2012-09-06 14:23:25
Nic to, że mieszkanie eksmitowanej lokatorki nie było zadłużone.
Nic to, ze po reprywatyzacji i przejęciu budynku przez firmę Dore, lokatorzy byli prześladowani, nachodzeni przez zbirów z ochrony, naliczano im absurdalne kwoty w ramach rzekomego zadłużenia.
Nic to, że ktoś próbował podpalić ich kamienice.
Nic to, że Pani Grabczan jest inwalidką 2 grupy i do zabiegów rehabilitacyjnych potrzebuje większego mieszkania niż 30 metrowa klitka.
Nic, to, że policjanci porąbali drzwi siekierami i łomami, żeby wyrzucić rencistkę z domu.
Nic to, że ludzie, którzy bronili mieszkania byli brutalnie bici przez policyjnych siepaczy. Jedna osoba ma poważnie uszkodzone oko, inna- odcisk policyjnej pały i fioletowy ślad po bucie na plecach.
Na Wojciechu Karpieszuku to wszystko nie robi żadnego wrażenia. Potok przeinaczeń sączący się z jego komentarza jest porażający. Jeśli na filmie nie widać wiele z powodu ciemności, to znaczy, że to fejk. Jeśli Iwona Grabczan nie przyjęła lokalu socjalnego to znaczy, że wybrzydza. Ludzie, którzy bronili jej mieszkania to w 100 proc anarchiści. Taki to klarowny obraz kreuje klawiatura dziennikarza z Czerskiej.
Karpieszuk chciał zapewne zabłysnąć rzetelnością i wyważeniem. Miał w intencji wylać kubeł zimnej wody na rozgorzałe głowy lokatorskich działaczy i działaczek. To miał być wyważony głos, jaki chcieliby usłyszeć stateczni mieszczanie. Skończyło się tak, że skompromitował się jako dziennikarz dopuszczając się zwykłej manipulacji i zacierania sensu. Jego komentarz to totalna żenada, bardzo szkodliwa w dodatku. Chciałbym wierzyć, że nie zrobił tego celowo, że po prostu nie zapoznał się dokładnie ze sprawą. Na koniec chciałbym zacytować komentarz mojej znajomej z fejsbuka: "Wojtek, pierdolisz- nie było Cię tam".
Komentarz Wojciecha Karpieszuka:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,12431942,Dramatyczna_eksmisja__Widzielismy_populistyczny_cyrk.html