2010-07-24 15:37:34
Zieloni 2004 bratają się z SLD. Na razie to wygląda bardziej jakby Zieloni chcieli się bratać… Wiele osób zaskoczyła informacja, że Zieloni poparli Napieralskiego w wyborach prezydenckich. Inni zastanawiają się co dostali w zamian.
Zanim jednak dojdzie do arbuzowej koalicji obie strony muszą dużo zapomnieć…
SLD musi zapomnieć skąd się wzięli Zieloni. Partia ta powstała jako sprzeciw przeciwko rządom Leszka Millera. W dokumentach założycielskich partii ale także w dokumentach wcześniejszej Grupy Referendalnej „Zieloni” jest sporo na temat rządów SLD, coś tam o cyniźmie i zdradzie interesów ważnych grup społecznych. Zielone feministki muszą zapomnieć Millerowi zaniechanie kwestii aborcji. Niektórzy nie pamiętają, ale po przejęciu władzy w kraju Leszczek Miller wysłał papier do Brukseli w którym zapewniał, że wejście do UE nie będzie miało wpływu na istotne kwestie światopoglądowe. Papier nie miał większej mocy prawnej ale kościół był „wniebowzięty”. Do tej pory pamiętam jak przez Krakowskie Przedmieście w Warszawie szła Manifa z okrzykiem „Miller w Unii – My sprzedane !”
Zieloni będą musieli zapomnieć, że Leszek Miller to dzisiaj wielki przyjaciel Grzegorza Napieralskiego. Będą też musieli przynajmniej przemilczeć gdy usłyszą, że afery Rywina nie było. Będą też musieli usunąć z pamięci to co liderzy SLD mówili publicznie na ich temat, np. Józef Oleksy kiedyś nazwał ich w telewizji „partią gejów i lesbijek”.
Dokąd idziesz SLD ?
Osobiście ze szczerego serca nie życzę SLD koalicji w Zielonymi. Doświadczenia wyborcze SDPL mówią, że koalicja z Zielonymi to błąd. Chodzi mi o takie proste do sprawdzenia wnioski z wyników wyborczych zielonych kandydatów. Inna sprawa to, że na poziomie lokalnym to zieloni mogą być „kozłem ofiarnym” na którego część prominentnych działaczy SLD zrzuci winę za przegrane wybory samorządowe. Tak może być w Warszawie jeśli prawdą jest, że Napieralski wykorzysta wybory samorządowe do walki z opozycją wewnątrz SLD. W tej chwili to bardzo proste, wystarczy wystawić krytycznego Arłukowicza w wyborach w Szczecinie. Jeśli przegra jego pozycja osłabnie, jeśli wygra – zniknie z Sejmu. Napieralski zawsze wygrywa. Tak samo wygląda sytuacja Olejniczaka w Warszawie, z tym, że ten NIE MA SZANS na wygraną. Grozi mu upokarzający wynik. Razem z nim pod wodę pójdą warszawscy samorządowcy SLD którzy są z frakcji niechętnej Napieralskiemu. Napieralski może w imię zemsty utopić własnych działaczy. Jest jeden ratunek dla warszawskiego SLD - Marek Borowski. Były marszałek sejmu otwarcie mówi, że chce jednej listy lewicowej w Warszawie. Borowski ma realne szanse na zostanie Prezydentem Warszawy, bo w drugiej turze nawet PIS go poprze. Na pewno „pociągnie” listę. W takim scenariuszu SLD co najmniej zachowa radnych w Radzie Warszawy a może zdobyć więcej. Tylko czy Napieralski na to pójdzie ? To pytanie czy Napieralski jest gotowy aby zostać liderem całej lewicy a nie tylko jednej z frakcji w SLD. Zostało mu już na to bardzo mało czasu. Kolejne przegrane wybory SLD mogą zmienić dramatycznie jego sytuacje. Ktoś może wreszcie wziąć kalkulator i policzyć co SLD ma z rządów Napieralskiego. Stratę kilku europosłów, jednego posła w sejmie, ponad 3 miliony zł wydane na kampanie prezydencką – co niestety nie wpłynęło na poprawę notowań SLD a teraz jeszcze szykują się przegrane wybory samorządowe.
Szef SLD ma szansę zostać prawdziwym Mojżeszem lewicy ale najpierw musi odpuścić Olejniczakowi, podać rękę Borowskiemu i razem mogą zrobić dobry wynik. Wybory samorządowe rządzą się całkiem innymi prawami niż prezydenckie a klonowanie Napieralskiego jeszcze nie jest dostępne.
