Boję się słowa cenzura
2014-10-10 13:11:50
Kilka dni temu, jako obserwator medialnej burzy wokół konfliktu na linii Karpowicz-Dunin skorzystałem z możliwości wyrażenia swojej opinii na ten temat i dzięki uprzejmości kolektywu redakcyjnego opublikowałem swój tekst na stronie www.codziennikfeministyczny.pl. Ucieszyłem się szalenie, bo, po pierwsze, ogromnie szanuję pracę tego medium, a po drugie nie do końca zgadzałem się z tekstem Izy Desperak, który ukazał się tam dzień wcześniej. Tekst długo nie powisiał – dwa dni później dostałem wiadomość od znajomej, że w redakcji doszło do zawirowań i po głosowaniu podjęto decyzję o wycofaniu mojej opinii. Argumentem miało być to, iż pomijam fakt, że w ujawnieniu homoseksualizmu Karpowicza nie chodziło o samo ujawnienie, a o konflikt interesów w przyznawaniu NIKE.

Przykro mi, bo nie wiem jak tę decyzję traktować. Codziennik szanuję nadal i życzę redakcji pomyślności, a przede wszystkim konsekwencji i odwagi.


Sam usunięty tekst:

Od kilku dni obserwujemy, głównie na facebooku, niesmaczną wojenkę między pisarzem Ignacym Karpowiczem, a publicystką Kingą Dunin. Oskarżają się o różne rzeczy i prześcigają w wyciąganiu coraz to cięższej artylerii. Niewątpliwą zasługą wspomnianej dwójki jest fakt, że tym razem nie tylko media społecznościowe i kilka osób ze światka lewicowo-feministycznego żyją tym faktem, bo i portal Pudelek.pl zainteresował się obrzucaniem się błotem literata i literackiej krytyczki. Literatura zajrzała do głównego nurtu, brawo!

Jednak wciąż nie wiadomo kto ma rację. Czy pan K., który twierdzi, że był molestowany przez panią D., czy raczej pani D., która twierdzi, że historię o seksualnych nadużyciach wyssał z palca i wysyła go wprost do psychiatry. Jedno jest pewne: w sytuacji odwrotnej (znany krytyk literacki wykorzystuje relację władzy, żeby wykorzystać seksualnie młodą pisarkę) na dyskusję nie byłoby miejsca i fakt, że do tej drugiej sytuacji dochodzi dużo częściej, bo i faceci częściej są beneficjentami hierarchicznego systemu władzy, nie usprawiedliwia żadnych prób tłumaczenia kogokolwiek. Głosy: „może w sumie sam chciał”, albo(tu parafraza z klasyka, choć cytat): „jak można chłopa w ogóle zgwałcić?” są zwyczajnie oburzające. Nie będę w swoich ocenach sporu szedł dalej, przynajmniej nie do ostatecznego wyjaśnienia tej brudnawej historii. Kiedy już będzie wiadomo kto, kogo i co – wydam werdykt, nie wcześniej.

Jednak większe zgorszenie, moralny bezdech i smutek w sercu wywołało we mnie to, że obrończyni wykluczonych i dyskryminowanych dokonała niemałej podłości outingu („publiczne ujawnienie czyjejś przynależności do społeczności LGBT wbrew woli lub oczekiwaniom albo bez wiedzy tej osoby” wikipedia.pl). W środowisku emancypacyjnym osób nieheteronormatywnych dokonywanie ujawnienia orientacji seksualnej jest ogólnie uważane za niestosowne, tym bardziej, że w większości przypadków może poważnie zaszkodzić osobie outowanej, niekiedy narazić jej życie lub zdrowie. W tym przypadku nie ma zagrożenia tymi ostatnimi, mam nadzieję. Nie zmienia to jednak faktu, że granica przyzwoitości (w tej historii nie pierwszy raz) została brutalnie przekroczona. Nie wiem, co pani Kinga Dunin chciała osiągnąć, ale pierwsze skojarzenie były jak najgorsze: dyskredytacja przeciwnika w oczach obserwatorów i obserwatorek konfliktu. Bo przecież głównie po to się outuje, prawda? Bo przecież pedał, jeszcze taki, który się z jakiegoś powodu ukrywa to gorszy partner do poważnej rozmowy o życiu. Poza tym – doszło tu do przedziwnego zastosowania równowagi: wyciągamy sobie brzydkie rzeczy? OK, skoro ty mówisz, że cię zgwałciłam, to ja powiem, że jesteś homo, to przecież podobne przewinienie, nie?

Dziwi też i oburza to, że żadna organizacja LGBTQ, żadne środowisko nie krzyknęło z oburzeniem, że tak się po prostu nie robi. Czy możliwe, że to przez to, kto dokonał ujawnienia? Liczę, że nie jest z nami aż tak źle…
Kingo Dunin – smutne jest, że zrobiłaś coś, co prawie wszystkie świadome społecznie osoby, a już na pewno wszystkie, które znam, uważają za podłe. Niezależnie od tego, kto komu ostatecznie na początku tej historii zrobił kuku.

poprzedni komentarze