2009-07-11 10:14:06
Pojawiające się głosy na lewicy wynoszące pod niebiosa Lenina, Trockiego i innych założycieli woła u mnie o pomstę do nieba- czy socjalista może zgodzić się na dyktaturę? Skoro przed wojna była partia komunistyczna, dlaczego nie miała społecznego poparcia rzędu PPS czy PSL?
Dlaczego Polacy nie zaufali towarzyszowi Dzierżyńskiemu, Konowi czy Marchlewskiemu? W Polsce w propagandowym filmie z 1920 roku mówiono- " Rząd robotniczo-chłopski naszą odpowiedzią na dyktaturę proletariatu". Chodzi tu oczywiście o powołanie rządu z Witosem na czele jako premierem oraz Daszyńskim jako wicepremierem.
Poniżej fragmenty tekstu Daszyńskiego- Czy socjaliści mogą uznać "dyktaturę proletariatu"?, Lubelski Okręgowy Komitet Robotniczy PPS: Lublin 1927, s. 4-11.
Dzisiaj mistrzami "uproszczeń" najradykalniejszych pod słońcem są komuniści, a kluczem centralnym tych uproszczeń jest ich hasło "dyktatura proletariatu", tym pewniej jako generalny środek rzucane światu, że przecież dziesiąty rok mija odkąd zorganizowali ogromne państwo na zasadzie owej "dyktatury proletariatu".
Zastanówmy się tedy nad rosyjską "dyktaturą proletariatu". Socjaliści europejscy zebrali już tak bogaty materiał w tej sprawie, że możemy operować szeregiem pewników, czyli raczej rzeczy ustalonych. Po trzech latach gigantycznej wojny, powołującej pod broń kilkanaście milionów żołnierzy, po wyniszczeniu gospodarczym kraju, po ujawnieniu zdrady państwowej u góry, po okropnych klęskach wojennych i zdezorganizowaniu armii, wybucha w roku 1917 w Rosji rewolucja, w której najbardziej rewolucyjni bolszewicy logiką rewolucyjną biorą górę i zwołują Konstytuantę. Powołali do głosu cały naród. I oto okazuje się, że olbrzymia większość przedstawicieli tego narodu jest za parlamentarną demokracją! Gdyby wola tych przedstawicieli spełniła się, otworzyłoby się olbrzymie pole pracy obywatelskiej i walki politycznej dla stu kilkudziesięciu milionów ludzi. Granice Europy posunęłyby się aż do Uralu... Bolszewicy upraszczają sprawę, otaczają Konstytuantę karabinami maszynowymi, rozpędzają ją haniebnie, odrzucają demokrację parlamentarną i proklamują przeciw olbrzymiej większości narodu dyktaturę swojej partii, nazywając to nielogicznie "dyktaturą proletariatu". Despotyzm zwyciężył. Azja przesunęła swoje granice aż do Zdołbunowa...
"Dyktatura proletariatu" jest w Rosji bolszewickiej od początku rządem gwałtu i przemocy mniejszości nad większością. Mniejszość rządząca nie wynosi nawet pół procentu ludności i utrzymuje się przy władzy przez tak okrutną i krwawą przemoc, że żadne inne cywilizowane społeczeństwo podobnie dzikiej tyranii nie zniosłoby. Niepodobna wyobrazić sobie kraju w Europie Zachodniej ulegającego władzy, pod której rządami skonało z głodu siedem, a jak inni badacze twierdzą jedenaście milionów ludzi w jednym roku! Ale za pomocą okrucieństw godnych dawnych carskich, bolszewicka "dyktatura proletariatu" nie osiągnęła żadnych celów ideowych proletariatu. Przeciwnie, zaprzeczyła im wszystkim. Robotnik rosyjski walczył przez długie lata bohatersko o wolność polityczną, otrzymał od bolszewików niewolę; walczył o poprawę bytu, otrzymał nędzę; walczył o rozwój obywatelski, otrzymał biurokrację sowiecką.
