11:30 z serwisu informacyjnego dowiedziałam się o TU 154, soli przemysłowej w jedzeniu, konieczności centralizacji kontroli spożywczej, jak i o tym, że córka Whitney Houston niebawem udzieli wywiadu o własnym życiu z matką. Ta sensacyjna wiadomość okazała się tak ważna, że zasłużyła na kilkuminutową relację, obok skrótu informacji z życia kraju i zagranicy. Kulturowy imperializm USA poraża, ale jeszcze bardziej bulwersuje dobór informacji przekazywanych przez publiczną telewizję. Miałkość dziennikarskiego rzemiosła poraża. Banał i żenada. Tym bardziej, ze publiczną telewizję – w przeciwieństwie do komercyjnych stacji - finansuję z własnej kieszeni – by informowała mnie o perypetiach upadłych gwiazd i tym podobnych bzdurach.

Niestety, na relację nie zasługują na przykład wydarzenia w Syrii, w której zginęło już 10 000 ludzi, w tym ponad 600 dzieci. Syria zwraca uwagę jedynie kiedy apelują o ewakuację europejscy dziennikarze i dziennikarki, ranni w regularnej wojnie, która się tam toczy, nie mogący liczyć na pomoc medyczną, tak jak tysiące zwykłych, anonimowych osób, posiadających syryjskie paszporty, codziennie walczących o przeżycie na ulicach Homs, niepewnych jutra swojego i swoich dzieci. Z tą jednak różnicą, że europejska prasa może liczyć na ratunek z tego piekła, na przykład ze strony naszych służalczych wobec USA służb dyplomatycznych, świadczących outsourcing usług na zasadach wolontariatu (i na to też idą pieniądze z mojej podatniczej kieszeni). Oprócz tego, ci dziennikarze i dziennikarki pojechali do Syrii robić ciężkie pieniądze na dramatycznych reportażach, znaleźli się tam z własnej woli. Oni jednak są godni uwagi mediów. Tak jak córka jakiejś tam piosenkarki.

Żenada. Żenada i jeszcze raz żenada. Telewizja jest do dupy.

poprzedninastępny komentarze