Biskupi umywają ręce
2010-08-26 10:46:54
Ileż to razy Kościół katolicki w Polsce angażował się publicznie w sprawy wydawałoby się natury osobistej.



Weźmy chociażby ustawę o in vitro, gdzie biskupi grzmieli na tych, którzy ośmieliliby się refundować in vitro z budżetu państwa, odbierając tym samym szczęście bycia rodzicem. Przypomnijmy stanowisko Rady Episkopatu ds. Rodziny- " Kto popiera zapłodnienie in vitro, nie może przystępować do komunii świętej". Ta sama Rada ds. Rodziny w liście skierowanym do parlamentarzystów z 2007 r. uznała, że in vitro to "wyrafinowana aborcja", metoda "okupiona śmiercią braci i sióstr" poczętego dziecka. Dwa lata później posłowie PO opowiadali, że biskupi dzwonili do nich, żeby nie odrzucali projektu "Contra in vitro". Zaangażowanie biskupów w sprawy państwa jest oczywiście więcej.

Ale co wydarzyło się wczoraj? Otóż biskupi, którzy debatowali na Jasnej Górze min w sprawie krzyża umyli od niego ręce, wyrzekli się go. Abp Józef Michalik stwierdził np. "Nie mamy kompetencji w tej sprawie", dodając, że "to nie sprawa Kościoła". Szokujące prawda, zważywszy na zaangażowanie w ciągu tych 20 lat demokracji polskiego kleru w niemal wszystkie aspekty życia publicznego i wtrącaniem się w prywatne życie obywateli o zaangażowaniu politycznym nie wspominając.

Choć paradoksalnie biskupi przysłużyli się tą decyzją państwu- jako obrońca świeckości państwa powinienem być zadowolony, że w końcu biskupi oddali "Bogu co Boskie, a Cesarzowi co Cesarskie", gdyż krzyż stoi przecież w miejscu publicznym. Nie wiem jednak czy takie milczenie rozumieją polscy katolicy, którzy oczekiwali z pewnością pełnego otwarcia i jasnego stanowiska swoich pasterzy. Zawiedli się bardzo mocno.

Zauważają to nawet katoliccy publicyści, jak np red. Ewa Czaczkowska z Rzeczpospolitej pisząc, że "Milczenie biskupów było błędem" dodając słusznie, że " Niestety, skutkiem tych wszystkich zaniechań, milczenia będzie osłabienie autorytetu instytucji Kościoła. Ale Kościół traci w tym konflikcie także w innym sensie. Ludzie spod krzyża są już przedstawiani jako twarz Kościoła w Polsce i argument w zapoczątkowanej przez lewicę debacie o świeckości państwa, rewizji rozdziału państwa i Kościoła".

Biskupi wyraźnie nie potrafili odnaleźć się w nowej sytuacji, kiedy potrzebny był ich głos łagodzący napięcia umyli ręce, potrafią tylko nakazywać i upominać "zbłąkane owieczki", które coraz bardziej uzależniają się od Kościoła.


Debata na temat świeckości państwa rodzi się więc na nowo. Jest to najlepszy czas dla lewicy, która powinna jednoznacznie wystąpić w obronie laickiej tożsamości państwa, i wyróżnić się na tle klerykalnych partii klękających przed klerem. Druga tak dogodna szansa może się długo nie powtórzyć.






poprzedninastępny komentarze