Pamięci Państwa Polskiego (1918-2010)?
2010-08-03 18:13:42
Czy możemy jeszcze w ogóle mówić o Państwie Polskim?

Głupie pytanie, prawda? Przecież Państwo, jak możemy często zaobserwować, funkcjonuje, ma się doskonale i nieraz potrafi zaznaczyć swoją obecność.

Państwo zademonstruje nam w pełni swoje możliwości, gdy trzeba, na przykład, rozpędzić pielęgniarki pod Urzędem Rady Ministrów. W pełni staje na wysokości zadania, gdy przyjdzie zakończyć happening wyznawców Spaghetti pod Pałacem Prezydenckim. Na to Państwu zawsze starcza siły, determinacji i „odwagi”.

Oczywiście, dla Państwa i jego organów nigdy nie było trudne rozprawienie się z protestującymi związkowcami, studentami, uczniami, lokatorami etc. etc.

Jednak, gdy przychodzi rozprawić się z rozfanatyzowaną grupką, uzbrojoną nie w zrozumiałe i usprawiedliwione postulaty, ale krzyż, sprawa przestaje być prosta, łatwa i przyjemna.

Okazuje się, że podpierając się pewnymi symbolami, można dowolnie długo trzymać w szachu bezradne, formalnie świeckie i demokratyczne Państwo Polskie, którego instrumenty nagle stają się całkowicie bezużyteczne a jedyne, co jego przedstawiciele mogą z tym fantem zrobić, to położyć pokornie uszy po sobie.

Jak zatem możemy mówić o funkcjonującym Państwie, kiedy rozhisteryzowana garstka naszych rodzimych talibów, podjudzana z pełną premedytacją przez jedną z partii politycznych, może praktycznie okupować siedzibę najwyższego urzędu, którego jednym z konstytucyjnych obowiązków jest stanie na straży laickiej Konstytucji, a ci, do których zapewnienie przestrzegania prawa należy, panicznie boją się wypełnić swoje, zdawać by się mogło oczywiste i nie podlegające dyskusji, obowiązki?

Co warte jest Państwo, które bezczynnie przygląda się łamaniu prawa jak i ducha Konstytucji przez fanatyczny tłumek, dając tym samym przykład, że można zrobić praktycznie wszystko, bez żadnych konsekwencji, o ile tylko robi się to w określony sposób?

Cóż, nie dziwi mnie absolutnie oczywista bierność przedstawicieli Kurii, którzy po kilku okrzykach usunęli się, podkasując sutanny, nic tak naprawdę na awanturze nie tracąc. To samo można powiedzieć o prasprawcach kryzysu, czyli bezmyślnych harcerzach.

Jednakże istnieją pewne wymagania wobec przedstawicieli Państwa, bo i inna jest skala odpowiedzialności, jak i wyższa cena do zapłacenia, gdy ponoszą sromotną klęskę. Gdy zawodzą, nic już nie stoi na drodze temu, abyśmy za parę lat mogli powiedzieć, że oto dnia 3 sierpnia, 2010, na Krakowskim Przedmieściu, oficjalnie stwierdzono zgon Państwa Polskiego, od lat toczonego groźną chorobą, a które z determinacją godną samobójcy odmawiało przyjmowania leków.

Za kilka dni sprawa krzyża może się zakończyć a emocje opaść. Ale co z tego? Co z tego, skoro Państwo po raz kolejny pokazało swą totalną impotencję? A czy jest lepsza zachęta dla określonych sił do dalszych tego typu działań?

I nie łudźmy się, że sprawa rozejdzie się po kościach. Po czymś takim będzie tylko gorzej.

Dziś jaśniej niż kiedykolwiek zobaczyli słabość państwa i nie zawahają się, aby w przyszłości wykorzystywać ją jeszcze bardziej. Oni się nie cofną, a obojętność tylko ich rozzuchwali.

A czy Państwo prawa i obywateli to przetrzyma? To, co dzisiaj widzieliśmy nie napawa optymizmem.

To nie brak mechanizmów jest problemem. Tu chodzi o brak poczucia odpowiedzialności i odwagi.

Gdy tych zupełnie zabraknie w momentach podobnych kryzysów, będziemy mogli tylko powiedzieć: Pamięci Państwa Polskiego, niech spoczywa w pokoju.

poprzedninastępny komentarze