Przemoc tak znikomej mniejszości musiała z natury rzeczy wziąć sobie do pomocy trzykrotnie większą liczbę pomocników obcych, często wrogich władzy sowieckiej i nie mogła zorganizować społeczeństwa na zasadzie proletariackiej, a już zgoła socjalistycznej. Toteż wkrótce po mordach i rzeziach, po przejawieniu siły rzekomo najbardziej "dyktatorskiej" władzy, bolszewicy ustępują dobrowolnie przed kapitalizmem i przed bogatym chłopstwem, a resztę przemysłu i handlu organizują w państwowych trustach, nie mających nic wspólnego z socjalizmem ani z proletariatem. Nędza blisko dwóch milionów bezrobotnych, krocie tysięcy wałęsających się po Rosji sierot, ucisk despotyczny całej ludności i ciągłe starania rządu o dostanie pieniędzy od kapitalistów zagranicznych za sprzedane skarby ziemi rosyjskiej, oto są owoce owej potwornej "dyktatury proletariatu".
Sprawcy tej ponurej tragedii proletariatu - bolszewicy, mają odwagę powoływania się na Karola Marksa! On to miał być ich nauczycielem, jego to wskazania miały się na terenie Rosji urzeczywistnić! Karol Marks, piszący swe genialne dzieła w połowie XIX wieku, przewidywał apriorycznie moment takiego rozwoju siły robotniczej w społeczeństwie kapitalistycznym, że do wprowadzenia w życie ustroju socjalistycznego potrzeba będzie kiedyś tylko krótkiego czasu przejściowej dyktatury zorganizowanej klasy robotniczej, która już właściwie zwyciężyła przez swoją potęgę w społeczeństwie najwyżej rozwiniętym, tworzacym obiektywne warunki dla powstania społeczeństwa socjalistycznego. Cała teoria Marksa polega na głównej przesłance: na potężnym rozwoju kapitalizmu, działającego ekonomicznymi środkami na społeczeństwo w kierunku jego zrewolucjonizowania przez oderwanie mas chłopskich od roli, sproletaryzowanie warstw średnich i ogromny wzrost liczebny i potęgę organizacji proletariatu, mającego za sobą kapitał nowoczesny, skoncentrowany w ręku nieznacznej mniejszości. "Wywłaszczyciele będą wywłaszczeni!", pisze Marks, przy czym "wywłaszczyciele" to znikoma mniejszość, a "wywłaszczający" to olbrzymia większość społeczeństwa.
Jak się przedstawiać będzie ostatnia faza przejścia ustroju kapitalistycznego w ustrój socjalistyczny tego, oczywiście, największy nawet geniusz ludzkości naprzód przewidzieć nie może. Toteż Marks wskazywał na konsekwencje rozwoju kapitalizmu nowoczesnego przy najwyższym jego natężeniu, a więc przy równoczesnym rozwoju potęgi klasy robotniczej, zorganizowanej pod sztandarem rewolucyjnego socjalizmu. Rosyjska rzeczywistość mogła stworzyć tylko potworną karykaturę przypuszczeń Karola Marksa [...]
Polska Partia Socjalistyczna okazała w dziejach swoich jedną z największych - moim zdaniem - zalet, że miała zmysł rzeczywistości i usiłowała zawsze nadać kierowanemu przez się ruchowi organizację walki, odpowiedzialną za tę walkę. Odpowiedzialność bowiem polityczna w ruchu masowym oznacza równocześnie niezdawanie się na łaskę losu czy ślepego "żywiołu". Odrzuciła też ów "terror ekonomiczny", który zalecali niegdyś znachorzy, odrzuciła, a raczej nie przyjęła wcale "zbawczej" roli strajku generalnego jako pewnego środka zwycięstwa i uzbrojona w cały aparat wiedzy i doświadczenia dziejowego odepchnęła "dyktaturę proletariatu" jako aktualną drogę walki z ustrojem kapitalistycznym w Polsce. Postawiwszy na czoło swego programu minimalnego" Niepodległą demokratyczną Republikę ludową i doszedłszy do znacznego wpływu z końcem wojny światowej proklamuje PPS tę republikę, opiera ją na powszechnym prawie głosowania, na swobodach obywatelskich i na reformach społecznych. [...]
Pomysł [...] wprowadzenia "dyktatury", aby za jej pomocą urzeczywistnić na powrót demokrację w Polsce, nosi w sobie znamiona tak humorystyczne, że słusznie nazwał go jeden z dowcipnych towarzyszy "sposobem dojścia do utworzenia rządu koalicyjnego", bo mniejszość socjalistyczna w uratowaniu za pomocą "dyktatury" systemie demokracji nie miałaby innej drogi do objęcia rządów jak - koalicję!