Zanim jednak dojdzie do arbuzowej koalicji obie strony muszą dużo zapomnieć…
SLD musi zapomnieć skąd się wzięli Zieloni. Partia ta powstała jako sprzeciw przeciwko rządom Leszka Millera. W dokumentach założycielskich partii ale także w dokumentach wcześniejszej Grupy Referendalnej „Zieloni” jest sporo na temat rządów SLD, coś tam o cyniźmie i zdradzie interesów ważnych grup społecznych. Zielone feministki muszą zapomnieć Millerowi zaniechanie kwestii aborcji. Niektórzy nie pamiętają, ale po przejęciu władzy w kraju Leszczek Miller wysłał papier do Brukseli w którym zapewniał, że wejście do UE nie będzie miało wpływu na istotne kwestie światopoglądowe. Papier nie miał większej mocy prawnej ale kościół był „wniebowzięty”. Do tej pory pamiętam jak przez Krakowskie Przedmieście w Warszawie szła Manifa z okrzykiem „Miller w Unii – My sprzedane !”
Zieloni będą musieli zapomnieć, że Leszek Miller to dzisiaj wielki przyjaciel Grzegorza Napieralskiego. Będą też musieli przynajmniej przemilczeć gdy usłyszą, że afery Rywina nie było. Będą też musieli usunąć z pamięci to co liderzy SLD mówili publicznie na ich temat, np. Józef Oleksy kiedyś nazwał ich w telewizji „partią gejów i lesbijek”.
Dokąd idziesz SLD ?
Osobiście ze szczerego serca nie życzę SLD koalicji w Zielonymi. Doświadczenia wyborcze SDPL mówią, że koalicja z Zielonymi to błąd. Chodzi mi o takie proste do sprawdzenia wnioski z wyników wyborczych zielonych kandydatów. Inna sprawa to, że na poziomie lokalnym to zieloni mogą być „kozłem ofiarnym” na którego część prominentnych działaczy SLD zrzuci winę za przegrane wybory samorządowe. Tak może być w Warszawie jeśli prawdą jest, że Napieralski wykorzysta wybory samorządowe do walki z opozycją wewnątrz SLD. W tej chwili to bardzo proste, wystarczy wystawić krytycznego Arłukowicza w wyborach w Szczecinie. Jeśli przegra jego pozycja osłabnie, jeśli wygra – zniknie z Sejmu. Napieralski zawsze wygrywa. Tak samo wygląda sytuacja Olejniczaka w Warszawie, z tym, że ten NIE MA SZANS na wygraną. Grozi mu upokarzający wynik. Razem z nim pod wodę pójdą warszawscy samorządowcy SLD którzy są z frakcji niechętnej Napieralskiemu. Napieralski może w imię zemsty utopić własnych działaczy. Jest jeden ratunek dla warszawskiego SLD - Marek Borowski. Były marszałek sejmu otwarcie mówi, że chce jednej listy lewicowej w Warszawie. Borowski ma realne szanse na zostanie Prezydentem Warszawy, bo w drugiej turze nawet PIS go poprze. Na pewno „pociągnie” listę. W takim scenariuszu SLD co najmniej zachowa radnych w Radzie Warszawy a może zdobyć więcej. Tylko czy Napieralski na to pójdzie ? To pytanie czy Napieralski jest gotowy aby zostać liderem całej lewicy a nie tylko jednej z frakcji w SLD. Zostało mu już na to bardzo mało czasu. Kolejne przegrane wybory SLD mogą zmienić dramatycznie jego sytuacje. Ktoś może wreszcie wziąć kalkulator i policzyć co SLD ma z rządów Napieralskiego. Stratę kilku europosłów, jednego posła w sejmie, ponad 3 miliony zł wydane na kampanie prezydencką – co niestety nie wpłynęło na poprawę notowań SLD a teraz jeszcze szykują się przegrane wybory samorządowe.
Szef SLD ma szansę zostać prawdziwym Mojżeszem lewicy ale najpierw musi odpuścić Olejniczakowi, podać rękę Borowskiemu i razem mogą zrobić dobry wynik. Wybory samorządowe rządzą się całkiem innymi prawami niż prezydenckie a klonowanie Napieralskiego jeszcze nie jest dostępne.