2010-10-15 10:11:27
Im bliżej końca działalności Komisji Majątkowej, tym bardziej nerwowe reakcje towarzyszą przedstawicielom Episkopatu. Ostatnimi czasy niemal wszystkie media informowały o nieprawidłowościach związanych z jej funkcjonowaniem, co biskupi- jak zwykle nie potrafiący pogodzić się z krytyką- uznali za "bezpardonowy atak".
Warto pamiętać, że w latach PRL-u Kościół katolicki nie był jak to przedstawia tylko i wyłącznie ofiarą totalitarnego państwa. Gdyby było tak rzeczywiście, to czy możliwe byłoby, aby na samym tylko początku te państwo wybudowało 29 nowych kościołów i odbudowało 699 zniszczonych. Czy opresyjne państwo, wrogie Kościołowi zgodziłoby się, aby pierwszym reaktywowanym po wojnie Uniwersytetem był KUL? Co więcej, jak pisze red. Cezary Łazarewicz w artykule Co Kościół ma , już w czasach Edwarda Gierka Kościół wychodził na swoje- " Choć trudno w to dziś uwierzyć, ale już od 1970 r. Kościół zaczął odtwarzać i pomnażać majątek. Gdy tylko Edward Gierek został I sekretarzem PZPR, ofiarował katolikom nieruchomości, które Kościół użytkował na Ziemiach Odzyskanych. W ten sposób stał się on właścicielem 4800 świątyń, 1500 innych budynków i 900 ha gruntów rolnych, które przed wojną w większości należały do ewangelików. Nie wyceniono wartości tej darowizny. Dwa lata później rząd przekazał na własność dodatkowe 662 obiekty (kościoły, klasztory, plebanie, budynki parafialne i cmentarze)".
Majątek jaki z budżetu państwa uzyskał polski Kościół katolicki szacuje się na 107,5mln zł. Taką kwotę lansują biskupi, nie dodając, że w posiadaniu Kościoła są także szkoły, szpitale, grunty(ok. 160 tys. ha), sierocińce, domy opieki itd. Wartość nieruchomości zwróconych lub przekazanych w zamian-gdy przedwojennej własności nie można było zwrócić- to już 24 mln zł, czyli kwota, którą przedstawił- na przekór hierarchom- poseł SLD Sławomir Kopycińcki.
Ale w całej tej sprawie biskupi nie odnieśli się do masy nieścisłości do jakich dochodziło w ramach prac Komisji przez lata, a które przedstawiały media. Apogeum niejasności obserwowaliśmy nie dawno, kiedy to CBA zatrzymała Marka P. pełnomocnika instytucji kościelnych w Komisji Majątkowej. To przez jego działalność Kościół mógł doprowadzać do zaniżania cen gruntów przekazywanych Kościołowi, które następnie sprzedawał ją już za cenę rynkową tj. nie zaniżoną. I tak np. "dzięki staraniom Marka P. miasto Kraków musiało przekazać zakonowi cystersów siedem działek w centrum miasta wartych 24mln zł. Z kolei Warszawa poniosła dotkliwsze straty- siostry elżbietanki dostały 47 ha na Białołęce. Ziemie warte 240 mln zł wyceniona tam na 31mln zł(radio tok.fm). Czy więc kwota, którą uporczywie lansują biskupi jest rzeczywiście taka niska?
Komisja Majątkowa , która działa bez żadnej kontroli i od której nie ma odwołania- co w demokratycznym państwie jest niedopuszczalne- kończy swe prace w niesławie. Jeśli potwierdzą się doniesienia, o łamaniu prawa, wszystkie grunty i budynki publiczne , które w ramach Komisji uzyskał Kościół trzeba będzie zrewidować. Oby tylko znalazła się siła polityczna, która doprowadzi tę sprawę do końca.
Warto pamiętać, że w latach PRL-u Kościół katolicki nie był jak to przedstawia tylko i wyłącznie ofiarą totalitarnego państwa. Gdyby było tak rzeczywiście, to czy możliwe byłoby, aby na samym tylko początku te państwo wybudowało 29 nowych kościołów i odbudowało 699 zniszczonych. Czy opresyjne państwo, wrogie Kościołowi zgodziłoby się, aby pierwszym reaktywowanym po wojnie Uniwersytetem był KUL? Co więcej, jak pisze red. Cezary Łazarewicz w artykule Co Kościół ma , już w czasach Edwarda Gierka Kościół wychodził na swoje- " Choć trudno w to dziś uwierzyć, ale już od 1970 r. Kościół zaczął odtwarzać i pomnażać majątek. Gdy tylko Edward Gierek został I sekretarzem PZPR, ofiarował katolikom nieruchomości, które Kościół użytkował na Ziemiach Odzyskanych. W ten sposób stał się on właścicielem 4800 świątyń, 1500 innych budynków i 900 ha gruntów rolnych, które przed wojną w większości należały do ewangelików. Nie wyceniono wartości tej darowizny. Dwa lata później rząd przekazał na własność dodatkowe 662 obiekty (kościoły, klasztory, plebanie, budynki parafialne i cmentarze)".
Majątek jaki z budżetu państwa uzyskał polski Kościół katolicki szacuje się na 107,5mln zł. Taką kwotę lansują biskupi, nie dodając, że w posiadaniu Kościoła są także szkoły, szpitale, grunty(ok. 160 tys. ha), sierocińce, domy opieki itd. Wartość nieruchomości zwróconych lub przekazanych w zamian-gdy przedwojennej własności nie można było zwrócić- to już 24 mln zł, czyli kwota, którą przedstawił- na przekór hierarchom- poseł SLD Sławomir Kopycińcki.
Ale w całej tej sprawie biskupi nie odnieśli się do masy nieścisłości do jakich dochodziło w ramach prac Komisji przez lata, a które przedstawiały media. Apogeum niejasności obserwowaliśmy nie dawno, kiedy to CBA zatrzymała Marka P. pełnomocnika instytucji kościelnych w Komisji Majątkowej. To przez jego działalność Kościół mógł doprowadzać do zaniżania cen gruntów przekazywanych Kościołowi, które następnie sprzedawał ją już za cenę rynkową tj. nie zaniżoną. I tak np. "dzięki staraniom Marka P. miasto Kraków musiało przekazać zakonowi cystersów siedem działek w centrum miasta wartych 24mln zł. Z kolei Warszawa poniosła dotkliwsze straty- siostry elżbietanki dostały 47 ha na Białołęce. Ziemie warte 240 mln zł wyceniona tam na 31mln zł(radio tok.fm). Czy więc kwota, którą uporczywie lansują biskupi jest rzeczywiście taka niska?
Komisja Majątkowa , która działa bez żadnej kontroli i od której nie ma odwołania- co w demokratycznym państwie jest niedopuszczalne- kończy swe prace w niesławie. Jeśli potwierdzą się doniesienia, o łamaniu prawa, wszystkie grunty i budynki publiczne , które w ramach Komisji uzyskał Kościół trzeba będzie zrewidować. Oby tylko znalazła się siła polityczna, która doprowadzi tę sprawę do końca.