Tak więc zarówno społeczeństwo w Polsce jak i nasza lewica nie poparła idei dyktatury proletariatu broniąc zasad demokratycznego socjalizmu.
Dlaczego Polacy nie zaufali towarzyszowi Dzierżyńskiemu, Konowi czy Marchlewskiemu? W Polsce w propagandowym filmie z 1920 roku mówiono- " Rząd robotniczo-chłopski naszą odpowiedzią na dyktaturę proletariatu". Chodzi tu oczywiście o powołanie rządu z Witosem na czele jako premierem oraz Daszyńskim jako wicepremierem.
Poniżej fragmenty tekstu Daszyńskiego- Czy socjaliści mogą uznać "dyktaturę proletariatu"?, Lubelski Okręgowy Komitet Robotniczy PPS: Lublin 1927, s. 4-11.
Dzisiaj mistrzami "uproszczeń" najradykalniejszych pod słońcem są komuniści, a kluczem centralnym tych uproszczeń jest ich hasło "dyktatura proletariatu", tym pewniej jako generalny środek rzucane światu, że przecież dziesiąty rok mija odkąd zorganizowali ogromne państwo na zasadzie owej "dyktatury proletariatu".
Zastanówmy się tedy nad rosyjską "dyktaturą proletariatu". Socjaliści europejscy zebrali już tak bogaty materiał w tej sprawie, że możemy operować szeregiem pewników, czyli raczej rzeczy ustalonych. Po trzech latach gigantycznej wojny, powołującej pod broń kilkanaście milionów żołnierzy, po wyniszczeniu gospodarczym kraju, po ujawnieniu zdrady państwowej u góry, po okropnych klęskach wojennych i zdezorganizowaniu armii, wybucha w roku 1917 w Rosji rewolucja, w której najbardziej rewolucyjni bolszewicy logiką rewolucyjną biorą górę i zwołują Konstytuantę. Powołali do głosu cały naród. I oto okazuje się, że olbrzymia większość przedstawicieli tego narodu jest za parlamentarną demokracją! Gdyby wola tych przedstawicieli spełniła się, otworzyłoby się olbrzymie pole pracy obywatelskiej i walki politycznej dla stu kilkudziesięciu milionów ludzi. Granice Europy posunęłyby się aż do Uralu... Bolszewicy upraszczają sprawę, otaczają Konstytuantę karabinami maszynowymi, rozpędzają ją haniebnie, odrzucają demokrację parlamentarną i proklamują przeciw olbrzymiej większości narodu dyktaturę swojej partii, nazywając to nielogicznie "dyktaturą proletariatu". Despotyzm zwyciężył. Azja przesunęła swoje granice aż do Zdołbunowa...
"Dyktatura proletariatu" jest w Rosji bolszewickiej od początku rządem gwałtu i przemocy mniejszości nad większością. Mniejszość rządząca nie wynosi nawet pół procentu ludności i utrzymuje się przy władzy przez tak okrutną i krwawą przemoc, że żadne inne cywilizowane społeczeństwo podobnie dzikiej tyranii nie zniosłoby. Niepodobna wyobrazić sobie kraju w Europie Zachodniej ulegającego władzy, pod której rządami skonało z głodu siedem, a jak inni badacze twierdzą jedenaście milionów ludzi w jednym roku! Ale za pomocą okrucieństw godnych dawnych carskich, bolszewicka "dyktatura proletariatu" nie osiągnęła żadnych celów ideowych proletariatu. Przeciwnie, zaprzeczyła im wszystkim. Robotnik rosyjski walczył przez długie lata bohatersko o wolność polityczną, otrzymał od bolszewików niewolę; walczył o poprawę bytu, otrzymał nędzę; walczył o rozwój obywatelski, otrzymał biurokrację sowiecką.
Przemoc tak znikomej mniejszości musiała z natury rzeczy wziąć sobie do pomocy trzykrotnie większą liczbę pomocników obcych, często wrogich władzy sowieckiej i nie mogła zorganizować społeczeństwa na zasadzie proletariackiej, a już zgoła socjalistycznej. Toteż wkrótce po mordach i rzeziach, po przejawieniu siły rzekomo najbardziej "dyktatorskiej" władzy, bolszewicy ustępują dobrowolnie przed kapitalizmem i przed bogatym chłopstwem, a resztę przemysłu i handlu organizują w państwowych trustach, nie mających nic wspólnego z socjalizmem ani z proletariatem. Nędza blisko dwóch milionów bezrobotnych, krocie tysięcy wałęsających się po Rosji sierot, ucisk despotyczny całej ludności i ciągłe starania rządu o dostanie pieniędzy od kapitalistów zagranicznych za sprzedane skarby ziemi rosyjskiej, oto są owoce owej potwornej "dyktatury proletariatu".
Sprawcy tej ponurej tragedii proletariatu - bolszewicy, mają odwagę powoływania się na Karola Marksa! On to miał być ich nauczycielem, jego to wskazania miały się na terenie Rosji urzeczywistnić! Karol Marks, piszący swe genialne dzieła w połowie XIX wieku, przewidywał apriorycznie moment takiego rozwoju siły robotniczej w społeczeństwie kapitalistycznym, że do wprowadzenia w życie ustroju socjalistycznego potrzeba będzie kiedyś tylko krótkiego czasu przejściowej dyktatury zorganizowanej klasy robotniczej, która już właściwie zwyciężyła przez swoją potęgę w społeczeństwie najwyżej rozwiniętym, tworzacym obiektywne warunki dla powstania społeczeństwa socjalistycznego. Cała teoria Marksa polega na głównej przesłance: na potężnym rozwoju kapitalizmu, działającego ekonomicznymi środkami na społeczeństwo w kierunku jego zrewolucjonizowania przez oderwanie mas chłopskich od roli, sproletaryzowanie warstw średnich i ogromny wzrost liczebny i potęgę organizacji proletariatu, mającego za sobą kapitał nowoczesny, skoncentrowany w ręku nieznacznej mniejszości. "Wywłaszczyciele będą wywłaszczeni!", pisze Marks, przy czym "wywłaszczyciele" to znikoma mniejszość, a "wywłaszczający" to olbrzymia większość społeczeństwa.
Jak się przedstawiać będzie ostatnia faza przejścia ustroju kapitalistycznego w ustrój socjalistyczny tego, oczywiście, największy nawet geniusz ludzkości naprzód przewidzieć nie może. Toteż Marks wskazywał na konsekwencje rozwoju kapitalizmu nowoczesnego przy najwyższym jego natężeniu, a więc przy równoczesnym rozwoju potęgi klasy robotniczej, zorganizowanej pod sztandarem rewolucyjnego socjalizmu. Rosyjska rzeczywistość mogła stworzyć tylko potworną karykaturę przypuszczeń Karola Marksa [...]
Polska Partia Socjalistyczna okazała w dziejach swoich jedną z największych - moim zdaniem - zalet, że miała zmysł rzeczywistości i usiłowała zawsze nadać kierowanemu przez się ruchowi organizację walki, odpowiedzialną za tę walkę. Odpowiedzialność bowiem polityczna w ruchu masowym oznacza równocześnie niezdawanie się na łaskę losu czy ślepego "żywiołu". Odrzuciła też ów "terror ekonomiczny", który zalecali niegdyś znachorzy, odrzuciła, a raczej nie przyjęła wcale "zbawczej" roli strajku generalnego jako pewnego środka zwycięstwa i uzbrojona w cały aparat wiedzy i doświadczenia dziejowego odepchnęła "dyktaturę proletariatu" jako aktualną drogę walki z ustrojem kapitalistycznym w Polsce. Postawiwszy na czoło swego programu minimalnego" Niepodległą demokratyczną Republikę ludową i doszedłszy do znacznego wpływu z końcem wojny światowej proklamuje PPS tę republikę, opiera ją na powszechnym prawie głosowania, na swobodach obywatelskich i na reformach społecznych. [...]
Pomysł [...] wprowadzenia "dyktatury", aby za jej pomocą urzeczywistnić na powrót demokrację w Polsce, nosi w sobie znamiona tak humorystyczne, że słusznie nazwał go jeden z dowcipnych towarzyszy "sposobem dojścia do utworzenia rządu koalicyjnego", bo mniejszość socjalistyczna w uratowaniu za pomocą "dyktatury" systemie demokracji nie miałaby innej drogi do objęcia rządów jak - koalicję!
Tak więc zarówno społeczeństwo w Polsce jak i nasza lewica nie poparła idei dyktatury proletariatu broniąc zasad demokratycznego socjalizmu.